Miał rację. Ta prawda coraz bardziej do mnie docierała. Nie mogłam mu się oprzeć. Nie chciałam zdradzać Przemka. Jednak, gdy tylko spojrzałam w jego oczy żaden argument do mnie nie docierał. Nie umiałam się powstrzymać. Nie kiedy był blisko. Wiedziałam, że jakoś muszę to przerwać. Może rozwiązaniem było zwolnienie się z pracy? Ale z kolei to byłoby nie fair wobec szefa, który zaufał mi od razu mnie zatrudniając. Jakbym nie zrobiła i tak będzie źle.
Jakimś cudem udało mi się dzisiaj nie spotkać Włodarczyka. Trudno było mi przyznać przed samą sobą, że przez ten fakt czułam się zawiedziona. Nie mam pojęcia co jego obecność robiła ze mną. Stawałam się innym człowiekiem. Jedynym sposobem, by mu nie ulec ( po raz kolejny), było notoryczne unikanie jego osoby.
Musiałam jakoś normalnie funkcjonować. I chociaż próbowałam to robić, moja głowa była wypełniona myślami o przyjmującym. Wciąż czułam na sobie jego usta. Na samo wspomnienie jego pocałunków kąciki ust unosiły mi się mimowolnie do góry. Co on ze mną zrobił?
- Hej, kochanie- usłyszałam przy swoim uchu, czyjś szept. Byłam tak zaskoczona, że aż podskoczyłam w miejscu.- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć- powiedział i pocałował mnie w policzek.- Proszę to dla ciebie- wręczył mi bukiet czerwonych róż.
- Dziękuje- powiedziałam z udawanym uśmiechem. Ponownie napadły mnie wyrzuty sumienia. Nie uszło mojej uwadze, że ostatnimi czasy Przemek starał się. Przynosił kwiaty, zabierał na kolację do restauracji, do teatru, na spacery, wracał wcześniej z pracy. Ja nie umiałam się zrewanżować, ani się tym cieszyć.
- Wszystko dobrze?- spytał.- Ostatnio jesteś nie w humorze.
- Wydaje ci się.
- Idziemy dzisiaj na bankiet. Muszę się na nim pojawić.
- Ja zostaję, jestem zmęczona.
- Maja, bez dyskusji. To ważne. Na tym między innymi polega moja praca. Muszę utrzymywać kontakty biznesowe. W świecie marketingu to podstawa. Jakby to wyglądało jakbym przyszedł sam? Co by o mnie pomyśleli?
- Daj spokój. Co nas obchodzi co ludzie powiedzą? A poza tym to TWOJA praca. Ja mam swoją i nie będę dbać jeszcze o twoją.
- Jak możesz?- spytał z pretensją w głosie.- Ja do ciebie z kwiatami przychodzę, a ty nawet nie chcesz spełniać obowiązków narzeczonej? Dorośnij- powiedział i wyszedł z kuchni, a ja byłam zbyt zszokowana, żeby zareagować.
Przemek postawił na swoim i musiałam wieczorem iść z nim na bankiet. Denerwowała mnie ta jego skłonność do traktowania mnie jak ozdoby, rzeczy, z którą trzeba się pokazać. Oczywiście, gdy już wszystko było po jego myśli, próbował załagodzić spór.
- Nie dąsaj się już. Przecież jest wszystko w porządku- położy rękę na moim udzie, ale ją zrzuciłam.
- Daj mi święty spokój- warknęłam.
- Nie tym tonem.
- Przestań mnie upominać jak ojciec małe dziecko!
- To przestań się tak zachowywać. I zmień ten grymas w uśmiech bo musimy dobrze wypaść- oznajmił, gdy zaparkował auto przed jakąś restauracją. Wysiadłam z auta i trzasnęłam drzwiami dla efektu. Miałam go kompletnie dosyć. Gdy już byliśmy przy drzwiach budynku, chwycił mnie w pasie. Trzeba zrobić wrażenie przykładnego narzeczonego.
- Witam panie Przemku- ktoś niemalże od razu nas zaatakował.
- Witam panie prezesie. Proszę, niech pan pozna, moja narzeczona, Maja- uśmiechnął się dumnie, a ja miałam ochotę zwymiotować. Jednak przemogłam się.
- Bardzo miło mi pana poznać- wysiliłam się na uprzejmy ton. Mężczyzna odpowiedział miłym zdaniem, po czym zaczęli z Przemkiem rozmawiać o interesach. Znudzona rozglądnęłam się po sali. O mało nie spadłam z wrażenia, kiedy na drugim końcu sali dostrzegłam Kornelie i Wojtka.
- Co oni tutaj robią?- spytałam przy pierwszej lepszej okazji, kiedy zostaliśmy sami.
- Twoja siostra prosiła mnie ostatnio o to zaproszenie. Przecież wiesz z jaka z niej materialistka. Chce się wbić w towarzystwo.
Niedługo potem spotkaliśmy "słodką" parę. Przyjmujący puścił mi oczko i posłał prowokujący uśmieszek, a ja tym razem musiałam przyznać sama przed sobą, że ta gra zaczyna mi się podobać. Próbowałam zapanować nad mimiką twarzy, ale uśmiech sam mi się cisnął na usta.
- Przemek, tam stoi ten menadżer, poznasz mnie z nim?- poprosiła moja siostra słodkim głosem.
- No, dobrze. Maja, poczekasz?- spytał, a ja pokiwałam głową.
- Zostawię ci Wojtka dla towarzystwa- siostra mrugnęła do mnie okiem i już ich nie było. Odprowadziłam ich wzrokiem. Czułam się odrobinę niezręcznie, ale nie ukrywam, że cieszył mnie taki obrót spraw. Skarciłam się za to w duchu. Próbowałam przywołać dawne wyrzuty sumienia, poczucie winy. Chciałam się opamiętać, ale nie potrafiłam.
- Hej, księżniczko.Wyglądasz o wiele lepiej niż ostatnio. Uśmiechasz się- zauważył.
- Jest w porządku.
- Zatańczymy?- spytał. Spojrzałam mu w oczy i to był koniec mojej siły woli. Podałam mu swoją dłoń i pozwoliłam zaprowadzić się na parkiet.
- Co ty ze mną robisz?- spytałam z wyrzutem.
- Co masz na myśli?- wyszeptał mi do ucha.
- Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Zrobiłam już tyle okropnych rzeczy i ja coraz mniej ich żałuje. Cokolwiek robisz przestań. Nie można tak- przemówiłam rozpaczliwym głosem rozsądku.
- Ja nic nie robię. To ty nie możesz już tego znieść. I tak cię podziwiam, że dałaś radę wytrzymać tak długo.
- Wytrzymać co?
- Proszę cię. Nie jestem ani ślepy, ani głupi. Od niego bije tylko chłód, a ty chcesz jakiegokolwiek uczucia. Nie możesz już znieść tej obojętności. Mylę się?
Zdziwiłam się, że tak trafnie potrafił zinterpretować moją sytuację. Rozumiał ją lepiej niż ja sama. Powiedział to czego bałam się przyznać.
- A między nami jest ogień- powiedział i pocałował mnie lekko w szyję.- I ty dobrze o tym wiesz.
- To trzeba skończyć. Błagam odpuść sobie. Muszę iść- przerwałam mu i chciałam się wyrwać z jego uścisku zanim będzie za późno. Chociaż nie chciałam kończyć tego co się dobrze nie zaczęło, to było to konieczne.
- Ja będę czekać- wyszeptał mi zmysłowo do ucha i pozwolił odejść. Był zbyt pewny siebie. Jakby wiedział, że kiedyś do niego przyjdę. Odszukałam wzrokiem Przemka. Pragnęłam tylko wrócić do domu. Musiałam się uwolnić od przyjmującego. Cierpliwie znosiłam bankiet przez następne godziny. Jednak po kolacji poczułam się źle. Było mi niedobrze.
- Przemek, możemy już wrócić. Źle się czuję- wyjaśniłam.
- Nie, muszę jeszcze tu być. Nie marudź i nie zmyślaj. Idź przemyj twarz w toalecie i zaraz wróć.
Wściekłam się. Miałam dosyć takiego traktowania. Ile jeszcze razy sprawy biznesowe będą ważniejsze ode mnie? Ugryzłam się w język, by nie powiedzieć czegoś przez co będzie wielka scena. Poszłam do szatni i po prostu wyszłam z restauracji, zabierając wcześniej swoje rzeczy. Wzięłam taksówkę i pojechałam do domu. Wiedziałam, że czeka mnie awantura, kiedy Przemek wróci, ale miałam już tego dość. Umyłam się i poszłam spać.
W środku nocy obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Spojrzałam na zegarek- 2;30. Świetna pora na kłótnię.
- Czy ty wiesz na jakiego idiotę wyszedłem?!- spytał, wchodząc do sypialni.- Przyszłaś ze mną, mieliśmy zrobić wrażenie, a ty bez słowa uciekłaś!
- Mówiłam ci, że źle się czuję, a dla ciebie ważniejsze były interesy niż narzeczona!- również zaczęłam krzyczeć, uprzednio wyskoczywszy z łóżka.
- To był ważny bankiet- powiedział przez zaciśnięte zęby.- Skończyłem z tobą rozmowę.
Następne tygodnie nie były łatwe. Przemek wrócił do poprzedniego stanu nie angażowania się w nasz związek. Ja próbowałam wszystko naprawić. Towarzyszyłam mu na spotkaniach, gdy była taka konieczność, gotowałam kolacje, ale on jakby nie zauważał moich starać więc w końcu i ja z nich zrezygnowałam.
20 października była nasza rocznica, a jednocześnie moje urodziny. Przygotowałam romantyczną kolację. Miałam ochotę uczcić to razem z Przemkiem. Umówiłam się z nim na 18, ale na darmo czekałam. Mijała 3 godzina, a ja po raz setny podgrzewałam pieczeń w piekarniku. W końcu wyłączyłam piekarnik, zalęgłam na kanapie. Łudziłam się, że może jeszcze uda nam się razem świętować ten dzień.
Jednak, kiedy minęła północ wezbrało we mnie rozczarowanie. Teraz czekałam tylko na narzeczonego, by zrobić mu awanturę. W końcu 1;34 usłyszałam jak drzwi do mieszkania się otwierają.
- W końcu jesteś- rzuciłam z wrzutem.- Umawialiśmy się na 18, a która jest godzina?
- Było małe przyjęcie. Rozmawialiśmy o interesach.
- Czy pamiętasz jaki dziś, a raczej jaki wczoraj był dzień?
- No, jaki?
- Nasza rocznica i moje urodziny! Jak mogłeś zapomnieć?
- Przepraszam, zapomniałem.
- Możesz ze mną na moment chociaż usiąść i wypić lampkę wina?- spytałam z nadzieją.
- Uczcimy to innym razem. Jestem potwornie zmęczony- rzucił obojętnie. I to mnie właśnie najbardziej zabolało. Ta obojętność i chłód w jego postawie, sposobie wypowiadania się, a także tonie jakim do mnie mówił.
Czułam jak łzy wzbierają się w moich oczach. Zdałam sobie sprawę, że po raz kolejny On miał rację. Przepowiedział jak będzie. Pragnęłam jakiegokolwiek uczucia, tak jak On powiedział. Nie chodziło nawet o miłość. Pragnęłam poczuć cokolwiek, nawet nienawiść. Wszystko oprócz tej okrutnej obojętności. Włodarczyk dawał mi namiętność i pożądanie. Każde uczucie było lepsze od tej nicości.
- Odpoczywaj sobie sam- warknęłam.- Ja wychodzę!
- Gdzie chcesz iść? Nie zachowuj się jak dziecko- poprosił.- To nieracjonalne.
- Słodkich snów, kochanie- pożegnałam się sarkastycznie i trzasnęłam drzwiami.
Czułam, że jeśli zrobię to co planowałam, nie będzie odwrotu. Będzie cierpieć Kornelia i Przemek. Nie mam pojęcia co mną kierowało. Złość? Chęć zemsty? Pragnienie uczucia? Byłam niemalże pewna, że moja krótka sukienka i szpilki, które ubrałam dla swojego narzeczonego zrobią wrażenie na przyjmującym. Wiedziałam, że Korneli nie ma w Bełchatowie. Była w Trójmieście, na jakiejś sesji. Wiedziałam też, że to podłe, ale przestało mnie to obchodzić. Wyłączyłam głos rozsądku. Chciałam się zbuntować.
Zaparkowałam auto za rogiem. Szybkim krokiem ruszyłam do klatki przyjmującego, zapamiętałam kod. Zdecydowanie zapukałam do drzwi, a następnie niecierpliwie naciskałam dzwonek. W końcu usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Chwilę później zobaczyłam zaspanego Włodarczyka bez koszulki, w samych spodenkach.
- Maja, co ty tu robisz?- spytał sennym głosem.
- Miałeś rację. Miałeś ją za każdym razem. Nie mogę o tobie zapomnieć, pragnę uczucia i nie mogę zignorować tego ognia- powiedziałam szybko i wręcz rzuciłam mu się na szyję, całując namiętnie. Na jego reakcję nie było trzeba czekać długo. Chwycił mnie w pasie i wniósł do mieszkania, kopniakiem zamykając drzwi. I tak właśnie zaczął się nasz romans.....
-----------------------------------------------------------
Wyrobiłam się :P Jest 3;34, ale napisałam xd Doszliśmy do głównego tematu bloga :)
Przepraszam za błędy, ale nie mam siły sprawdzać, muszę się wyspać ;)
Eddie wiem, że miało nie być żadnych kontaktów cielesnych, i nie planowałam tego póki mi nie zabroniłaś xd jak powiedziałaś nie, każda komórka w moim ciele kazała mi zrobić ci na przekór :P Żeby cię udobruchać rozdział dedykowany tobie :* <3
Kocham wasze domysły i gdybanie co może się zdarzyć, ale Kornelia i Przemek to nie wypali xd Nie lubię wam mówić co będzie, a czego nie, ale tym razem zrobię wyjątek :P
Pozdrawiam i do następnego :)
jezu dziewczyno nie wiem co ty ze mną robisz, ale zaczynam się wciągać w to opowiadanie tak samo jak w Popiwczaka, a to oznacza że jest genialne :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z koleżanką u góry :) Kocham ten blog ! Niech ona już będzie z Wojtusiem ! Ale tak naprawdę :) Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńTeraz się zacznie pewnie dziać ^^ Schacki potajemne i te sprawy ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Kocham to opowiadanie! :**
OdpowiedzUsuńJezu nie mogę doczekać się kolejnego, szkoda że rozdziały nie mogą być codziennie :D
Może tak z okazji świąt dodasz szybciej? Błagam ja tu umieram z ciekawość..
Pozdrawiam ;)
Świetne opowiadanie uwielbiam, czekam na następny rozdział. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie, jak i Wojtusia! ;*
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Maja powinna pogadać poważnie z Przemkiem. Nie dziwię się dziewczynie, ona jest tylko człowiekiem i potrzebuje miłości oraz czułości.
Oby była z Włodarczykiem! <3
Pozdrawiam! ;*
"I tak właśnie zaczął się nasz romans.....". Tak się zaczął??? On już trwał, tylko ona nie była tego świadoma ! :D
OdpowiedzUsuń<3 Cudowny!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak ty to robisz, ale wciągnęłam się kompletnie! Zaczęłam powoli analizować wszystkie sytuację : chłód i nagłą przemianę Przemka, zachowanie Kornelii, Wojtka, a w końcu i Mai. W sumie nie dziwię się głównej bohaterce. Być z człowiekiem, dla którego praca jest ważniejsza od narzeczonej? Od którego można było czuć tylko odpychający chłód? Nikt, zupełnie nikt by tego nie wytrzymał. Jednak zastanawia mnie zachowanie Wojtka... Skoro wie, po co jest z nim Kornelia, to czemu z nią nie zerwie?
Czekam na następny! :*
o jaaa ale sie zakończyło xD ciekawe czy teraz znowu nie złapie kaca moralnego , czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej podoba mi się Wojtek w takim wcieleniu <3 A Maja zamiast odejść od Przemka, jak widzi, że jest mu potrzebna tylko na bankiety, to jeszcze walczy, choć teraz się poddała. Kornelia i Przemek są siebie warci. A Maję z Włodarczykiem rzeczywiście łączy ogień, tak ich do siebie ciągnie, nie mogą zaspokoić tego pożądania.... To jest takie magiczne i cudowne :3 Rozdział jak zawsze wspaniały :) Z niecierpliwością czekam na kolejny 8)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :*
zwariowałam na punkcie tego opowiadania <3
OdpowiedzUsuńbędę tu kilka razy dziennie w oczekiwaniu na nowy rozdział ! :D
G E N I A L N E !! :D i to by było na tyle
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :D i nwm co dalej pisać xD Już wiem! Jestem strasznie ciekawa co będzir dalej! :) A blog jest poprostu MEGA <3
OdpowiedzUsuńJeju, ten Przemek to taki dupek, że aż nie mam słów! Dlaczego Maja jeszcze z nim jest?
OdpowiedzUsuńA tutaj czeka na nią taki ognisty Wojtek :) Jest tutaj taki władczy i pewny siebie, że aż mam ciarki na plecach, jak czytam to opowiadanie :)
Dobrze, że Maja w końcu poszła za głosem serca i skierowała się do mieszkania Wojtka. Coś czuję, że nie będzie żałowała :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam :)
Jestem złą, okropna, niedobra i wgl wszystko co najgorsze ;/ Zawaliłam i to na całej linii. Dopiero teraz przeczytałam te rozdziały i żałuję, że nie znalazłam na to czasu wczesniej, bo od razu pokochałam tą historię! Wyczuwam ten ogień i akcję, która będzie :D Już się nie mogę doczekać, co będzie dalej! O mamuniu, olać maturę, siatkówka ważniejsza!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*