Byłam pewna, że po piątkowym spotkaniu w poniedziałek nie będę miała życia w pracy. Moja przypuszczenia się potwierdziły, kiedy wysiadając z auta, na parkingu spotkałam Włodarczyka. Pech chciał, że zaparkował samochód tuż obok mojego. Obrzuciłam go niechętnym spojrzeniem i ruszyłam bez słowa do budynku.
- Ej, poczekaj!- zawołał za mną, ale już go nie słyszałam tylko przyspieszyłam kroku.- Maja, no!- podbiegł do mnie.
- To teraz wiesz jak mam na imię. Jestem pod wrażeniem. Ostatnio byłam idiotką i kretynką.
- Ty też mnie obrażałaś!- bronił się.
- Ty zacząłeś- rzuciłam krótko i weszłam do swojego gabinetu, ale wszedł zaraz za mną.
Udając, że go nie ma, zaczęłam ściągać kurtkę. Ignorując go dalej, usiadłam za biurkiem i włączyłam komputer.
- Będziesz dalej się zachowywać jak dziecko?- spytał, rozsiadając się wygodnie naprzeciwko mnie.
- Umówmy się- zaczęłam- Nigdy byś nie przyszedł przeprosić, gdybyś nie chodził z moją siostrą. Tak naprawdę dalej mnie nie cierpisz. Więc spadaj stąd.
- Sfochana księżniczka- prychnął.
- Co?- oburzyłam się.
- Sfochana księżniczka- powtórzył spokojnie.- Ty i twój narzeczony ważniak jesteście siebie warci- prychnął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Do końca dnia nie mogłam już pozbyć się złego humoru. Nie mam pojęcia czemu przejęłam się jego słowami. Przecież zawsze podchodziłam chłodno do czyjejś opinii na własny temat. Wiedziałam kim jestem, na co mnie stać. Ale cały czas zadawałam sobie pytanie, czy byłam "sfochaną księżniczką" i dlaczego w ogóle mnie to obchodzi.
- Pani Maju, proszę zaczekać!- zawołał za mną prezes.
- Tak?- spytał niepewnie.
- Proszę, zapomniałem pani dać. Tu jest karnet na mecze naszej drużyny. Każdy pracownik je otrzymuje- uśmiechnął się.
- Dziękuje, ale ja nie jestem fanką sportu. Raczej mi się nie przyda- powiedziałam, z przepraszającą miną. Mężczyzna nie krył swojego zdziwienia.
- Ale proszę bez dyskusji. Może pani jeszcze zmieni zdanie. Proszę przyjść i dać szansę tej dyscyplinie. Nie pożałuje pani- uśmiechnął się i żegnając, poszedł w swoim kierunku.
Opuściłam budynek i udałam się do domu. Wstąpiłam na zakupy do supermarketu. Los chciał, że spotkałam tam swojego nowego "kolegę".
- O witam!- przywitał się Karol.- Znów się spotykamy- zaśmiał się.
- Hej, no tak. Ostatnio ciągle na siebie wpadamy. A ty widzę jakąś imprezę urządzasz- powiedziałam, patrząc na jego wózek.
- Malutka imprezka- uśmiechnął się chytrze.- Właśnie może wpadniesz? Będzie Wojtek z twoją siostrą i Andrzej i ty możesz wziąć swojego narzeczonego?
- Wiesz nie wiem, czy to dobry pomysł....
- Najlepszy!- oznajmił przekonany.- To wpadnij o 20 wyślę ci adres sms-em. To do zobaczenia- powiedział i zniknął między półkami, nie pozwalając mi zaprotestować. Zrezygnowana skończyłam robić zakupy i pojechałam do domu. Ledwo przekroczyłam próg mieszkania, a usłyszałam głos Przemka.....
- Co będzie na obiad?- spytał.
- Ciebie też miło widzieć, kochanie- zironizowałam.- Idziemy dzisiaj do mojego znajomego z pracy- oznajmiłam.
- Nigdzie nie idziemy, jestem potwornie zmęczony.
- To ja sama pójdę.
- Nie pójdziesz!- oburzył się.- Jak to będzie wyglądać?- spytał, krzyżując ręce.- Nie mamy w ogóle o czym rozmawiać.
Miał trochę racji. Nie znam Karola długo. Poszłabym do niego bez Przemka i źle by to wszystko wyglądało. Jeszcze znosiłabym Włodarczyka. Zadzwoniłam więc do blondyna, mówiąc, że nie dam rady wpaść. Próbował wszelkimi sposobami mnie przekonać, ale musiałam pozostać nieugięta. Wymusił na mnie jednak obietnicę, że następnym razem z nimi poimprezuje.
Nadeszła niedziela i tym samym mecz Skry. Oczywiście, nie wybierałam się na niego. Miałam zamiar posiedzieć w domu i może poczytać książkę. Jednak w moich planach, przeszkodził mi telefon od mojej młodszej siostry.
- Hej, musisz iść ze mną na ten mecz. Co ja tam będę robić sama?
- To po co na niego idziesz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Bo Wojtek będzie grał w pierwszej szóstce. Kto mu po meczu pogratuluje? Nasze zdjęcia będą we wszystkich gazetach- zachwyciła się.
- Ale z ciebie....
- Nie kończ- przerwała mi znudzonym tonem.- Nie chcę, żebyś mi prawiła kazania tylko poszła ze mną. Możesz to zrobić?
- Dobra, co mi tam.
- No to do zobaczenia pod halą- skończyła już swoim słodkim głosikiem, którego miałam totalnie dość.
Po raz pierwszy raz w życiu było mi szkoda Wojtka. Skąd miał wiedzieć, że tak naprawdę związał się z materialistką? Jedno było pewne, że ja o w tym nie uświadomię. Mimo wszystko to moja siostra. Nie mogłam jej zdradzić. Z drugiej strony jak tak na niego patrzyłam, to widziałam kogoś podobnego do niej.
Szykowałam się na mecz. Przemek był w pracy. Albo odpoczywał albo pracował. Nie było w tym miejsca dla mnie. Nie! Stop!
- On mnie kocha, a jak kocham jego- po chwili dopiero do mnie dotarło, że wypowiedziałam to na głos. Jakbym potrzebowała sama siebie przekonać o słuszności tego stwierdzenia. Nie mogłam tak o nas myśleć. Za siedem miesięcy nasz ślub. Westchnęłam głośno i wyszłam z łazienki. Ubrałam się ciepło i zeszłam do samochodu. Chyba pierwszy raz w życiu, moja siostra pojawiła się gdzieś punktualnie. Weszłyśmy do budynku i zajęłyśmy swoje miejsca. Ja usiadłam od razu, a ona poszła do swojego chłopaka.
Kornelia nie była jakoś szczególnie zainteresowana kibicowaniem. Pisała coś cały czas na telefonie, albo poprawiała się w lusterku, opcja nr trzy to mówiła o sesjach i pokazach mody, które ją czekają. Całe szczęście, że mecz skończył się szybko i zakończył wynikiem 3:0. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Najlepszym zawodnikiem meczu został nie kto inny jak Wojtek Włodarczyk. Zaraz po odbiorze nagrody, podszedł do nas.
- Byłeś niesamowity!- rzuciła mu się na szyję moja siostra, a ja mimowolnie przewróciłam oczami. Skąd o tym mogła wiedzieć skoro w ogóle nie patrzyła na boisko.
- Dzięki kocico-powiedział i wpił się w jej usta. Kocico? Miałam ochotę buchnąć śmiechem.
- A ty mi nie pogratulujesz?- spytał, z wrednym uśmieszkiem.
- Gratuluje.
- Jest impreza w klubie pójdziesz?
- No jasne- odpowiedziała siostra.- Maja idziemy, nie?
- No nie wiem...
- Nie bądź taka!
- Właśnie, obiecałaś, że następnym razem pójdziesz!- jak z pod ziemi wyrósł przede mną Karol.- Przysięga to przysięga, więc mówisz iść.
No i co ja miała zrobić? Wróciłam do domu, przebrałam się w sukienkę i razem z Przemkiem, poszliśmy do klubu. Jednak żałowałam, że się z nim tam udałam, kiedy tylko weszliśmy do środka.
- Co to za klub? Zero klasy- prychnął.
- Możesz przestać narzekać?- warknęłam już zdenerwowana.
Potem było odrobinę lepiej. Poszliśmy do zarezerwowanej loży. Tam już siedziało wielu zawodników ze swoimi partnerkami. Oczywiście Kornelia z Wojtkiem musieli zrobić wielkie wejście. Pomijając fakt, że mam dłuższe bluzki niż moja siostra założyła sukienkę. Czułam się nieswojo w towarzystwie. Miałam ochotę iść potańczyć, ale Przemek nie wyrażał najmniejszej chęci. Nie miałam z kim rozmawiać, kiedy Karol poszedł na parkiet. I tak najbardziej upokarzające było jak moja siostra tańczyła bardzo wyzywająco z obym mężczyzną, a Włodarczyk na to spokojnie patrzył.
- Nic nie zrobisz?- spytałam cicho, kiedy znaleźliśmy się obok siebie.
- Z czym?
- Z tym typem, który przylepił się do mojej siostry, a twojej dziewczyny!
- Daj spokój bawi się- rzucił lekceważąco.- Ty też byś mogła zacząć- powiedział.- Nie dziwie się, że jesteście razem. Oboje nudziarze, którzy nie potrafią się odnaleźć na zwykłej imprezie- dokończył drwiącym głosem. Zwężyłam oczy i poszłam do swojego narzeczonego.
- Chodźmy potańczyć- poprosiłam.
- Daj sobie spokój.
- To idę sama.
- Z obcymi będziesz tańczyła?
- Skoro ty nie chcesz.
- Nie odważysz się- oznajmił, pewny siebie.
- Nie? To patrz- powiedziałam i ruszyłam na parkiet. Popatrzyłam w stronę przyjmującego i rzuciłam mu wyzywające spojrzenie. Zaczęłam sama tańczyć. Dałam ponieść się chwili i pozwoliłam, by muzyka mnie poprowadziła. Moje ruchy były nieco seksowne, odważne. Zaraz znalazł się jakiś chętny do wspólnej zabawy. Przełamałam swoje skrępowanie i tańczyłam ze swoim partnerem już bardzo zmysłowo. Nie widziałam jego twarzy więc jakie wielkie było moje zdziwienie, kiedy zorientowałam się, że tańczę z przyjmującym. Moja twarz od razu przybrała czerwonej barwy ze wstydu i oburzenia.
- Nieźle się ruszasz jak na taką nudziarę- szepnął mi na ucho i poczułam jak lekko dotknął moje pośladka. Od razu się zamachnęłam i chciałam go uderzyć, ale on już się odsunął. Tylko wśród migających świateł widziałam jego drwiącą minę. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Dałam mu się podejść. Wróciłam do loży. Widziałam jak Kornelia klei się tym razem do Przemka. Zagotowało się we mnie. Była już nieźle wstawiona. Przyjmujący w końcu wziął za nią odpowiedzialność i pożegnawszy się ze wszystkimi, wyprowadził ją z klubu.
- My też będziemy się zbierać- rzucił mój narzeczony tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Kiedy byliśmy już na zewnątrz wiedziałam, że zacznie się wykład. Dziwne, że awantura zaczęła się dopiero w samochodzie.
- Zachowałaś się nieracjonalnie.... Co mi chciałaś udowodnić? Chciałaś wzbudzić zazdrość?
- Mogłeś ze mną zatańczyć.
- Przestań mówić jak dziecko. Miałem cię za kogoś rozsądnego. Wyszłaś na parkiet i tańczyłaś jak dziwka, gratuluje.
- Stop! Co ty powiedziałeś?!- w moich oczach, stanęły łzy. Nawet nie był zdenerwowany, gdy mnie obrażał.
- Tańczyłaś jak dziwka. Dobrze słyszałaś- powiedział spokojnie.
- Nie, nie będziesz mnie obrażał! Natychmiast zatrzymaj auto!
- Opanuj się i nie krzycz. Z resztą jak się dostaniesz do domu?
- Nie twój interes! Zatrzymaj się!- rozkazałam, a on zjechał na pobocze.
- Masz ostatnią szansę, żeby ze mną jechać- oznajmił, kiedy wysiadałam.
- Goń się koleś!- warknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Nie mam pojęcia, dlaczego to aż tak bardzo mnie dotknęło. Serce mnie bolało. Nie panowałam już nad sobą i łzy spływały po policzkach. Miałam w nosie, czy ktoś mnie napadnie, jak wrócę do domu. Właściwie nie miałam ochoty do niego wracać.
Miałam dość takiej egzystencji. Nie było już żadnych uczuć w naszym związku. Nigdy nie chciałam takiego życia. Pragnęłam mieć tylko dobrą pracę, ale też kochającego męża i trójkę dzieci. Kiedy Przemek mi się oświadczył, myślałam, że jestem blisko osiągnięcia tego, o czy marzyłam. Teraz niczego nie byłam pewna.
- Podwieźć cię?- nawet nie zauważyłam, jak jakiś samochód zwolnił. Spojrzałam na osobnika, którym okazał się znienawidzony przeze mnie przyjmujący.
- Daj mi spokój- powiedziałam bez przekonania i ruszyłam dalej.
- No wejdź, podrzucę cię- przekonywał mnie dalej.
- Ja nie idę do domu.
- A gdzie?- spytał, a ja przystanęłam.
- Nie mam pojęcia. Chcę iść się gdzieś nachlać- oznajmiłam, a on się zaśmiał.
- To chodź, kupimy coś po drodze.
Zrezygnowana wsiadłam do samochodu. Nie wiem, dlaczego tak zrobiłam, tak samo jak nie znałam powodu, dla którego Włodarczyk był dla mnie miły. Pojechaliśmy pod jakieś bloki, a potem spacerkiem poszliśmy do sklepu. Kupiłam jakiś alkohol. Nie zwracałam uwagi nawet co to jest. Po zrobieniu zakupów nie czekałam na nic, tylko otworzyłam pierwszą butelkę i wzięłam głęboki łyk whisky. Zapiekło, ale nic mnie nie to obchodziło.
- Coś cię zdołowało?- spytał Wojtek.
- Owszem, ale co się to w ogóle obchodzi? Jesteś dla mnie wredny i ogólnie cie nie lubię.
- Możesz mi mówić jak bardzo mnie nie lubisz u mnie.
- Co?- spytałam zdezorientowana.
- Jesteśmy pod moim blokiem- wyjaśnił.- To jak?
- Co mi tam. Gorzej być nie może- powiedziałam i ruszyłam za siatkarzem.
Mieszkanie jeśli było ładne, to zostało przykryte wielkim bałaganem. Jednak wszystko mi było jedno. Chciałam ubolewać nad swoim nieistniejącym już uczuciem.
- Rozgość się.
- Mam taki zamiar- burknęłam pod nosem i poszłam na kanapę do salonu. Nie czekając na gospodarza piłam samotnie.
- Przyniosłem szklanki, ale tobie chyba nie są potrzebne.
- Nie czepiaj się. Mam to na co dzień w domu- rzuciłam. Powinnam ugryźć się w język.
- Spoko, wyżal się. Przecież nie pójdę do twojego faceta i nie wygadam.
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami. Jednak czas mijał, a mi język coraz bardziej się rozwiązywał wraz z ilością obecności alkoholu w mojej krwi.
- Wszyscy myślą, że jestem szczęśliwa, zazdroszczą mi. A ja tak nienawidzę swojego życia. Przemek mnie nie kocha, a ja nie kocham jego. Żyjemy obok siebie. Jeszcze nigdy nie byłam przy nim tak bardzo sobą. On mnie nie zna w ogóle. Obchodzi go tylko praca i żeby miał się z kim prezentować na bankietach. Imponuje mu moja wiedza, ale mnie nie kocha. A teraz nie mogę zerwać zaręczyn- wydusiłam z siebie w końcu całą prawdę.
- Ej, tylko mi się tu nie rozklejaj- jęknął Włodarczyk.
- A ty?
- Co ja?
- Jaka jest twoja historia? Na pewno nie kochasz mojej siostry.
- Ona mnie też. Ona kocha moje pieniądze, a ja jej wygląd. Tyle- powiedział bez uczuć.
- Łyknij sobie- podałam mu butelkę, ale pokręcił głową.
- Nie piję. Nie w środku sezonu.
- Wychodzę na pijaczkę- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.- Ale my jesteśmy żałośni- oznajmiłam i zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, a on razem ze mną.
Potem zaczęliśmy o dziwo normalnie rozmawiać. Jednak przez większość czasu się wygłupiałam, a on miał ze mnie niezły ubaw.
- Zatańczmy jeszcze raz- poprosiłam i podniosłam się z kanapy.
- Co?- spytał rozbawiony.
- Zatańcz ze mną jak w klubie. Przemysław tak nie potrafi- pokręciłam przecząco głową.- Kornelia ma w jednym racje..... Seksowny jesteś!
- No wiem- powiedział.- Ale miło to słyszeć. Z ciebie też niezły kąsek- powiedział.
- To zatańcz ze mną!- mój głos przybrał błagalny ton.
- Przekonaj mnie.
Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć przed przyjmującym. Moje zmysłowe ruchy, spowodowały podwinięcie się mojej sukienki do góry tak, że widać było całe uda. Widocznie dla niego to było za wiele bo podszedł do mnie i położył swoje ręce na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się kołysać w rytm kawałka, który akurat leciał. Po jakimś czasie odwróciłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na szyje. Kiedy nie miałam szpilek było to nie lada wyzwaniem. Potem poszłam już na całość lekko pchnęłam go na kanapę i usiadłam na niego okrakiem. Wcale nie protestował. Podobało mu się, a ja już dawno przestałam nad sobą panować. Wojtek już nie wytrzymał i zaczął namiętnie całować. Boże, jak on całował! Przycisnęłam go mocniej do siebie. Rozsądek już dawno krzyczał, żebym się opanowała, ale go wyciszyłam. Szłam z prądem. Kiedy przyjmujący zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję, jęknęłam głośno. Jeszcze nikt mnie nigdy tak nie całował. Poczułam jak jego ręka mocuje się z moim zamkiem od sukienki. Potem ona poleciała gdzieś w kąt. Nie mogłam dłużej znieść, że dzielą nas jeszcze tyle warstw ubrań. Nie bawiłam się w rozpinanie guzików jego koszuli tylko rozerwałam ją i zniecierpliwiona. Zachwycałam się jego idealnie wyrzeźbionym torsem. Siatkarz wziął mnie na ręce i skierował się do sypialni. Już po chwili poczułam pod sobą miękki materac. Zaczęłam rozpinać pasek u jego spodni. Pozbyliśmy się ich i pozostałej części garderoby. Jeszcze nigdy nie było mi tak wspaniale. Czułam pocałunki na całym swoim ciele. Z rozkoszy wbijałam mu paznokcie w plecy. Niedługo potem nasze krzyki wypełniły całe mieszkanie. Nie pamiętam, kiedy wspólnie zasnęliśmy.
Otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Promienie słońca, który wdarły się przez okno, dosłownie zadawały mi ból. Głowa mi pękała. Po kilku następnych próbach udało mi się bez większego cierpienia otworzyć oczy. Przeraziłam się. Nie poznawałam tego pokoju. Dopiero teraz poczułam, że ktoś mnie do siebie tuli. Uwolniłam się z tego uścisku i odwróciłam się, by przypatrzeć się osobnikowi. Gdy zobaczyłam Wojtka mimowolnie krzyknęłam przestraszona, co natychmiast obudziło siatkarza.
- Kocico, bądź ciszej. Jest rano- powiedział spokojnie i położył głowę z powrotem na poduszce.
- Kocico?!- spytałam przestraszona. Dopiero teraz dotarły do mnie wydarzenia ostatniej nocy.- O boże co ja zrobiłam? Co teraz?- zaczęłam zadawać pytania sama sobie.
- Wyluzuj, ale powiem ci jedno. Jesteś lepsza niż siostra- oznajmił rozmarzony.
- Jesteś bezczelny! To nie powinno się wydarzyć. O boże, a jednak miał rację. Ale ze mnie dziwka....To nigdy nie powinno się wydarzyć!- krzyknęłam, a łzy zaczęły gromadzić się pod powiekami. Wstałam z łóżka i zaczęłam pospiesznie się ubierać.
- Uspokój się, przecież nic takiego się nie stało.
- Stało się! I przestań gapić się na mój tyłek!
- Wczoraj jakoś ci to nie przeszkadzało.
- Gdzie moja sukienka., do jasnej cholery?!
- W salonie, nie krzycz tak- poprosił opanowany.
Pobiegłam tam i ubrałam się pospiesznie. Po chwili przyjmujący przyszedł za mną i patrzył na mnie swoimi zaspanymi oczami.
- Czym się tak przejmujesz?- wzruszył ramionami.
- Może dla ciebie to nic wielkiego, ale ja nie będę mogła żyć z wyrzutami sumienia.
- Nikt się o tym nie dowie więc nie panikuj. Chcesz śniadanie?
- Daruj sobie- prychnęłam, a on uniósł ręce w obronnym geście. Już miałam wychodzić, kiedy Włodarczyk zawołał za mną kpiącym głosem- Nie dasz mi buziaka na pożegnanie?
- Spadaj kretynie!- krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami. Wybiegłam wręcz z bloku i zamówiłam taksówkę. Nie mogłam przestać się obwiniać. Nie planowałam tego. Nigdy nie sądziłam, że potrafię zdradzić. Gdy znalazłam się pod własnym mieszkaniem, nie byłam w stanie tam wejść. W końcu się przemogłam i nacisnęłam klamkę. Poszłam do razu pod prysznic. Gdyby tylko woda mogła zmyć moją winę.....
----------------------------------------
Przepraszam, że w zeszłym tygodniu nie było rozdziału, ale miałam dużo nauki, a po drugie klawiatura się zepsuła na moim laptopie i teraz korzystam z nieobecności siostry i jej laptopa xd W nagrodę rozdział 2 razy dłuższy :)
Piszcie jak wam się podoba albo co wam się nie podoba ;)
Akcja szybko się potoczyła, ale miałam taki zamiar ;) Blog raczej nie bd długi chociaż kto wie ;)
Przypominam o zakładce informowani
Całuję i do następnego ;* <3
Pikantnie :D
OdpowiedzUsuńGENIALNY :)
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście pikantnie.
Czekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
Ale ten Wojtek to jest jakiś dziwny. Najpierw jest niemiły, potem się z nią przespał (chociaż on był trzeźwy),a potem znowu wredny. No ja go nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://szczesliwy-obrot-zycia.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Mistrz :) czekam na następne rozdziały
OdpowiedzUsuńPrzemek porządny facet? I niby tak ją traktuje? Powinna jak najszybciej kopnąć go w tyłek.
OdpowiedzUsuńWojtek też tkwi w nieudanym związku, więc to musiało się tak skończyć :)
"Jesteś lepsza niż siostra" - powinnam przestać go lubić po tym tekście, ale to było na swój sposób urocze :D
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :) Kiedy się pojawi?
Postaram się na przyszły weekend ale nie wiem jak to bedzie bo przed świętami mam dużo obowiązków :)
UsuńPrzemek to zwykły dupek i powinna go jak najszybciej zostawić :P
OdpowiedzUsuńWojtek tutaj jest taki zajebisty :3 Zupełnie inny niż w realnym świecie :)
Ale u mnie to na plus, a ta akcja w jego mieszkaniu...
Coś czułam, że tak to się skończy :D Ale mi się podoba :)
Ciekawa czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
Pozdrawiam i weny :*
Jak ja Ci dziękuję, że wysłałaś mi linka do siebie ♡ to jest genialne! ♡
OdpowiedzUsuńNo to gorąco! :D Oni sie kiedys zejda! :D A Przemek to cha
OdpowiedzUsuń! Swietny rozdzial ;)
super, super, super. <3
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo podoba się!!!
OdpowiedzUsuńOd razu mnie masz, bo Wojtek! <3
Czekam na rozwój i dalsze pikantne szczegóły! :D
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że Maja powinna Przemka jak najszybciej kopnąć w cztery litery. Facet jest po prostu nie do zniesienia,najlepiej niech ożeni się ze swoją pracą. Ona nie może być z nim z przyzwyczajenia.
A Wojtusia to ja kocham, ubóstwiam, uwielbiam! <3
I jestem jak najbardziej za,żeby ta dwójka była razem. Zresztą większe zbliżenie mają już za sobą ;)
Pozdrawiam i do następnego ;*