sobota, 9 maja 2015

Rozdział 27

   Nie miałam siły, żeby płakać. Zmusiłam się, żeby wstać z zimnej gleby. Rozejrzałam się po ciemnym lesie. Musiałam się stąd wydostać. Nie bałam się. Bo niby co gorszego mogło mnie spotkać? Czy ktoś mógłby mi wyrządzić większą krzywdę? Ściągnęłam buty i szłam boso przez leśną ścieżkę. Trafiłam w końcu na drogę, na której zaczął się mój koszmar. Po jakimś czasie usłyszałam jak zatrzymuje się przy mnie samochód.
- Maja?- usłyszałam głos Gosi. Nie byłam w stanie na nią popatrzeć.- Co się stało?!- spytała przerażona i podbiegła do mnie. Wlepiłam wzrok w swoją podartą sukienkę. - Ktoś cię skrzywdził?- położyła mi rękę na ramieniu, ale odskoczyłam jak poparzona.- Chodź, musimy jechać na policję!
- Nnniee!- pokręciłam głową i zaczęłam się trząść.
- Zawiozę się chociaż do szpitala! Proszę...- jej głos przybrał zrozpaczoną barwę. Skinęłam lekko głową i wsiadłam do auta. Koleżanka z pracy nie odezwała się przez całą drogę. Weszłam do budynku, a oczy wszystkich zwróciły się na mnie.
- Poczekaj tu- powiedziała kobieta i podeszła do pielęgniarki. Rozmawiały przez chwilę i obie spojrzały na mnie ze współczuciem. Po chwili podeszły do mnie i coś zaczęły mówić, ale ja się kompletnie wyłączyłam. Myślami byłam poza rzeczywistością. Jak przez mgłę pamiętam drogę do szpitalnej sali. Usiadłam na łóżku i tempo wpatrywałam się w ścianę. Cały czas zastanawiałam się dlaczego to spotkało właśnie mnie. Czy to kara za to co zrobiłam siostrze i byłemu narzeczonemu? Karma wróciła? Czy to było warte takiego cierpienia? Poczułam czyjąś rękę na ramieniu i po raz kolejny odskoczyłam, otaczając się ramionami. Mój oddech przyspieszył.
- Przepraszam. Jestem doktor Anna Kubica. Bardzo mi przykro z tego co się pani stało. Opatrzę pani rany i zbadam. Policja jest w drodze.
- Nie! Żadnej policji!- zaczęłam wrzeszczeć i wpadłam w furię. Nie mogłam się uspokoić. Do sali wbiegło dwóch lekarzy. Złapali mnie i nie chcieli puścić. Próbowałam się wyrywać. Ich dotyk mnie palił, zabijał. Poczułam jak dają mi zastrzyk, a po nim powoli odpłynęłam. Wszystko było czarne. Miałam wrażenie jakbym była na dnie studni, przygnieciona niewytłumaczalnym ciężarem. Nie chciałam się z niej wydostać, a pogrążyć się we własnym cierpieniu, zapaść się w sobie, a najlepiej zniknąć. Gdy otworzyłam oczy obok mojego łóżka stało dwóch policjantów.
- Witam, jak się pani czuje?- spytał jeden z nich. Nie odpowiedziałam. Przestałam ich słuchać. Słyszałam jak się przedstawiają i zadają pytania, ale wszystko ignorowałam. Chciałam tylko znaleźć się we własnym mieszkaniu.
- Porozmawia pani z nami?
- Nic mi się nie stało- wyszeptałam.
- Kto pani to zrobił? Proszę się nie bać... Złapiemy go
- Nikt mnie nie skrzywdził- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Próbowali mnie przekonać do zeznać, ale upierałam się przy swoim. Za bardzo się bałam. Gdy poszli wypisałam się na własne żądanie. Gosia zawiozła mnie pod blok. Nie chciałam, żeby ktoś o tym wiedział. Gdy zamknęłam za sobą drzwi mogłam już cierpieć w spokoju. Poszłam wziąć prysznic, by zmyć z siebie dotyk sprawcy. Płakałam po raz kolejny. Nie miałam siły na nic. Położyłam się do łóżka i po prostu płakałam.
   Wojtek próbował się ze mną skontaktować milion razy, ale nie umiałabym z nim rozmawiać. Jak teraz miało wyglądać nasze życie? Przecież wszystko zaczęło się od seksu. Nasz związek zaczął się budować na pożądaniu. Co się stanie kiedy tego zabraknie? Na samą myśl, że jakikolwiek facet miałby mnie dotknąć, fala przerażenia zalewała moje ciało. Jednocześnie czułam do siebie obrzydzenie. Nie chciałam się z tym mierzyć. Musiałam coś postanowić. Pierwsze zadzwoniłam do szefa, ale on już wiedział o całym zdarzeniu i stwierdził, że mogę wrócić do pracy, gdy będę gotowa, nawet jeśli miałoby to oznaczać kilka miesięcy. Cieszyłam się, że mogę tam wrócić i nie ciąży na mnie presja związana z posadą. Miałam nadzieję, że sama uporam się z problemem. Wojtek nie mógł się o tym dowiedzieć. Nikt nie mógł...
   Jakimś cudem zapadłam w sen. Jednak okazał się on dla mnie koszmarem. Nawiedziła mnie twarz oprawcy. Obudziłam się cała zalana zimnym potem. Trzęsłam się ze strachu. Sprawdziłam, czy drzwi są zamknięte. Poszłam do kuchni zaparzyć kawy. Usiadłam na kanapie z kubkiem gorącej cieczy i włączyłam telewizor. Nie interesowało mnie treść. Chodziło mi tylko o to, by przerwać głuchą ciszę jaka panowała w mieszkaniu. Przez cały dzień nie ruszyłam się z miejsca.
   Wieczorem w telewizji leciała transmisja meczu o brązowy medal Plus Ligi. Nie chciałam patrzeć na udręczoną twarz Wojtka. Nie szło mu najlepiej na boisku, a ja miałam świadomość, że częściowo ponoszę za to winę. W obliczu ostatnich wydarzeń mogłabym przynieść mu tylko cierpienie. Sobie samej również. Nie chciałam, by ktokolwiek mnie dotykał, ale też nie chciałam by ktokolwiek się o tym dowiedział. Istniało tylko jedno wyjście, które rozwiązywało oba te problemy. Musiałam go zostawić. Ta myśl stała się moim głównym celem. Wstałam z kanapy i poszłam do sypialni. Wyciągnęłam małą torbę, pakując do niej kilka niezbędnych rzeczy. Wiedziałam jak bardzo go to zrani, ale nie zniosłabym, gdyby poczuł do mnie taką odrazę jaką ja czuję. To by mnie zabiło. Gdy miałam już wszystko czego potrzebowała, wzięłam kartkę, by nie odchodzić tak bez słowa. Głowiłam się nad tym co mogłabym napisać. Nic nie przychodziło mi na myśl. W efekcie końcowym zostawiłam kartkę, na której widniało jedno słowo rozmazane moimi łzami.

Przepraszam

   Tłumiąc w sobie szloch wyszłam przed blok, gdzie czekała na mnie taksówka. Pojechałam prosto na dworzec. Zdawałam sobie sprawę jak fatalnie muszę wyglądać. Założyłam kaptur, a wzrok wlepiłam w ziemię. Kupiłam bilet do Lublina. Czekało mnie kilka godzin jazdy. Rozglądałam się wokół, wypatrując podejrzanych typów. W końcu przyszedł czas odjazdu, czas by opuścić Bełchatów.  Wsiadłam do przedziału, w którym było najwięcej ludzi. Non stop rozglądałam się wokół. Wpadałam w paranoję, ale nie potrafiłam inaczej.
   Nad ranem byłam już na miejscu. Teraz musiałam dotrzeć do jedynej osoby, u której mogłam się spodziewać pomocy. Chciałam się schować przed światem. Z wielkim wahaniem zapukałam do drzwi.
- Maja? Co ty tu robisz?
- Cześć, babciu. Mogę się tu zatrzymać?- spytałam, a głos mi drżał. Natychmiast mnie przytuliła.
- Oczywiście, wejdź. Wyglądasz okropnie! Co się stało?- była wyraźnie zmartwiona.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Pójdę na górę dobrze?
- Musisz o czymś wiedzieć...
- O co chodzi?
- Co ty tu robisz?!- usłyszałam za sobą głos Kornelii. Odwróciłam się gwałtownie. Stała na schodach i patrzyła na mnie z furią w oczach. Zeszła na dół, a po policzkach pociekły jej łzy.
- Musisz mnie nawet tu prześladować? Mało ci tego co mi zrobiłaś?
- Dziewczyny uspokójcie się- babcia próbowała nad nami zapanować.
- Zabrała mi faceta!- krzyknęła moja siostra. Wstydziłam się tego co jej zrobiłam. Była w strasznym stanie. Zaniedbała się. Nigdy jej takiej nieszczęśliwej nie widziałam.
- Popatrz na nią- powiedziała delikatnie babcia.- Wiem, że cierpisz, ale musicie się dogadać.
- Pójdę odpocząć- poinformowałam je szeptem. Wyminęłam modelkę ze spuszczonym wzrokiem. Zamknęłam się w wolnym pokoju na drugim piętrze i padłam na łóżku, kuląc się na nim jak tylko mogłam. Rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, przewidując, że dzwoni przyjmujący. Odrzuciłam połączenie i wyłączyłam urządzenie. Tak było lepiej. Schowałam głowę w poduszkę i zaniosłam się głośnym szlochem. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie?

-----------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak krótko dziś, ale moja siostra sie wyprowadza i pomagam w remoncie i przeprowadzce  ;)
Za tydzień już bedzie dłużej obiecuję <3
Do następnego :)

21 komentarzy:

  1. Fajny.. :) Tylko dlaczego oni nie mogą być w końcu razem, zadowoleni i szszęśliwi? Czekam na następny i szczęśliwe wydarzenia :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieeeeeeee! Jak mogłaś nam to Z N O W U zrobić?! Nienawidzę Cię! :*
    Jak oni się nie zejdą, to przysięgam, jadę do Ciebie z patelnią i karabinem maszynowym XD
    A tak serio, to naprawdę szkoda mi Mai... każdy człowiek popełnia błędy, ale nikt nie zasługuje na takie cierpienie... Ona musi wiedzieć, że ma oparcie w Wojtku... mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze... MUSI BYĆ!
    Wiem, że lubisz mieszać i w ogóle, ale proooooooooszę, zrób chociaż raz wyjątek i niech nareszcie będzie pomiędzy nimi dobrze :(

    Pozdrawiam ;*
    Zapraszam do siebie na dwójeczkę! http://prawdziwa-milosc-jest-tylko-jedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. normalnie cię chyba uduszę ?! ja chcę żeby oni byli razem ! teraz to pewnie Wojtek się załamie na cacy :? nieee :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Boje się co dalej wykombinujesz. Po prostu mnie zatkało. Do następnego. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  6. jak mogłaś jej to zrobić :O

    OdpowiedzUsuń
  7. Super:) Tylko dlaczego oni nie mogą być razem, zadowoleni i szszęśliwi? Czekam na następny i szczęśliwe wydarzenia :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie no :O serio?! dlaczego ty to robisz?! :-D czy oni nie mogą być szczęśliwi! Chociaż... nie, cofam swoje słowa, byłoby zbyt słodko, a ja lubię jak coś jest nie tak ^^ czekam na dalszy rozwój sytuacji :-)

    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pierdole! -,- Teraz to ja wpadłam w furię. Kurwa oni muszą być razem! Może to i głupie ale ryczę bo kurwa nie ogarniam tego... To jest nie do pojęcia... Dlaczego to robisz? Przecież było dobrze... Zawsze musi sie coś spierdolic xD
    Przepraszam za te wszystkie brzydkie słowa... Nie ogarniam tego co Ty ze mną robisz.. Ja te rozdziały wchłaniam do tego stopnia ze przeżywam to wszystko razem z bohaterami.. Np. Teraz... Jest mi jej tak cholernie żal! Mam nadzieje że ten koszmar w końcu się skończy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja pierdzielę... I jak ja mam czekać jeszcze tydzień na kolejny rozdział!? Dobiłaś mnie tym dzisiaj ;_; tak strasznie żal mi Mai... Mam nadzieję, że szybko to naprawisz, a Wojtek się nie załamie, tylko pomoże Mai! Jak Ty idealnie potrafisz grać na uczuciach, mówił Ci ktoś to kiedyś? Do następnego, oby jak najszybciej! :)
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Maja musi zacząć rozmawiać. Inaczej popadnie w paranoję. Musi się przy niej zjawić Wojtek. Tylko on może jej pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech ona pójdzie na policję złoży zeznania. Porozmawia z Wojtkiem ona go potrzebuje teraz najbardziej. Oby tylko on teraz się nie załamał tylko ma ją wspierać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie nie nie! Tylko nie to ;_; przezylabym wszystko, na prawde! Ale to co sie stalo.... Prosze cie niech oni wroca do siebie ;___;

    OdpowiedzUsuń
  14. NIE!! Dlaczego ty ich znów rozdzielasz?? Czy oni na prawdę nie mogą być razem?
    Na początku Przemek i Kornelia a teraz to!?!
    Niech Maja odbierze telefon albo niech babcia czy już nawet Kornelia powie Wojtkowi gdzie ona jest.
    Oni muszą pogadać! Wojtek ją będzie wspierać! (Chociaż znając Ciebie to najpierw wpadnie w furię a potem ją przeprosi czy coś.)
    Chociaż ty coś jeszcze kombinujesz z tą Kornelią..... ZABRANIAM!
    Z A B R A N I A M ! ! !
    Weny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Tradycyjnie ich rozdzielasz. Rany... kolejnej trzeba wpierdol spuścić.
    Dlaczego? No ja się pytam dlaczego? Okej, jestem w stanie zrozumieć, że się boi, ze Wojtek czasem miewał te napady furii i tak dalej ale on ją kocha! Ona go ptorzebuje tylko nie wie jak mocno. A Wojtek tego typa normalnie w pył zamieni. I poprawnie. Jestem bardzo ciekawa kto to był.
    I jestem wściekła za to, ze ich rozdzielasz. Foch!
    Czekam na kolejny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tylko nie to! Niech oni wreszcie będą razem szczęśliwi! Dlaczego ciągle stawiasz na ich drodze różnorakie zdarzenia, które sprawiają, że Majka się waha? Niech nie odchodzi :( Wojtek jej potrzebuje, a ona go także :( Mam nadzieję, że dojdzie wreszcie do niej jaką wielką krzywdę i ból jemu wyrządza :(
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Strasznie współczuję Mai.
    Mam nadzieję ,że jakoś się pozbiera.
    Do następnego ;*
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. Wyraz współczucia dla Mai...ale z drugiej strony nie może się tak odcinać od Wojtka. Oboje potrzebują siebie wzajemnie tylko za bardzo nie mogą czasami dojść do porozumienia, ale w końcu żaden związek nie jest idealny. Oni muszą do siebie wrócić, w końcu tytuł bloga mówi sam za siebie. Mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu, czego ta Maja jeszcze nie przeżyje :(
    Ale, powinna porozmawiac z Wojtkiem, każdy zwiazek ma zloty i upadki, wiec powinni oboje na siebie polegac :D
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  20. http://upewnialam-sie-ze-jestes.blogspot.com/2015/05/rozdzia-4.html Hej kochana. Po tej jakże długiej przerwie, zapraszamy na kolejny rozdział z życia Emilii ;)

    OdpowiedzUsuń