- Usiądź kochanie, ja ci coś przygotuję- uśmiechnęła się do mnie ciepło babcia. Chciała dotknąć mojego ramienia, ale odsunęłam się.
- Gdzie Kornelia?- spytała cicho.
- Ktoś do niej zadzwonił i wybiegła z domu.
Odważyłam się włączyć telefon. Miałam 267 nieodebranych połączeń od Wojtka i 42 wiadomości. Nie miałam odwagi ich przeczytać. Po skończonym posiłku ponownie poszłam do swojego pokoju. Wpatrywałam się w jeden punkt. Było tutaj tak cicho. Uwielbiałam tu przyjeżdżać. Nasłuchiwałam co się dzieje w domu. Kornelia wróciła jakiś czas temu. Pytała się babci jak się czuję. Ta nagła troska była dziwna, jakby wiedziała co mi się przydarzyło. Na samą myśl o tamtych wydarzeniach, zaczęłam płakać.
Odważyłam się włączyć telefon. Miałam 267 nieodebranych połączeń od Wojtka i 42 wiadomości. Nie miałam odwagi ich przeczytać. Po skończonym posiłku ponownie poszłam do swojego pokoju. Wpatrywałam się w jeden punkt. Było tutaj tak cicho. Uwielbiałam tu przyjeżdżać. Nasłuchiwałam co się dzieje w domu. Kornelia wróciła jakiś czas temu. Pytała się babci jak się czuję. Ta nagła troska była dziwna, jakby wiedziała co mi się przydarzyło. Na samą myśl o tamtych wydarzeniach, zaczęłam płakać.
- Maja!- usłyszałam dobrze znany mi głos i zamarłam. To nie mogła być prawda. Skąd, by wiedział, gdzie jestem. Podniosłam się z łóżka. Bałam się odwrócić. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do mnie. Chciał mnie dotknąć, ale odskoczyłam jak poparzona. - Maja, powiedz mi co się stało- poprosił, a ja pokręciłam głową.
- Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Przyszła Gosia spytać się jak się czujesz, ale nie chciała mi powiedzieć o co chodzi. Zadzwoniłem do Kornelii i powiedziała mi, że jesteś tutaj- wyjaśnił krótko.- Co się stało?- spytał.- Powiedz mi, proszę- spojrzałam w jego oczy, które wyrażały troskę.
"Powiedz mu! Powiedz mu!"- krzyczała moja dusza.
"Powiedz mu! Powiedz mu!"- krzyczała moja dusza.
- Zostałam zgwałcona- wyszeptałam i wybuchnęłam głośnym niepohamowanym szlochem. Krew odpłynęła mu z twarzy. Zrobił się blady jak ściana. Widziałam na jego twarzy przerażenie.
- Kto ci to zrobił?- wysyczał przez zęby. Wzruszyłam ramionami.
- Czy to ważne?
- Zabije bydlaka! Skarbie, tak mi przykro- chciał mnie przytulić, ale ponownie się odsunęłam.
- Przepraszam, ale nie zniosę żadnego dotyku. Proszę nie dotykaj mnie- widziałam, że go to zabolało.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził...
- Wiem, ale ja nie potrafię inaczej.
- Dlaczego uciekłaś?
- Bałam się jak zareagujesz, że poczujesz do mnie obrzydzenie- powiedziałam. Przełknęłam głośno ślinę i niepewnie spojrzałam na niego. Wyglądał jakbym go uderzyła.
- Jak mogłaś tak pomyśleć?- spytał z wyrzutem.
- Nie wiem... To mnie zniszczyło- schowałam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać.- Kiedy zamykam oczy to wszystko wraca...
- Wróć ze mną do Bełchatowa... Poradzimy sobie z tym...
- Dobrze- pociągnęłam ostatni raz nosem i spojrzałam mu w oczy. Chciałam spróbować.
W niecałą godzinę później siedziałam w samochodzie siatkarza i ruszyłam w drogę powrotną do naszego mieszkania. Włodarczyk starał się być opanowany. Jednak mocno zaciśnięte ręce na kierownicy mówiły same za siebie jak mocno ze sobą walczył. Przez bardzo długi czas nasze życie nie będzie proste, tego mogłam być pewna. Przez całą drogę panowała bezwzględna cisza. Żadne z nas nie chciało rozmawiać.
Gdy dotarliśmy pod blok byłam strasznie zmęczona. W mieszkaniu panował istny bałagan. Jakby tornado przeszło.
- Przepraszam, byłem w rozsypce. Nigdy więcej mi nie uciekaj- poprosił, patrząc mi prosto w oczy. Widziałam jaką ma wielka ochotę, by mnie przytulić i pocieszyć. Również tego pragnęłam, ale każdy dotyk palił moją skórę.
- Pójdę się położyć- powiedziałam cicho i poszłam do sypialni. Niemal od razu zasnęłam.
- Przepraszam, ale nie zniosę żadnego dotyku. Proszę nie dotykaj mnie- widziałam, że go to zabolało.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził...
- Wiem, ale ja nie potrafię inaczej.
- Dlaczego uciekłaś?
- Bałam się jak zareagujesz, że poczujesz do mnie obrzydzenie- powiedziałam. Przełknęłam głośno ślinę i niepewnie spojrzałam na niego. Wyglądał jakbym go uderzyła.
- Jak mogłaś tak pomyśleć?- spytał z wyrzutem.
- Nie wiem... To mnie zniszczyło- schowałam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać.- Kiedy zamykam oczy to wszystko wraca...
- Wróć ze mną do Bełchatowa... Poradzimy sobie z tym...
- Dobrze- pociągnęłam ostatni raz nosem i spojrzałam mu w oczy. Chciałam spróbować.
W niecałą godzinę później siedziałam w samochodzie siatkarza i ruszyłam w drogę powrotną do naszego mieszkania. Włodarczyk starał się być opanowany. Jednak mocno zaciśnięte ręce na kierownicy mówiły same za siebie jak mocno ze sobą walczył. Przez bardzo długi czas nasze życie nie będzie proste, tego mogłam być pewna. Przez całą drogę panowała bezwzględna cisza. Żadne z nas nie chciało rozmawiać.
Gdy dotarliśmy pod blok byłam strasznie zmęczona. W mieszkaniu panował istny bałagan. Jakby tornado przeszło.
- Przepraszam, byłem w rozsypce. Nigdy więcej mi nie uciekaj- poprosił, patrząc mi prosto w oczy. Widziałam jaką ma wielka ochotę, by mnie przytulić i pocieszyć. Również tego pragnęłam, ale każdy dotyk palił moją skórę.
- Pójdę się położyć- powiedziałam cicho i poszłam do sypialni. Niemal od razu zasnęłam.
Ciemność... Słyszę czyjeś kroki. Ciemność... Odwracam cię. Ciemność... Chcę uciec, nie chcę, by znowu mi to zrobił. Ciemność... On znowu mnie łapie. Ciemność... Widzę jego twarz. Ciemność... to ponownie się dzieje. Ciemność... Krzyczę. Ciemność.... Ciemność wokół.
- Maja! Maja, obudź się!- wstałam, a krzyk miałam na ustach. Wojtek mocno mną potrząsał, by mnie ocucić. Trzęsłam się cała ze strachu i przeraźliwie płakałam.- Hej, spokojnie. Jesteś bezpieczna- przyciągnął mnie do siebie, a ja pozwoliłam mu się tulić.
- On po mnie przyjdzie- powiedziałam rozhisteryzowana.
- Nic ci nie grozi- wyszeptał mi na ucho. Po chwili odepchnęłam go od siebie, gdy skóra pod wpływem jego dotyku zaczęła mnie palić. Zaczęłam szybciej i gwałtowniej oddychać. Wciąż brakowało mi powietrza mimo, że moje płuca były nim wypełnione.
- Maja, nie robisz wydechów!- usłyszałam spanikowany głos Wojtka.- Maja, uspokój się...
Chciałam go posłuchać, ale nie potrafiłam. W jednym momencie przestałam oddychać.
- Maja?! Maja, oddychaj!- nie umiałam odpowiedzieć. Pobiegł do salonu.- Potrzebuję karetkę! Natychmiast!- usłyszałam. Obraz zaczął się rozmazywać. Powieki zrobiły się niewyobrażalnie ciężkie. Nie miałam siły z nimi walczyć. Poddałam się uczuciu nicości, które we mnie narastało. Po chwili wszystko zniknęło.
Gdy otworzyłam oczy oślepiło mnie światło. Zamrugałam kilka razy. Rozejrzałam się wokół. Byłam w szpitalu po raz kolejny. Włodarczyk spał z głową położoną na moim łóżku. Odruchowo wplotłam rękę w jego włosy. Od razu się obudził.
- Maja- odetchnął z ulgą.- Jak się czujesz?
- W porządku- odparłam cicho.- Długo już tu jestem?
- Godzinę. Tak się bałem- wyrzucił z siebie.- To napad paniki- wyjaśnił.
- Długo muszę tu zostać?
- Nie, pójdę po lekarza- oznajmił. Nachylił się, by mnie pocałować, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Widziałam jego zmieszanie. Odwrócił się i wyszedł z sali, wracając po kilku minutach z doktorem.
- Witam. To nic poważnego. Już powiedziałem pani chłopakowi, co należy robić następny razem.
- Następnym razem?- posłałam mu nerwowe spojrzenie.
- To może się powtórzyć, ale nie musi. Napady paniki mogą mieć związek z ostatnimi wydarzeniami- powiedział ostrożnie, a ja odwróciłam wzrok.- Pójdę po wypis- poinformował i zostawił nas samych.
- Maja, powinnaś iść do psychologa...
- Nie!- pokręciłam przecząco głową.
- On będzie wiedział jak ci pomóc- próbował mnie przekonać.
- Nie chcę!- łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach.- Chcę zacząć żyć jak dawniej. Poradzę sobie z tym. Nikt się o tym nie dowie.
- Wrócimy do tego- westchnął zrezygnowany. Niedługo potem byliśmy już w domu. Przyjmujący miał sińce pod oczami. Był okropnie zmęczony, choć nie chciał się do tego przyznać. Na dodatek musiał iść na trening.
- Przepraszam, że nie mogę zostać.
- Nic nie szkodzi- uśmiechnęłam się smutno. Poradzę sobie.
- Gdyby coś się działo...
- Wiem, będę dzwonić. Idź bo się spóźnisz- uśmiechnęłam się smutno.
Dziś mimo mojego złego stanu psychicznego wybrałam się na mecz o trzecie miejsce Plus Ligi. Usiadłam na swoim stałym miejscu, ale czułam się osaczona. Było stanowczo za dużo ludzi wokół. Gdy przyszła Ola od razu przytuliła mnie na przywitanie. Musiałam wykorzystać całą siłę woli, aby jej nie odepchnąć.
- Co się ostatnio stało?- spytała, marszcząc czoło.- Wojtek cię szukał...
- Trochę się poprztykaliśmy, ale już wszystko w porządku- zapewniłam ją, ale nie zabrzmiałam zbyt przekonująco, ponieważ blondynka próbowała wyciągnąć ze mnie coś więcej. Jednak rękami i nogami broniłam się przed odpowiedzią. Później byłyśmy już pochłonięte meczem. Przez te kilka godzin zapomniałam o tym co mi się stało. Skupiłam się na odbywającym widowisku. Cieszyłam się, gdy rywalizacja dobiegła końca i to Skra mogła stanąć na podium. Ola niemal od razu pobiegła na boisko do swojego chłopaka. Pod bandami natychmiast znalazło się mnóstwo ludzi. Nie chciałam się tam pchać i narażać na tyle dotyku. Z radością patrzyłam na Wojtka, którego umysł choć teraz był wolny od problemów. Gdy już medale wisiały na szyjach zawodników Wojtek szukał mnie wzrokiem. Kiedy mnie znalazł chciał się do mnie dostać, ale wpierw zatrzymali go dziennikarze, a potem fani, Usiadłam i cierpliwie czekałam. W końcu przyszła moja kolej na gratulacje. Twarz siatkarza rozjaśniał szeroki uśmiech. Wyszłam mu na spotkanie i przytuliłam. Był zaskoczony. Pierwszy raz od kilku dni mieliśmy ze sobą tak bliski kontakt. Pozwalałam tylko, by chwytał mnie za rękę i inne krótkotrwałe dotknięcia.
- Jestem dumna- uśmiechnęłam się ciepło.
- Dziękuje. Przebiorę się i możemy wracać do domu.
- Nie pójdziesz świętować?- zdziwiłam się.
- Wolę być z tobą- oznajmił. Robił to tylko dlatego, bo wiedział, że unikam klubów i tym podobnych miejsc.
- Nie ma mowy!- nie zgodziłam się.- Ja pojadę do domu, a ty masz obowiązek się bawić.
Próbował się wykręcić, ale już wystarczająco się dla mnie poświęcał. To, że ja nie funkcjonowałam normalnie nie oznaczało, że on nie mógł. Udało mi się go jakoś przekonać, by jednak wybrał się do klubu z chłopakami. Odwiózł mnie do mieszkania, przebrał się i poszedł w tango. Po jego wyjściu dokładnie zamknęłam drzwi bardzo dokładnie. Położyłam się w sypialni, ale zasnęłam tylko na godzinę. Obudziła mnie ogłuszająca cisza, której nie mogłam znieść. Sprawdziłam czy drzwi są dobrze zamknięte po raz kolejny, włączyłam radio i wróciłam do łóżka. Leżałam, bezczynnie wpatrując się w sufit.
- Wiadomości z ostatniej chwili. Dzisiejszej nocy samochód przyjmującego Pge Skry Bełchatów, Wojtka Włodarczyka uległo wypadkowi- usłyszałam kobiecy głos z radia i natychmiast podniosłam się z łóżka.
-----------------------------------------------------------------------------
Jeszcze myślę od 2-4 rozdziałów i to chyba będzie koniec tej historii :( Znowu bede nad tym ubolewać...
Rozdział dedykowany Claudi za to, że poniekąd zgadła jak Wojtek znajdzie Maję.
Całuję i do następnego <3
- On po mnie przyjdzie- powiedziałam rozhisteryzowana.
- Nic ci nie grozi- wyszeptał mi na ucho. Po chwili odepchnęłam go od siebie, gdy skóra pod wpływem jego dotyku zaczęła mnie palić. Zaczęłam szybciej i gwałtowniej oddychać. Wciąż brakowało mi powietrza mimo, że moje płuca były nim wypełnione.
- Maja, nie robisz wydechów!- usłyszałam spanikowany głos Wojtka.- Maja, uspokój się...
Chciałam go posłuchać, ale nie potrafiłam. W jednym momencie przestałam oddychać.
- Maja?! Maja, oddychaj!- nie umiałam odpowiedzieć. Pobiegł do salonu.- Potrzebuję karetkę! Natychmiast!- usłyszałam. Obraz zaczął się rozmazywać. Powieki zrobiły się niewyobrażalnie ciężkie. Nie miałam siły z nimi walczyć. Poddałam się uczuciu nicości, które we mnie narastało. Po chwili wszystko zniknęło.
Gdy otworzyłam oczy oślepiło mnie światło. Zamrugałam kilka razy. Rozejrzałam się wokół. Byłam w szpitalu po raz kolejny. Włodarczyk spał z głową położoną na moim łóżku. Odruchowo wplotłam rękę w jego włosy. Od razu się obudził.
- Maja- odetchnął z ulgą.- Jak się czujesz?
- W porządku- odparłam cicho.- Długo już tu jestem?
- Godzinę. Tak się bałem- wyrzucił z siebie.- To napad paniki- wyjaśnił.
- Długo muszę tu zostać?
- Nie, pójdę po lekarza- oznajmił. Nachylił się, by mnie pocałować, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Widziałam jego zmieszanie. Odwrócił się i wyszedł z sali, wracając po kilku minutach z doktorem.
- Witam. To nic poważnego. Już powiedziałem pani chłopakowi, co należy robić następny razem.
- Następnym razem?- posłałam mu nerwowe spojrzenie.
- To może się powtórzyć, ale nie musi. Napady paniki mogą mieć związek z ostatnimi wydarzeniami- powiedział ostrożnie, a ja odwróciłam wzrok.- Pójdę po wypis- poinformował i zostawił nas samych.
- Maja, powinnaś iść do psychologa...
- Nie!- pokręciłam przecząco głową.
- On będzie wiedział jak ci pomóc- próbował mnie przekonać.
- Nie chcę!- łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach.- Chcę zacząć żyć jak dawniej. Poradzę sobie z tym. Nikt się o tym nie dowie.
- Wrócimy do tego- westchnął zrezygnowany. Niedługo potem byliśmy już w domu. Przyjmujący miał sińce pod oczami. Był okropnie zmęczony, choć nie chciał się do tego przyznać. Na dodatek musiał iść na trening.
- Przepraszam, że nie mogę zostać.
- Nic nie szkodzi- uśmiechnęłam się smutno. Poradzę sobie.
- Gdyby coś się działo...
- Wiem, będę dzwonić. Idź bo się spóźnisz- uśmiechnęłam się smutno.
Dziś mimo mojego złego stanu psychicznego wybrałam się na mecz o trzecie miejsce Plus Ligi. Usiadłam na swoim stałym miejscu, ale czułam się osaczona. Było stanowczo za dużo ludzi wokół. Gdy przyszła Ola od razu przytuliła mnie na przywitanie. Musiałam wykorzystać całą siłę woli, aby jej nie odepchnąć.
- Co się ostatnio stało?- spytała, marszcząc czoło.- Wojtek cię szukał...
- Trochę się poprztykaliśmy, ale już wszystko w porządku- zapewniłam ją, ale nie zabrzmiałam zbyt przekonująco, ponieważ blondynka próbowała wyciągnąć ze mnie coś więcej. Jednak rękami i nogami broniłam się przed odpowiedzią. Później byłyśmy już pochłonięte meczem. Przez te kilka godzin zapomniałam o tym co mi się stało. Skupiłam się na odbywającym widowisku. Cieszyłam się, gdy rywalizacja dobiegła końca i to Skra mogła stanąć na podium. Ola niemal od razu pobiegła na boisko do swojego chłopaka. Pod bandami natychmiast znalazło się mnóstwo ludzi. Nie chciałam się tam pchać i narażać na tyle dotyku. Z radością patrzyłam na Wojtka, którego umysł choć teraz był wolny od problemów. Gdy już medale wisiały na szyjach zawodników Wojtek szukał mnie wzrokiem. Kiedy mnie znalazł chciał się do mnie dostać, ale wpierw zatrzymali go dziennikarze, a potem fani, Usiadłam i cierpliwie czekałam. W końcu przyszła moja kolej na gratulacje. Twarz siatkarza rozjaśniał szeroki uśmiech. Wyszłam mu na spotkanie i przytuliłam. Był zaskoczony. Pierwszy raz od kilku dni mieliśmy ze sobą tak bliski kontakt. Pozwalałam tylko, by chwytał mnie za rękę i inne krótkotrwałe dotknięcia.
- Jestem dumna- uśmiechnęłam się ciepło.
- Dziękuje. Przebiorę się i możemy wracać do domu.
- Nie pójdziesz świętować?- zdziwiłam się.
- Wolę być z tobą- oznajmił. Robił to tylko dlatego, bo wiedział, że unikam klubów i tym podobnych miejsc.
- Nie ma mowy!- nie zgodziłam się.- Ja pojadę do domu, a ty masz obowiązek się bawić.
Próbował się wykręcić, ale już wystarczająco się dla mnie poświęcał. To, że ja nie funkcjonowałam normalnie nie oznaczało, że on nie mógł. Udało mi się go jakoś przekonać, by jednak wybrał się do klubu z chłopakami. Odwiózł mnie do mieszkania, przebrał się i poszedł w tango. Po jego wyjściu dokładnie zamknęłam drzwi bardzo dokładnie. Położyłam się w sypialni, ale zasnęłam tylko na godzinę. Obudziła mnie ogłuszająca cisza, której nie mogłam znieść. Sprawdziłam czy drzwi są dobrze zamknięte po raz kolejny, włączyłam radio i wróciłam do łóżka. Leżałam, bezczynnie wpatrując się w sufit.
- Wiadomości z ostatniej chwili. Dzisiejszej nocy samochód przyjmującego Pge Skry Bełchatów, Wojtka Włodarczyka uległo wypadkowi- usłyszałam kobiecy głos z radia i natychmiast podniosłam się z łóżka.
-----------------------------------------------------------------------------
Jeszcze myślę od 2-4 rozdziałów i to chyba będzie koniec tej historii :( Znowu bede nad tym ubolewać...
Rozdział dedykowany Claudi za to, że poniekąd zgadła jak Wojtek znajdzie Maję.
Całuję i do następnego <3
Ej serio?! Już się tak cieszyłam, że z nim wróciła i dała mu się przytulić a tu wypadek. Ty naprawdę lubisz uprzykrzać życie Majce, Wojtkowi no i przy okazji nam. :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękny <3
OdpowiedzUsuńBędę ryczeć jak skończy się ta historia. Jest piękne <3
Zapraszam do mnie :) my-volley--love.blogspot.com
Kurwa mać nie nie ma być wypadku - przepraszam za przekleństwa ale nie panuje dzisiaj nad sobą
OdpowiedzUsuńnapiszę tylko tyle: EH...
OdpowiedzUsuńŻycie nie może być aż tak wredne dla Majki i Wojtka, co za dużo to niezdrowo. Mam nadzieję, że to tylko jakaś niegroźna kolizja i Wojtkowi nic nie jest, on jest potrzebny Majce i przy okazji drużynie. Nie ma innej opcji niż szczęśliwe zakończenie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTylko kurwa nie to! Niech mu nic nie będzie i niech wróci tylko lekko poobijany do Majki :( On nie może... Nawet nie mogę tu tego napisać! :( A już byłam taka szczęśliwa, że udało im się razem wrócić do Bełchatowa i nawet Maja pozwoliła by ją przytulił! :( Cholera! Czego ich aż tak karasz?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :*
U Ciebie dobrze zbyt długo być nie może... :c
OdpowiedzUsuńo boże !! jaki wypadek ?! przecież to nie może być prawda ! i jakie 2-4 rozdziały :o przecież to opowiadanie musi trwać i trwać, słyszysz ? nie pozwalam kończyć i kropka.
OdpowiedzUsuńJaki wypadek?! Zawsze musisz mieszać? I jaki koniec? To nie prawda! Z niecierpliwością czekam na następny. Tylko proszę nie uśmiercaj nikogo :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo nieeeeeeee!
OdpowiedzUsuńJaki wypadek?Nie może być trochę więcej szczęścia tej dwójki?
I również nie pozwalam kończyć tego opowiadania!
Pozdrawiam, Ola:)
No chyba nie chcesz zakończyć bloga śmiercią Włodarczyka?! Już się powinnam przyzwyczaić że w twoich blogach wiecznie się coś dzieje a jednak cały czas mnie zaskakujesz! Jestem strasznie ciekawa kto ją zgwałcił.. I proszę nie kończ tej historii. Jest jeszcze zbyt krótka :/.
OdpowiedzUsuńWypadek??? Tylko go nie uśmiercaj!! I mam nadzieję, że ten blog zakończy się happy endem :) Chociaż chciałabym żebyś go jeszcze nie kończyła, bo ja go uwielbiam czytać ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Jaki wypadek. Już zaczynało się układać, powoli, ale jednak. Może to nie Wojtek jechał? Może ktoś ukradł mu samochód i chciał w ten sposób przestraszyć Majkę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jaki znowu wypadek??? Dlaczego jak im się choć troszeczkę układa ty zaraz to psujesz? Nie pozwalam kończyć opowiadania. Czekam na następny:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJaki wypadek? Mam nadzieje ,że Wojtkowi nic się nie stało.Jejku... Dlaczego chcesz tak szybko zakończyć to opowiadanie?
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
/Ola
Mam nadzieję,że nic złego się nie stało? Czemu kiedy choć trochę było dobrze to ty to psujesz. Majka powinna iść doi psychologa, który pomoże jej się z tym uporać.
OdpowiedzUsuńJaki wypadek?! Co ty znowu wymyśliłaś? Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało. Jeśli chcesz kończyć historię to chociaż szczęśliwie. Nie uśmiercaj Wojtka ... błagam :( Do następnego. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale mam wrażenie że to wszystko sprawka Przemka czy jak mu tam był, i gwałt i wypadek i że Kornelia chociaż w część tego była wtajemniczona
OdpowiedzUsuńTy to na prawde ich tak nie lubisz?
OdpowiedzUsuńCos tak czuje ze to wszystko jest zwiazane z Przemkiem, nie wiem czemu. :)
Rozdzial genialny. Jak kazdy :)
Czekam na kolejny :*
Rozdział cudowny, ale jestem na ciebie zła za Włodiego no! Tylko go nie uśmiercaj, błagam! :(:(
OdpowiedzUsuńTak się cieszyłam, że ona mu powiedziała i w ogóle..
I tu takie boom..
Proszę cię, niech nic poważnego mu się nie stanie...
Ja coś czuję, że Przemek ma coś z tym wspólnego.. z gwałtem i z wypadkiem.. albo ten jej kolega z pracy.. od początku mam co do niego złe przeczucia.
Czekam na więcej, ale błagam, niech to będzie coś szczęśliwego!:( Ta historia MUSI się zakończyć happy endem!
Zapraszam do siebie na trójeczkę! http://prawdziwa-milosc-jest-tylko-jedna.blogspot.com/
Wiesz, przez chwile cieszyłam się za dedykację za która oczywiście DZIĘKUJĘ :* ale zaraz potem sobie przypomniałam jak zakończyłaś rozdział.
OdpowiedzUsuńA teraz:
Pogięło Cię?!? Kolejny wypadek?!? No jak tak możesz?
Co? Kornelia się mści za to, że Wojtek wyłudził informacje o Mai czy znowu na horyzoncie Przemek?
I PROTESTUJE!!!!!
Nie możesz tego zakończyć po 2-4 rozdziałach!
Te opowiadanie jest za świetne na koniec!!!!
Weny! Pozdrawiam :*
Jaki znowu wypadek kobieto :( Mam nadzieje, ze to sen :) Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuń