sobota, 30 maja 2015

Rozdział 30

   Wracaliśmy od Oli i Karola, który lada dzień miał jechać do Spały. Zauważyli, że jestem wycofana i zdystansowana. Próbowałam zrzucić to na zmęczenie, ale była ze mnie kiepska aktorka. Jednak moje samopoczucie  uległo poprawie i śmiałam się więcej niż ostatnimi dniami. W mieszkaniu tuliłam się do Wojtka, co było moją ulubioną czynnością. Gładził mnie delikatnie ręką po policzku, a moje serce przyspieszyło. Spojrzałam w jego oczy i nie mogłam się od nich oderwać. Widziałam jak się przed czymś waha. Po chwili nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Wiedziałam, że Wojtek obawia się mojej reakcji, nie wiedząc jak daleko może się posunąć. W końcu od tak bardzo dawna poczułam jego usta na swoich. Było to delikatne muśnięcie. Potem było ostatnie głębokie spojrzenie i między nami wybuchnął ogień. Przyciągnęłam go do siebie, gwałtownie wpijając się w jego wargi. Nasze języki toczyły zacięty bój. Jak bardzo mi brakowało tych namiętnych pocałunków. Nie trwały one minuty czy dwóch, a raczej kilkadziesiąt. Zatraciliśmy się, pragnąc nawzajem swojej bliskości, robiliśmy tylko przerwę na złapanie oddechu. Wojtek włożył mi rękę pod koszulkę i to było za wiele. Oderwałam się od niego i odepchnęłam. To była moja granicą bezwzględna.
- Przepraszam- powiedział z przyspieszonym oddechem.
- W porządku- machnęłam ręką, ale już nie pozwoliłam na ponowny tak bliski kontakt tego wieczora.


- Maja, obudź się- usłyszałam tuż przy swoim uchu. Uniosłam powieki, a przed oczami zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Wojtka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na zegarek.
- Julian!- jęknęłam i położyłam się z powrotem.- Jest 5:43. Daj mi spać!-rozkazałam i przykryłam się kołdrą.
- Julian?! Dobra, udam, że tego nie słyszałem- powiedział spokojnie.- Ale wstawaj, bo przepadnie nam rezerwacja.
- Mhm...- mruknęłam w odpowiedzi.
- Sama tego chciałaś- oznajmił. Po chwili byłam już niczym nie przykryta, a Włodarczyk bez najmniejszego wysiłku podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię, kierując się do łazienki.
- Wojtuś co ty robisz?!
- Teraz Wojtuś, wcześniej Julian!
- Przepraszam! Przepraszam! Tylko nie pod prysznic! Błagam!
- Znaj me dobre serce- odstawił mnie pod lustrem.- Zbieraj się szybko, nie ma czasu- pogonił mnie. Dopiero teraz dostrzegłam, że on sam jest gotowy do wyjścia. W miarę szybko udało mi się doprowadzić siebie do porządku, zważywszy na porę. Włodarczyk migiem mnie nakarmił, gdyż stwierdził, że sama jem za wolno, a potem biegiem ruszyliśmy do samochodu.
- Co ty kombinujesz?- spytałam sennie, opierając głowę o szybę i przymykając oczy.
- Coś wielkiego- puścił mi oczko, a ja wzruszyłam ramionami.
- Mam tylko nadzieję, że to nic w stylu bungee- ziewnęłam i chciałam się na moment zdrzemnąć. Już wtedy powinno mnie zastanowić, że Włodarczyk nie skomentował moich obaw. Otóż mój wspaniały chłopak wymyślił sobie skok ze spadochronem.
-  Chyba cię pogrzało!-pisnęłam, kiedy przedstawiał nas instruktorom.
- Będzie fajnie- uśmiechnął się niewinnie.
- Jeśli przeżyjemy... Nie ma mowy! Nie namówisz mnie !

**10 minut później byłam odpowiednio ubrana i lecieliśmy, by jednak wykonać ten skok. Bardzo szybko wzbiliśmy się na odpowiednią wysokość, a ja z ledwością przełykałam gulę w gardle.
- Nie do wiary, że znowu mnie namówiłeś na coś takiego.
- Gotowi?- spytał instruktor, a ja pokręciłam głową.
- Gotowi!- krzyknął Wojtek.- Na 3?- spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Trzy!- krzyknęłam i skoczyłam nim moją głowę zalały kolejna armia wątpliwości. Bardzo dziwne uczucie. Spadasz jak we śnie, ale nie możesz tego powstrzymać.  Nie wiem jak Włodarczyk zdołał się znaleźć tuż obok mnie. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Po chwili czułam jego usta na swoich. Trwało to przez krótki moment, ale wystarczający bym zapomniała o całym świecie. Pamiętałam o odpowiedniej pozycji i nawet nie wiedziałam, kiedy zaczęłam wrzeszczeć jak opętana. Nabrałam ogromnej prędkości.
- Zginę! Zginę! O, boże co ja zrobiłam!- a potem otworzyłam spadochron i sytuacja się uspokoiła. Słyszałam jak przyjmujący się śmieje i po chwili ja zaniosłam się śmiechem. Miał rację, fantastyczne uczucie, jakbym potrafiła latać. Po kilku minutach moje stopy dotykały już miękkiej, zielonej trawy.
- O, rany! To było zajebiste! Koniecznie musimy to kiedyś powtórzyć!- słyszałam zadowolonego z siebie siatkarza. Chwyciłam się mocno jego kurtki, bo czułam, że za niedługo mogę zemdleć od nadmiaru wrażeń.
- Nigdy więcej!- zmroziłam go swoim spojrzeniem.- Skoczyłam raz i mi wystarczy! I nie puszczaj mnie, bo mam nogi jak galaretki.
- Spokojnie, na dziś nie przewiduję już takich atrakcji- pocałował mnie w czubek głowy.
- A za tydzień co, hmm? Skok z klifu?- spytałam ze śmiechem.


   Nadszedł dzień naszej przeprowadzki do Lubina. Ciężko nam było zapakować się do jednego samochodu, ale Włodarczyk kierowca doskonały zawsze da radę. Rozpoczęło się od "Spokojnie, wszystko się zmieści", a skończyło na " Naprawdę jest to nam potrzebne? Może wciśniemy jakiemuś sąsiadowi?". Tak więc Wojtek pozbył się wielu rzeczy tego dnia. Sama podróż była strasznie męcząca. Zmienialiśmy się co chwila za kierownicą. Bogu dziękowałam, kiedy po kilku godzinach jazdy udało nam się dotrzeć do celu. Wojtek już wcześniej dostał klucze od klubowego mieszkania, które tylko na nas czekało. Skromnie urządzone, 3- pokojowe, na szczęście było tak czysto, że nie było się do czego przyczepić. Musieliśmy się tylko rozpakować. Aczkolwiek sił starczyło tylko na wniesieniu wszystkich rzeczy na górę, pizzy i pójściu spać. Byliśmy zbyt wyczerpani, by zrobić coś więcej.
  Rano chciałam zrobić Wojtkowi śniadanie, więc wstałam wcześniej niż on i wyruszyłam na poszukiwanie osiedlowego sklepu. To był kolejny krok naprzód. Zazwyczaj ktoś ze mną był, a samotność ograniczyłam do minimum. Jednak wracając już z siatkami, wypełnionymi zakupami, miałam wrażenie, że facet w kapturze idzie za mną celowo. Przyspieszyłam kroku , a serce zaczęło bić jak oszalałe. Zaczęłam nabierać gwałtownie powietrza. Nie, tylko nie kolejny napad paniki. Biegiem ruszyłam do klatki, a potem jak huragan wpadłam do mieszkania. Upadłam na podłogę, co natychmiast obudziło Wojtka.
- Maja, co się stało?
- Napad... napada pppaa...- nie mogłam sie wysłowić.
- No już, spokojnie. Połóż się i pomyśl o czymś przyjemnym. Jestem tutaj- przemawiał do mnie kojącym głosem, choć wiedziałam, że w środku jest spanikowany. Pojedyncza łza spłynęła mi z kącika oczu. Stwarzałam same problemy. Po chwili mały kryzys został zażegnany.- A teraz na spokojnie, co się stało?
- Chciałam ci zrobić śniadanie, poszłam do sklepu. Jak wracałam myślałam, że ten facet mnie śledzi i wiesz....- nie potrafiłam dokończyć.
- Już dobrze- przytulił mnie i pogładził po plecach.- Jestem tu i nie dam cię skrzywdzić.


  W końcu się zaczęła- Liga Światowa. Wojtek bardzo chciał pojechać na mecz Polska- Rosja. Nie robiłam żadnych problemów. I tak miałam wyrzuty, że tak się dla mnie poświęca. Na trybunach spotkałam Olę, która jako zagorzały kibic nie mogła przegapić takiej okazji. Spotkanie przebiegało po myśli naszych reprezentantów i mogliśmy się szybko cieszyć zwycięstwem 3;0. Jednak to zwycięstwo byłoby o wiele szybsze, gdyby na boisku znajdował się Włodarczyk, moim skromnym zdaniem.
   Po meczu Wojtek rozmawiał z kolegami, a ja nadrabiałam czas z przyjaciółką. Nikomu jakoś szczególnie nie spieszyło się do domu. Pod bandy nie chciałam się pchać Stanowczo za dużo ludzi i kontaktu z innymi. Dzień należał do udanych dopóki, ale do pewnego momentu....Zobaczyłam tę sylwetkę. Miałam nadzieję, że oczy płatają mi figla. Usta zamarły w bezruchu, a w oczach pojawiło się przerażenie. Blondynka coś do mnie mówiła, ale brzmiała jak z odległego miejsca. Postać odwróciła się, a ja miałam nadzieję, że zobaczę kogoś innego. Jednak nie... Byłoby za pięknie. Spojrzałam na niego, te same oczy, ten sam wyraz twarzy, ten sam wzrok, który napotkał mój. Zamarłam w bezruchu. Uśmiechnął się. Czuł się bezkarny. Nietykalny. Mimo, że go nie znałam miał nade mną władze. Dobrze wiedział, że jestem przerażona,. Dobrze wiedział, że nie pójdę na policję. Dobrze wiedział, że się nie sprzeciwię.
- Maja, kochanie, co się stało?- znalazł się obok mnie Wojtek, który zauważył mój dziwny stan.
- To on- wyszeptałam przerażona. Nie mogłam oderwać wzroku od człowieka, który mnie skrzywdził. Czułam jak ciało Włodarczyka się napina, a on sam chowa mnie za siebie.
- Który?- spytał bardzo spokojnie, a ja działając jak automat podniosłam rękę i wskazałam na gwałciciela. Zobaczyłam zdziwienie w jego oczach. Odwrócił się i zaczął uciekać.
- Ola, zostań z nią- rzucił krótko do blondynki.- Stój!- wrzasnął i pobiegł za mężczyzną, zapewne by samemu wymierzyć sprawiedliwość.

------------------------------------------------
Przeprasza, za opóźnienie, ale mam bardzo dużo na głowie. Dodaje coś na szybko. Przepraszam za jakość. Nie mam nawet czasu dużo pisać pod postem. Postaram się następnm razem o dłuższy rozdział. Już prawie koniec tej historii ( 1-2 rozdziały :()
Całuje <3
ps: Quizwanie ktoś coś? lemurek79

15 komentarzy:

  1. No i Wojtek co ci po tym, że go dogonisz? Pobijesz go i co? Będziesz miał problemy. Oby się to tak nie skończyło. Swoją drogą ten gwałciciel powinien siedzieć w areszcie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam z wypiekami na twarzy. Mam tylko nadzieję , że Wojtek złapie tego zwurodnialca i odda go w ręce policji, a nie zajmie się nim sam. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Dobrze że Maja powoli dochodzi do siebie. Nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No niech będzie, wybaczam Ci to, że dodałaś dziś, a nie wczoraj
    Ale błagam, nie zrób nic Wojtusiowi!
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. niech go złapie i obije ryja! takie świnie nie powinny chodzić po świecie! jestem taka ciekawa kto to :D nie kończ, błagam :( weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawi mnie co zrobi Wojtek gdy znajdzie tego chłopaka. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!
    Do następnego ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Proszę, nie kończ tego opowiadania! :)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  9. O losie.... Majek trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  10. No nieźle! Wojtek powinien go tak pobić ze wlasna matka by go nie poznała! No i czekam na następny! Już się nie mogę doczekać! 😊 G-E-N-I-A-L-N-Y R-O-Z-D-Z-I-A-L!"😉 /Olka

    OdpowiedzUsuń
  11. Końcówka jak zwykle powoduje, że już nie mogę się doczekać kolejnej części. Trochę szkoda, że ta historia zbliża się już do końca, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Lepiej żeby ten chłopak miał dobrą kondycję, bo inaczej Wojtek zmieni mu trochę wygląd. Należy się temu typkowi, ale najważniejsze żeby Wojtek nie miał z tego powodu problemów i mógł być przy Majce.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Majka robi postępy i brawa jej za to! Po takim przeżyciu to naprawdę sporo, kiedy pozwoliła Wojtkowi na nieco więcej :) Jak dobrze, że rozpoznała tego gościa i Wojtek za nim pobiegł! Niech mu ta mordę przemodeluje! Należy mu się!
    Rozdział jak zawsze świetny <333
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. O Bozuniu :O. Dlaczego teraz, kiedy już wszystko było w porządku ? Smutno :(. Mam nadzieję, że to ten kretyn oberwie, a nie Wojtas :)
    Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny jak zawsze! Emocjonujacy musze przyznac xd i jak to niedugo koniec ?!! Nie zgadzam sie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny! Tylko błagam, niech Wojtkowi nic się nie stanie! Już są szczęśliwsi! Oby byli w pełni!
    Zaskoczyłaś mnie poraz kolejny. Myślalam, że Maja zna tego bandytę.. a jednak!
    Pozdrawiam ;*!

    OdpowiedzUsuń