sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 6

- Witam, panią. Zapraszam- powiedział i otworzył drzwi do klatki. Kiedy jechaliśmy windą, nie wytrzymaliśmy. Rzuciliśmy się na siebie. Reklamówki z zakupami leżały na ziemi. Wojtek przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Nie zauważyliśmy, gdy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze.
- Wojtek? Maja?- usłyszeliśmy i oderwaliśmy się od siebie. Moje serce stanęło.
- Karol, Ola, poczekajcie to trzeba wyjaśnić!- zaczął Włodarczyk. Mnie kompletnie zamroziło. Nie mogłam się ruszyć. Oparłam tylko plecy o ścianę windy. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję.
- No jasna sprawa, że trzeba to wyjaśnić!- oburzył się Kłos. Wojtek wyszedł z windy, a ja osunęłam się na ziemię. Wydało się... To już koniec. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Jak możecie robić coś takiego?! To jest po prostu obrzydliwe! Chore!- usłyszałam blondynkę. Drzwi się zamknęły, a winda ruszyła w dół. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię, ale ja chciałam tylko stamtąd zniknąć. Znaleźć się jak najdalej od tych ludzi, od rozmowy, od problemów.
   Wybiegłam z bloku. W tle nadal słyszałam jak ktoś wykrzykuje raz po raz moje imię. Nie zwracałam na to uwagi. Biegłam przed siebie. Jak na ironię losu, zaczął padać deszcz. Gdy już brakło mi tchu, zatrzymałam się. Znajdowałam się w jakimś lesie. Wokół panował już mrok. Tylko nieliczne latarnie oświecały ścieżkę. Niedaleko dostrzegłam ławkę. Usiadłam na niej i zaczęłam szlochać. Nie mogłam myśleć o możliwym niebezpieczeństwie. Nie, kiedy miałam wrażenie, że mój świat runął. Wszystko się skończyło prędzej niż się zaczęło. Nie mam pojęcia ile czasu siedziałam na tej ławce. Nie zwracałam uwagi na deszcz i zimno. Wydawało mi się, że ktoś mnie woła, ale sądziłam, że się przesłyszałam. A jednak nie.
- Maja?! Maja!- ktoś do mnie podbiegł i chwycił moją twarz w dłonie, zmuszając bym na niego spojrzała. To był Wojtek. Miał w oczach prawdziwe przerażenie.- Wszędzie cie szukaliśmy.
- Oni wiedzą- zdołałam wykrztusić i ponownie wybuchłam niepohamowanym szlochem.- To już koniec. Co będzie jak rodzice się dowiedzą?
- Spokojnie, musisz się uspokoić- przemawiał do mnie kojącym głosem.- Jesteś cała mokra! Drżysz z zimna- powiedział i ściągnął swoją kurtkę, później zarzucając mi ją na ramiona.- Chodź, czekają na nas.
   Otoczył mnie ramieniem i poprowadził ścieżką do wyjścia z tego ciemnego miejsca. Po kilku minutach, doszliśmy na skraj lasu, gdzie był zaparkowany samochód Kłosa. Prowadził zażarta dyskusję ze swoją dziewczyną. Oboje mieli troskę pomieszaną z zakłopotaniem, wymalowaną na twarzy. Nie potrafiłam spojrzeć im w oczy. Czułam się podle. Nie chciałam nawet wyobrażać sobie, jakie musza mieć o mnie zdanie.
- Majka, nigdy więcej takich numerów!- zaczął środkowy, gdy byliśmy już w aucie.- Przestraszyłaś nas nie na żarty!
Do końca drogi pod blok przyjmującego nikt się nawet nie odezwał. Dopiero podczas jazdy zauważyłam, jak było mi niewyobrażalnie zimno.  Przez całą drogę byłam wtulona w ciepłe ramiona Włodarczyka i cicho pociągałam nosem. Nawet nie zorientowałam się, kiedy byliśmy już na osiedlu Wojtka. Jak przez mgłę pamiętam drogę do jego mieszkania.
- Musisz ściągnąć te mokre ubrania, idź weź prysznic- polecił mi Wojtek, a ja w milczeniu i z opuszczoną głową poszłam do łazienki. Krople wody, spływające po moim ciele, pomieszały się z moimi łzami, spływającymi po policzkach. Nic nie mogło usprawiedliwić tego co zrobiliśmy. Gdy już stałam przed lustrem, rozczesując włosy, usłyszałam rozmowę pozostałej trójki.
- Wiemy, czego od nas oczekujecie... Że was nie wydamy- powiedziała Ola.- I nie wydamy bo jesteś naszym przyjacielem i nie chcemy dla ciebie źle.
- Wiem, że nie kochasz Kornelii- zaczął Kłos- i nie chce się osądzać, ale to co robicie jest po prostu nie w porządku, nie zależnie od przyczyn.
   Przyjmujący nic nie odpowiedział. Para pożegnała się z nim i wyszła z mieszkania. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi łazienki i w środku pojawił się Włodarczyk.
- Tu masz jakąś koszulkę.- Podał mi ową rzecz i wyszedł. Nałożyłam na siebie o wiele za duży t-shirt i poszłam do salonu. Tam jak się słusznie spodziewałam siedział przyjmujący. Usiadłam obok niego, a on bez słowa opatulił mnie kocem i podał kubek z gorącą herbatą. Przez kilka minut siedzieliśmy w kompletnej, niezręcznej ciszy.
- Nic nie powiedzą- powiedział chrapliwym głosem.
- Wiem, słyszałam- odparłam.
- Pij, herbatę. Może się nie przeziębisz.
- Martwiłeś się o mnie?- spytałam niepewnie. Jego twarz momentalnie przybrała surowy wyraz.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Miałaś obłęd w oczach. Bałem się, że zrobisz coś głupiego, a ja będę za to odpowiedzialny. Jeszcze sam musiałem się tłumaczyć Oli i Karoli- wysyczał.
- Więc o to chodziło- powiedziałam z lekkim rozczarowaniem.
- Nie osądzaj mnie- rzucił mi ostre spojrzenie.- Od początku wiedziałaś, że chodzi tylko o seks, a nie o miłość.
- Masz rację, wiedziałam- przyznałam próbując ukryć smutek. Nie mogłam go za nic obwiniać. Między nami nie mogło się zrodzić żadne uczucie. Muszę ze wstydem przyznać, że przyszłam po jedno, tamtej pamiętnej nocy i wiedziałam na co się piszę. On tylko powiedział jak jest.
   Rano czułam się o dziwo dobrze. Udało mi się uniknąć przeziębienia. Gdy otworzyłam oczy, Wojtka nie było już w łóżku. Nawet nie pamiętam jak się tam znalazłam. Musiałam zasnąć na kanapie. Wstałam i poszłam szukać przyjmującego. Jak się okazało krzątał się w kuchni. Czułam się jakoś nieswojo.
- Hej, usiądź zaraz będzie śniadanie- poprosił. Miał strasznie przygnębiony wyraz twarzy. Jakby coś go męczyło. Milczeliśmy. Ponownie. Było to bardzo irytujące. Gdy śniadanie było już na naszych talerzach, Włodarczyk usiadł na przeciwko mnie.
- Słuchaj, Maja..... Chciałem przeprosić za wczoraj. Nie powinienem być taki surowy, to było...
- Nie musisz się tłumaczyć. Powiedziałeś na głos to co oboje wiemy. Żadne uczucie nie może zaistnieć między nami. W porządku. Rozumiem to jak nikt inny- powiedziałam ze spuszczoną głową.


   Poniedziałek. Cały czas byłam w podłym nastroju. Nie mam pojęcia dlaczego przed oczami cały czas miałam surowy wyraz twarzy Włodarczyka. Zdawałam sobie sprawę, że to będzie trudne, ale nie, że aż tak. Problemów było coraz więcej. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby to wszystko zakończyć, zwolnić się z pracy, znaleźć inną i o wszystkim zapomnieć, ale ja nie potrafiłam zrezygnować z niego.
   Na dodatek bałam się spotkania twarzą w twarz z Kłosem. Zawsze był dla wszystkich miły, otwarty, przyjazny. Nie potrafiłam sobie wyobrazić w jaki sposób musi o mieć o mnie zdanie. Na samą myśl o jego oskarżycielskim wzroku, przechodziły mnie ciarki. Miał rację. Robiliśmy źle, niezależnie od przyczyn.
   Kolejny mecz. Tym razem Przemek zdecydował, że pójdzie ze mną. Bo przecież "nie wypada, żebym pokazywała się tam zawsze sama". Żałowałam, że ze mną poszedł od samego momentu podjęcia przez niego decyzji. Muzyka na hali była nie taka, miejsca były złe, a towarzystwo nieodpowiednie. Kiedy obok mnie pojawiła się Ola, kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachować. Mój narzeczony przedstawił się jej i próbował nawiązać kulturalną rozmowę. Ja nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. Wiedziałam co ona musi sobie myśleć. On taki idealny, czarujący, miły, a jaz zachowuję się jak ostatnia suka i go zdradzam. Potrafił przekonywać do siebie ludzi i ich zwodzić. Kto go nie zna dobrze to bierze go w ciemno.
   Skra odniosła kolejne zwycięstwo. Byli nie do pokonania. Kilku zawodników zaproponowało wyjście nie do klubu ale do kawiarni. Niestety też byliśmy zaproszeni. Wojtek co jakiś czas na meczu posyłał mi uśmiech, lub puszczał oczko. Nawet kiedy był nieosiągalny dawał mi na swój sposób wraz z okrutnością i namiętnością, więcej ciepłych uczuć niż mój narzeczony. Byłam coraz bardziej skołowana. To wszystko nie miało sensu.
   W kawiarni po raz kolejny udawałam, że jest wszystko ok. Po jakimś czasie przychodziło mi to z zadziwiającą łatwością. Jednak serce mi pękało na widok czułości, które wymieniały przebywające z nami pary. Nawet Włodarczyk z Kornelią. Oni przynajmniej potrafili udawać. Nie mogłam już tego znieść. Przeprosiłam ich z uśmiechem i poszłam do toalety. Zamknęłam się w jednej z kabin i pozwoliłam, żeby popłynęły łzy. To wszystko było za trudne.
- Maja, wszystko w porządku?- usłyszałam głos Oli. Szybko otarłam łzy i wyszłam do niej.
- Tak, dziękuje. Dlaczego pytasz?- próbowałam się uśmiechnąć, kiedy podeszłam do lustra.
- Długo cię nie było. Płakałaś?- zmartwiła się.
- Nie, no coś ty!- zaprzeczyłam.
- Przecież widzę- podeszła do mnie i położyła rękę na moim ramieniu.
- Na prawdę wszystko gra. Nic się nie dzieje.
   Blondynka dała za wygraną. Odpuściła mi, ale wiedziała równie dobrze jak ja, że nic nie jest w porządku. Nie mogłam jej się zwierzyć. Nie zasłużyłam na to. Cierpiałam w dużej mierze na własne żądanie. Jednak romans z Włodarczykiem był jak uzależnienie, z którym nie chciałam nawet walczyć.

-----------------------------------------------------
Rozdział dedykowany Julcia#VF :) Byłaś pierwsza  ;) Błagam was siostra to byłoby za łatwe xd Nie lubię prostych rozwiązań xd
NIgdy nie może być za słodko *.*
Pozdrawiam i do następnego ;)

7 komentarzy:

  1. Ale wtedy bylaby jazda ! :D. Rozdział super i smutny :(. Oj jak dobrze, że taki napisałaś, bo zachciało mi się takich rozdziałów czytać :D. Chcę już kolejne ! Tak bardzo ! To opowiadanie jest tak wciągające :D. Pozdrawiam Serdecznie Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest smutny ale ekstremalnie wciągający i wspaniały. :D Czekam z niecierpliwością co tydzień na kolejne rozdziały. Pozdrawiam :* Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę gdyby bardziej uważali to by wszystko było okay :P Rozdział smutny, ale ma wsobie coś co wciąga ;3 Dobrze, że Karol i Ola ich niewydają :) Mm nadzieję, że Maja rozstanie się wreszcie z tym Przemkiem. Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję! <3
    Rozdział taki trochę smutny i przygnębiający, ale równie wciągający. ;)
    Uff, dobrze, że Karol i Ola obiecali ich nie wydać. Wojtek ma rację. Maja wiedziała wdając się w romans z nim, że nie chodzi o miłość. Mimo wszystko, mam wielką nadzieję, że ona rzuci Przemka i będzie z Włodim! :D
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc to w tym wszystkim najbardziej cierpi Majka. W domu ma oschłego narzeczonego, który nie sprawia wrażenia, że czuje do niej choćby sympatię, a na zewnątrz udaje pana idealnego. W dodatku zdradza go z Włodarczykiem i przez to męczą ją cholerne wyrzuty sumienia, ze odbija faceta siostrze. A teraz jeszcze dwójka obcych ludzi o tym wie i już w ogóle jej psychika jest obciążona..
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Żal mi Majki,strasznie zdesperowana jest i to widać.
    Mam nadzieję że jakoś jej się ułoży.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ojojo ale ona teraz cierpi ciekawe jaka następna bedzie jej porażka życiowa jak dla niej :P czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń