Spojrzałam na pustą stronę łóżka. Przemek jak zwykle był w delegacji. Poczułam ukłucie w sercu, ale nie dlatego, że go nie ma tylko dlatego, że mało mnie ten fakt przejmował. On tylko podążał za swoją karierą, zapominając o mnie, a właściwie o nas.
Wyciągnęłam rękę, na której spoczywał pierścionek zaręczynowy. Westchnęłam ze smutkiem. Nie wiem dlaczego momentami się dusiłam. Brakowało między nami tego czegoś. Nie czekałam na jego powrót z niecierpliwością bo wiedziałam, że po jego przybyciu nic nie ulegnie zmianie, a nasze relacje pozostaną takie same- chłodne, dziwne, poprawne. Nie ma już gorącego uczucia, nie ma przysłowiowej chemii. To mnie przerażało.
Przemek był dobrym facetem.... Porządnym... Ja potrzebowałam szaleństwa, a sama nie umiałam sobie tego podarować. Dlaczego więc od niego nie odeszłam? Może przez to, że boję się samotności? Może dlatego, że nasz związek wydawał mi się bezpieczny i właściwy? Może byłam z nim z przyzwyczajenia? Nie mam pojęcia.
Przerwałam swoje rozmyślania i poszłam wziąć prysznic i zając się swoją codzienną rutyną. Wszystko miałam zaplanowane co do minuty. Lubie mieć dobrze zorganizowany czas. W moim życiu nie ma miejsca na przypadek.
Z mieszkania wyszłam punktualnie o 7:00. Na rozmowę kwalifikacyjną byłam umówiona na 8:00. Na miejscu byłam przed czasem, ale taka już byłam. Nie znosiłam się spóźniać. Siedziałam więc piętnaście minut przed halą.
Nigdy nie interesowałam się specjalnie siatkówką. Jedyna forma sportu jaką uwielbiałam oglądać to boks, mma, ksw. Tak, wiem, że nie wyglądam, ale tylko te dyscypliny wywoływały u mnie wielkie emocje. Nie mam pojęcia czemu, ale byłam podekscytowana na myśl o dwóch bijących się mężczyznach. Jak dla mnie było to bardzo seksowne.
W końcu nadeszła właściwa pora i weszłam do budynku. Pytając wcześniej o drogę, ruszyłam do gabinetu prezesa. Zapukałam lekko do drzwi.
- Proszę- usłyszałam, po czym weszłam do środka.
- Dzień dobry, nazywam się Maja Lisiecka. Byłam umówiona na rozmowę kwalifikacyjną.
- A tak, witam panią. Proszę usiąść- wskazał mi ręką fotel.- Powiem wprost. Patrzyłem na pani CV i miejsce, w którym pani miała praktyki i to firma mojego przyjaciela. Dzwoniłem do niego spytać o panią i bardzo panią chwalił- uśmiechnął się lekko.- Jestem zmęczony już szukaniem nowej księgowej, także od razu proponuję pani to stanowisko. Co pani na to?- spytał. Byłam w wielkim szoku. Byłam świadoma swoich możliwości, ale nie spodziewałam się, że pójdzie aż tak gładko.
- Jestem zaskoczona, ale chętnie wezmę tę pracę- uśmiechnęłam się promiennie.
Po 20 minutach byłam już po podpisaniu umowy. Nieskromnie przyznam, że spodziewałam się dostać tę pracę. Miałam magistra obronionego na 5 oraz świetną opinię z praktyk. Jak mogliby mnie nie przyjąć?
Wychodząc z budynku, szukałam w torebce telefonu. Nie patrzyłam przed siebie i zderzyłam się z jakimś dwu-metrowym nieznajomym. Na moje nieszczęście niósł kawę, która wylądowała na mojej i jego koszulce.
- Co robisz kobieto?! Patrz jak chodzisz!- zaczął wrzeszczeć.
- Ja?!- zdziwiłam się.- To ty bardziej uważaj!
- Kretynka!
- Debil- prychnęłam. Wyminęłam go i wyszłam z hali. Wsiadłam do auta i już nie w takim dobrym humorze ruszyłam do domu. W mieszkaniu próbowałam dodzwonić się do Przemka, ale nic z tego.
Wieczorem zadzwonił mój telefon i miałam głęboką nadzieję, że to mój narzeczony. Jednak moje serce ponownie doznało zawodu. Na wyświetlaczu widniało imię mojej młodszej siostry.
- No hej, musisz być jutro na kolacji u rodziców. Przyprowadzam mojego nowego chłopaka- oznajmiła bez ogródek.
- Cześć, u mnie wszystko w porządku. Dziękuje, że pytasz- powiedziałam z sarkazmem.- A co się stało z Adamem?- spytałam.
- Daj spokój. Wojtek jest przystojniejszy, bogatszy i ma lepsze widoki na przyszłość.
Szkoda mi było poprzedniego chłopaka Korneli. Był w niej po uszy zakochany. Gdyby mógł nieba by jej uchylił. Nie zdawał sobie sprawy, że to w gruncie rzeczy materialistka.
- Dobrze, przyjdę. O której mam być?
- O ósmej. Do zobaczenia- rzuciła słodkim głosem na pożegnanie i się rozłączyła.
Następnego dnia był pierwszy dzień w mojej pracy. Ubrałam się elegancko. Nie czułam tremy. Byłam pewna, że podołam nowemu wyzwaniu. Oczywiście na miejscu byłam przed czasem. Na początku mój nowy pracodawca pokazał mi cały obiekt. Następnie uparł się, by przedstawić mnie zawodnikom.
- Panowie oto nasza nowa księgowa. Z wszelkimi papierkami i innymi takimi proszę zwracać się do niej.
- Ale laska- usłyszałam w tłumie szepty, a następnie ciche śmiechy.
- Ej, spokój. Macie traktować ją grzecznie. Bo jak nie to....- pogroził im żartobliwe prezes.
Po kolei każdy do mnie podszedł i się przedstawił. Moją uwagę zwrócił jeden osobnik, który stał na uboczu i nie miał zadowolonej miny. Od razu poznałam, że to ten niewychowany gbur, który dzień wcześnie oblał mnie kawą.
Po "prezentacji" zostałam odprowadzona do swojego gabinetu i tam przez następne kilka godzin siedziałam zanurza w papierach. Musiałam zaznajomić się z sytuacją klubu i wszystko uporządkować. Ani się obejrzałam, a już było grubo po 16. Szybko zgarnęłam swoje rzeczy u wyszłam z budynku, żegnając się z ochroniarzem.
Po drodze do domu, wstąpiłam na zakupy, wiedząc, że później nie będzie na to czasu.
- O, nasza nowa koleżanka- usłyszałam za sobą i natychmiast się odwróciłam. Przede mną stało dwoje siatkarzy z PGE Skry. Jednak nie mogłam sobie przypomnieć jak się nazywali.
- Przepraszam, ale nie pamiętam waszych imion- posłałam im przepraszający uśmiech.
- Jestem Karol, a to Andrzej- przedstawili się ponownie.
- No tak, nasza nowa gwiazdka zatrudniła się w klubie siatkarskim, a nie zna żadnych nazwisk- prychnął, a ja dopiero dostrzegłam trzecią postać, która stała za plecami swoich kolegów.
- Zatrudniłam się na stanowisko księgowej więc nie czuje się w obowiązku znać twojego nazwiska kretynie- warknęłam. Ten facet wyzwalał we mnie to co najgorsze.
- Nie dziwie się, że nie masz faceta.
- Skąd to niby wiesz?- skrzyżowałam ręce.
- Wiem i tyle- wzruszył ramionami.
- Mam narzeczonego więc jak widać nie wiesz o czym mówisz.
- Samobójca....- pokiwał głową z politowaniem. Karol i Andrzej patrzyli na nas z zdziwionymi minami.
- Włodi, co ci jest?- spytał blondyn.
- Nie pałam sympatią do ludzi, którzy nawet nie umieją powiedzieć głupiego przepraszam!- oburzył się.
- To ty na mnie wylałeś kawę! Gdybyś nie zachowywał się jak skończony debil to bym przeprosiła, ale zachowałeś się jak kretyn!- już i ja nad sobą nie panowałam.- Przepraszam was, miło było was poznać, ale nie mam ochoty gadać z tym tu. Cześć.
Jak najszybciej ruszyłam do kasy. Tak bardzo chciałam, żeby ten dzień się skończył. Jednak obiecałam, że pojawię się na kolacji. Nie mogłam złamać obietnicy. Zrezygnowana weszłam na swoją klatkę. Chciałam otworzyć drzwi kluczem, ale były otwarte. Zdziwiło mnie to. Weszłam niepewnie do środka i zobaczyłam męskie, eleganckie buty. To oznaczało jedno- Przemek wrócił. Odłożyłam zakupy i poszłam do salony, gdzie siedział na fotelu. Dlaczego było mi to obojętne? Musiałam coś zmienić i wykrzesać z siebie choć szczyptę entuzjazmu.
- Hej, kochanie!- starałam się uśmiechnąć promiennie.
- Cześć- powiedział nawet nie odrywając wzroku od telewizora. Podeszłam do niego i chciałam pocałować.
- Maja, daj spokój, oglądam- rzucił beznamiętnym tonem. Wyszłam z pokoju, powstrzymując łzy. Czy już zawsze tak to będzie wyglądać?
- Idę dzisiaj na kolację u rodziców. Idziesz ze mną?- spytałam ledwie panując nad drżącym głosem.
- Oczywiście, na którą?
- Na ósmą.
Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Już nie hamowałam łez. Musiałam dać upust emocjom. Nienawidzę tego chłodu, tej obojętności między nami. I jak ja mam wziąć z nim ślub? Nie, stop! Przemek mnie kocha, a ja kocham jego. To najważniejsze! Pokiwałam głową, jakbym przekonywała samą siebie.
U rodziców byliśmy punktualnie. Po drodze Przemek kupił kwiaty dla mojej mamy i butelkę wina do kolacji. Usposobienie dobrych manier i nienagannego zachowania.
- Przemek jak miło cię znowu widzieć- uściskała go serdecznie moja mama.
- Panią również. Proszę to dla pani- podał jej bukiet kwiatów.
- Dziękuję. Wchodźcie. Kornelia powinna niebawem być.
- Dobry wieczór panie Zbigniewie- zwrócił się mój narzeczony do mojego ojca.
- Witam, witam. Miło, że jesteście.
Ulubieniec moich rodziców to właśnie Przemek. Byli nim zachwyceni. Tak bardzo cieszyli się na nasz ślub. Uważali go za najlepszą partię jaka mogła mi się przytrafić.
Była już 20:30 a mojej siostry nadal nie było. Czegóż innego mogłabym się po niej spodziewać? Lubiła mieć "wielkie wejście". W końcu w domu rozległ się dzwonek do drzwi.
- Przepraszamy za spóźnienie- zaczęła moja siostra słodkim głosem.- Proszę poznajcie to mój chłopak Wojtek. Serce mi na moment zamarło. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To ten sam facet, który oblał mnie kawą, a następnie obrażał w sklepie.
- Kochanie, to moja mama, mój tata, narzeczony mojej siostry, a to Maja.
- My się już znamy- oznajmiłam obojętnym tonem.- Pracujemy w pewnym sensie razem- wyjaśniłam.
- Naprawdę?- zdziwiła się moja siostra i zaczęła cicho chichotać.- Ale ten świat mały.
- Dzieci siadajcie do stołu, zaraz podam kolację- uśmiechnęła się ciepło mama.
Chciałam tylko żeby ten wieczór się skończył. Ignorowałam nowego "członka rodziny", kiedy tylko mogłam. Nie mogłam się doczekać powrotu do domu.
--------------------------------------------
A więc zaczynamy ^^ Nie podoba mi się jakoś szczególnie ten rozdział. Wybaczcie kochani, ale cierpię na brak czasu i chyba rzucę spanie xd Rozdziały będą się pojawiały tak jak na starym blogu w soboty. Czasem może być lekka obsuwa bo wiadomo koniec semestru i trzeba jakoś wyjśc na prostkę, ale postaram się nie spóźniać. Dajcie trochę czasu akcji na rozwinięcie, ale obiecuję, że późniiej będzie gorąco ^^
Kto chce być powiadamiany o nowych rozdziałach niech wpisze się do zakładki INFORMOWANI, ale koniecznie niech zostawi JAKIKOLWIEK KONTAKT.
Proszę o komentarze pozytywne czy negatywnie. Jeśli coś się wam nie podoba również napiszcie, jeśli będe mogła postaram się na miare swoich możliwości zmienić to :)Przepraszam za błędy.
Do następnego <3
No to nieźle sobie nawrzucali :D nie mogę się już doczekać jak się rozwinie dalsza znajomość tej dwójki! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńO kurcze, powiem Ci że nieźle to się wszystko potoczyło... Ale kiedy tylko Maja dostała telefon od siostry, że przyjdzie z chłopakiem, to wiedziałam, że będzie to Włodarczyk! Niech trzyma gardę dziewczyna, po co ma się lizać do faceta, ktory jest bezczelny, haha. :D Czekam na kolejny! Weny. :*
OdpowiedzUsuńTego, że Wojtek będzie chłopakiem Kornelii domyśliłam się dopiero w trakcie czytania, ale wcześniej w życiu bym na to nie wpadła O.o Tutaj to mnie nieźle zaskoczyłaś ;) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
GENIALNY :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Czekam z niecierpliwością i również zapraszam do siebie na kolejny :)
Pozdrawiam ;*
Ale to jest świetne. Zostaje na pewno do końca. No faktycznie coś pechowy dzień dla mniej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na coś nowego w moim wykonaniu. Tym razem nie sama.
http://szczesliwy-obrot-zycia.blogspot.com
Pozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak szczerze to trochę mnie zaskoczyłaś że to właśnie Wojtek jest nowym chłopakiem Kornelii ;)
OdpowiedzUsuńRozdział no cóż... genialny jak zawszę!
Pozdrawiam :*
Ciekawy język pisania.. Ciekawisz i zachęcasz do dalszego czytania :)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM