sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 11

    Można by pomyśleć, że sprawa jest prosta do rozwiązania. Wybrać jednego z nich i po wszystkim. Jednak dla mnie to było jeszcze bardziej skomplikowane niż wcześniej. Co jeśli byłam tylko zauroczona przyjmującym? Albo ja to jego chwilowy kaprys? Gdy wybiorę jego, będę miała  przeciwko sobie całą rodzinę, a kiedy nam nie wyjdzie, już zawsze będę sama. Jeśli wybiorę Przemka będę miała przy sobie bliskich, ale gdybym go naprawdę kochała, czy robiłam bym to co robię za jego plecami?
   Te same argumenty za i przeciw, rozbrzmiewały w mojej głowie. Nie prowadziło to do niczego. Analizowałam swoją sytuację i w dalszym ciągu nie potrafiłam zdecydować się na żaden krok. Nie pomagały nawet rozmowy z Olą, która wspierała mnie jak tylko mogła, ale to niewiele mi pomagało. Musiałam się z tym sama zmierzyć.
   Jedyną rzecz, która przynosiła mi zapomnienie były treningi boksu. Z klubu bokserskiego do domu miałam niedaleko, dlatego często wybierałam się na zajęcia pieszo i tak też wracałam. W piątek, kiedy wyszłam z budynku zobaczyłam auto przyjmującego po drugiej stronie ulicy. Zaskoczyło mnie to, bo nie byłam z nim umówiona. Rozglądnęłam się dookoła, sprawdzając czy nie ma kogoś znajomego. Ruszyłam do jego samochodu. Uśmiech sam mi się cisnął na usta. Nie mogłam zaprzeczyć, że zrobił mi miłą niespodziankę. Ledwo zdążyłam zamknąć za sobą drzwi do samochodu, a już czułam na sobie usta Włodarczyka. Z zaangażowaniem odwzajemniałam pocałunki. To mi się w nas podobało- ten niekończący się ogień  między nami, który cały czas narastał.
- Dzień dobry, księżniczko- przywitał mnie, kiedy już się ode mnie oderwał.
- Dzień dobry, co to za miła niespodzianka?- spytałam.
- Porywam cię dziś- oznajmił bez ogródek.
- Co? Nie, wiem czy dam radę...- zaczęłam, ale natychmiast przerwał mi zdanie pocałunkiem.
- Dasz. Z resztą nie masz wyboru, bo już wyruszamy- oznajmił i zapalił silnik.
- Ale ja nie mam żadnych rzeczy, nie jestem przygotowana!
- Kupimy po drodze, spokojnie-  uśmiechnął się, w ten sposób jaki tylko on potrafi.
- Nie do wiary, że zawsze musisz postawić na swoim- skrzyżowałam ramiona i odwróciłam głowę do okna, próbując pokazać swojego focha.
- Ej, nie gniewaj się, obiecuję, że nie pożałujesz- dotknął mojego uda, a przez moje ciało przeszedł dreszcz.
- Trzymam cię za słowo. Ale co ja powiem Przemkowi?!- wpadłam w panikę, a Wojtek momentalnie spochmurniał.
- Ola jest w Warszawie, już do niej dzwoniłem, czy w razie czego mogła by nas kryć. Wystarczy, że do niego zadzwonisz...
- Dobrze- przełknęłam głośno ślinę. Ręce trzęsły mi się, kiedy wyciągałam telefon z torby treningowej i wykręcałam numer do narzeczonego.
- Tak, kochanie?- usłyszałam po niedługiej chwili oczekiwania.
- Nie wracam dzisiaj do domu. Ola zaprosiła mnie do Warszawy i właśnie z nią jadę. Przepraszam, że wcześniej ci o tym nie powiedziałam. To taki... Spontaniczny wypad.
- Rozumiem. Szkoda, miałem weekend wolny myślałem, że spędzimy więcej czasu we dwójkę. Jakaś romantyczna kolacja...
- Przepraszam, ale Ola naprawdę mnie potrzebuje- błagałam w myślach, żeby Przemek nie usłyszał jak bardzo drży mój głos.
- Dobrze, to twoja przyjaciółka. Mam nadzieję, że niedługo lepiej ją poznam. A kiedy wracasz?
- Kiedy wracam?- powtórzyłam i spojrzałam na przyjmującego.- Jutro?- powiedziałam, ale siatkarz energicznie pokręcił głową.
"Poniedziałek"- wyczytałam z jego warg.
- Nie, jednak w poniedziałek. Pojadę prosto do pracy- usłyszałam ciche westchnięcie.
- No dobrze, miłej zabawy. Kocham cię i już tęsknie- pożegnał się ciepło.
- Do poniedziałku- nie byłam w stanie odpowiedzieć mu, że odwzajemniam jego uczucia. Po pierwsze nie wykrztuszę tego z siebie przy Wojtku, a po drugie nie wiedziałam już, czy rzeczywiście tak jest. Poczułam ulgę, kiedy się rozłączyłam.
- Cieszę się, że współpracujesz- oznajmił Włodarczyk z uśmiechem.
- A ty nie masz w weekend treningów, ani meczy?- spytałam.
- Jak jeden trening opuszczę nic się nie stanie.
- A co powiedziałeś Kornelii?- spytałam cicho, a on wziął głęboki oddech.
- Naprawdę chcesz rozmawiać o niej i o tym twoim, kiedy jesteśmy razem?- niemal krzyknął.
- Nie, przepraszam.
- To ja przepraszam... Słońce to jest nasz weekend. Nie rozmawiajmy o nich, dobrze?- posłał mi błagalne spojrzenie. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
- A więc panie Włodarczyk, gdzie mnie zabierasz?- w moim głosie zabrzmiała szczypta entuzjazmu.
- Tam, gdzie schowam cię przed całym światem, żeby mieć cię tylko dla siebie- od razu się rozchmurzył.
- Przypominam ci, że nie mam żadnych ubrań.
- O, nie będę ci potrzebne.
- Wojtek!- uderzyłam go w ramię, a on zaniósł się śmiechem.
- Spokojnie, wstąpimy gdzieś po drodze. Słowo harcerza- przysiągł.
- Byłeś kiedykolwiek harcerzem?
- Nie- przyznał.
- Tak też myślałam.
- Obiecuję, że nie pożałujesz. Trochę entuzjazmu!- poprosił ze śmiechem.
   Wyjechaliśmy z miasta. Posłałam przyjmującemu pytające spojrzenie, ale on tylko uśmiechnął się tajemniczo. Nie próbowałam wyciągnąć już od niego dokąd mnie zabiera, bo i tak na nic by się to nie zdało. Przez następne trzy godziny mijaliśmy kolejne miasta. Końcem naszej podróży okazała się tabliczka z napisem "Bielsko-Biała".
- No i jesteśmy- powiedział Wojtek.
- To tu chcesz mnie ukryć?- spytałam, ale Włodarczyk dalej uśmiechał się pod nosem i nie miał zamiaru mi nic odpowiedzieć. Wyciągnął z kieszeni telefon i do kogoś zadzwonił.
- Witam cię, Kwasu. Jesteście w domu?- spytał. O mój Boże?! Co on chce zrobić?! Fala paniki zalała moje ciało i umysł.
- No jestem w centrum. Poznacie Maję- posłał mi szeroki uśmiech, w momencie, gdy patrzyłam na niego z mordem w oczach i kręciłam z niedowierzaniem głową.
- No to zaraz będziemy. Do zobaczenia- powiedział i się rozłączył.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić co ty robisz?!- wrzasnęłam.
- Spokojnie, nic się nie dzieje- wzruszył ramionami.
- Nic się nie dzieje?!- powtórzyłam z niedowierzaniem.
- Tak, Kamil wie o wszystkim.
- CO?!!- byłam w totalnym szoku.- I nie przyszło ci do głowy, żeby mnie poinformować?!
- Przestać robić awanturę. Nie muszę ci się ze wszystkiego spowiadać- stanął na poboczu.- Nie jesteśmy razem więc nie rozumiem po co te pretensje!
- Chcesz, żebym dla ciebie zostawiła narzeczonego, zraniła siostrę, wypięła się na rodzinę, porzuciła wszystko, a ty mi tu odstawiasz taki numer?! Wiesz w ogóle na czym polega związek?- odpięłam pas, otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Przyjmujący zaraz za mną ruszył.
- Mogę wiedzieć co ty robisz?
- Wracam do Bełchatowa- oznajmiłam, ale chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nigdzie nie wracasz. Zostajesz ze mną.
- Nie ma mowy!- pisnęłam.
- Myszko, o co ci chodzi? Ufam Kamilowi jak nikomu innemu. Rozejrzyj się i powiedz, że ci się nie podoba tutaj- poprosił. Przewróciłam oczami, ale spełniłam jego prośbę. Nie mogłam zaprzeczyć. Miasto rzeczywiście było piękne. Oświetlone setkami lampek, prezentowało się fantastycznie, wręcz magicznie. Przypominał o nadchodzących świętach, aż miło było popatrzeć.
- Jest bajeczne, ale nie o to chodzi. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że ktoś inny wie? Mam pójść do nich i zachowywać się normalnie?
- Nie będą cię oceniać. Wpadamy na chwilę i już nas nie ma. Słowo- wahałam się.- No, chodź- pocałował mnie w skroń i po chwili ponownie byłam w jego aucie. Po drodze wstąpiliśmy do jakiegoś centrum handlowego, które było ozdobione wręcz tysiącami świątecznych lampek. Chodziliśmy po sklepach żeby kupić dla mnie tylko niezbędne rzeczy- dwie koszulki, spodnie, bielizna, coś do spania i wróciliśmy na parking.
   Denerwowałam się przed spotkaniem jego przyjaciół. Jak wywnioskowałam z rozmowy prowadzonej przez Włodarczyka, jego przyjaciel nie był sam. Na prawdę było mi to nie na rękę, że musieliśmy do nich jechać. Nawet nie chciałam myśleć, jakie muszą mieć o mnie zdanie. Przecież Wojtek powiedział mi, że wie o WSZYSTKIM, czyli idąc tym tropem o tym, że Kornelia to moja siostra też wie. Stanęliśmy pod jakimiś blokami. Serce mi biło jak oszalałe.
- Nie bój się- zaśmiał się siatkarz.
- Skąd ci przyszło do głowy, że się boję?- spytałam.
- Przerażenie masz wymalowane na twarzy. Będzie dobrze, obiecuję- położył uspokajająco swoją rękę na mojej. Wysiedliśmy z samochodu. Wojtek chwycił mnie za rękę i poprowadził przez dziesiątki bloków. Weszliśmy do jednego z nich, ruszyliśmy schodami na trzecie piętro i stanęliśmy przed drzwiami jednego z mieszkań. Włodarczyk bez dalszej zwłoki nacisnął dzwonek. Po chwili zobaczyłam wysokiego, uśmiechniętego od ucha do ucha mężczyznę.
- No w końcu!- ucieszył się. Panowie przytulili się po przyjacielsku i poklepali po plecach.
- To jest właśnie Maja- przedstawił mnie.
- Cześć, Kamil jestem. Miło wreszcie cię poznać- podał mi dłoń, którą uścisnęłam.- Nie stójcie tak, wchodźcie, wchodźcie! Kochanie, już są!
Z jakiegoś pomieszczanie, wychyliła się drobna brunetka.
- No, cześć, Wojtek!- uścisnęła go.- Ty to pewnie, Maja? Martyna- przedstawiła się.
- Miło was poznać- powiedziałam lekko speszona.
- Kamil, zaprowadź gości do salonu, a ja zaraz podam kolację.
- Pomogę ci- zaoferowałam się i poszłam za nią do kuchni.
- Wojtek dużo nam o tobie opowiadał- uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Naprawdę?- zdziwiłam się.
- Naprawdę, aż nie wiem o co cię mogę zapytać- zaśmiałyśmy się obie.
   Wieczór był w miłej choć jak dla mnie krepującej atmosferze. Peszyłam się przy wszelkich oznakach czułości Włodarczyka do mojej osoby. Dlatego chociaż polubiłam jego przyjaciół, cieszyłam się, że już wychodzimy.
- Dziękuje za kolacje- powiedziałam na pożegnanie.
- Do zobaczenia, mam nadzieję- pożegnała nas dziewczyna Kwasowskiego.
   Wyszliśmy na zewnątrz, a ja odetchnęłam z ulgą. Nie czułam się swobodnie. Oparłam głowę o ramię przyjmującego, który obejmował mnie w pasie.
- I co było tak źle?- spytał się ze śmiechem.
- To było straszne- przyznałam.- I przestań się ze mnie nabijać- oburzyłam się.
- No już, a teraz jedziemy do prawdziwego celu naszej podróży.
- Czyli gdzie?
- Zobaczysz, jeszcze trochę cierpliwości.
   Po dwudziestu minutach dojechaliśmy pod skromny domek, położy nad jakimś jeziorem. Musze przyznać, że widok zapierał dech w piersiach. Wojtek otworzył mi drzwi, a ja nawet wysiadając wpatrywałam się w spokojną taflę jeziora, oświetlonego blaskiem księżyca. Poczułam jak przyjmujący obejmuje mnie od tyłu.
- I jak? Warto było czekać?- wyszeptał mi na ucho, a ja byłam w stanie tylko pokiwać głową.- Masz klucze, wejdź do środka, a ja wezmę bagaże.
   Domek był cały z drewna. Na parterze był skromny, przytulny salon, a w nim uroczy kominek.  Była też nieduża kuchnia, zaopatrzona tylko w najpotrzebniejszy sprzęt. Zajrzałam z ciekawości do lodówki i zdziwiłam się, że była zapełniona. Poszłam na górę, a tam znajdowała się sypialnia z dużym łóżkiem, z balkonem oraz duża łazienka z prysznicem i wanną. Wszędzie było czysto. Żadnego kurzu, jakby tylko czekało na nas. Usłyszałam jak siatkarz targa nasze rzeczy na górę, a potem niedbale je rzuca.
- Podoba ci się?- podszedł do mnie.
- Jest cudnie- przyznałam i wspięłam się na palce, by go pocałować.
- Pójdę rozpalić w kominku.
- Ja nas rozpakuje.
   Wkładałam nasze rzeczy do szafek. Włodarczyk miał wszystko niedbale wrzucone do walizki. Właściwie miał wszystkiego po trochu. Znalazła się nawet koszula i krawat.
- Po co ci to?- spytałam ze śmiechem, kiedy wrócił na górę.
- Pakowałem co wlezie- wzruszył ramionami. Po chwili uśmiechnął się łobuzersko.- Ale wiem jak możemy go wykorzystać- oznajmił, na co ja posłałam mu pytające spojrzenie. Zbliżył się do mnie, a ja już czułam w duszy narastające pożądanie. Nie minęła sekunda, a już nasze usta były złączone w  namiętnym, gorącym pocałunku. Wojtek bez dalszej zwłoki zaczął mnie rozbierać, na co ja nie pozostałam mu dłużna. Wpadliśmy na łóżko. Nie wiedziałam co on ze mną robił. Po chwili poczułam jak wiąże mi ręce szarym krawatem. Nie mogę zaprzeczyć, że m się nie podobało, bo byłam zachwycona, aż za bardzo. Wiedziałam, że to początek długiej i upojnej nocy....

-----------------------------------------------------
No więc mamy romantyczny wypad xd Przepraszam, że tak późno, ale wena nie chciała przyjść w tym tygodniu :)
Bez obaw. xd Mam jeszcze lepszy plan jak wszystko między nimi zepsuć xd Dowiecie się prawdopodobnie w następnym rozdziale, a jak nie to za dwa tygodnie najpóźniej, ale tego się nie spodziewałyście :)
Przepraszam za błędy, ale wrzucam od razu bo się śpieszę na mecz <3 #GoBbts!
Rozdział  dedykowany Natalii :* <3
Do następnego <3
PS; Już po meczu :) Dopingowałam ile mogłam, ale niestety przegraliśmy...
Informacja nr. 1 - Mam pomysł na następnego bloga, ale jeszcze długo go nie będzie. Bohaterem będzie Wojtek Ferens. Dlaczego? Bo po pierwsze go lubie, a po drugie nie znalazłam o nim ŻADNEGO opowiadania więc trzeba coś z tym zrobić, a mianowicie ja muszę coś z tym zrobić xd
Informacja nr 2- Empty Space wypatrywałam, ale nie mogłam znaleźć, gdzie dokładnie siedziałaś? Ja byłam jednak w klubie kibica ;)

11 komentarzy:

  1. Cudnie *___* ,ale czemu chcesz wszystko zepsuć :'( Niech rzuci narzeczonego póki będzie za późno. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boosko ;-* Skoro Majka zgodziła się jechać z Włodim okłamując (poraz ęty) narzeczonego to chyba jasne który jest dla niej ważniejszy xd
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no! Wojtek jaki romantyk! Taki domek to marzenie każdej kobiety! :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejne części!
    Pozdrawiam!
    http://pelniawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. szary krawat jak w 50 twarzach Greya ! :D
    Tylko takie skojarzenie ;) rozdział super, czekam na następny z niecierpliwością! Mam nadzieje, że w końcu maja ruszy głową i dokona wyboru :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo Szary krawat nooo nooo 50 Twarzy Grey'a ;))
    Szkoda,że piszesz,że się między nimi popsuje :(
    Rozdział jak zawsze świetny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny! 😊 Masz niczego nie psuć! Nie pozwalam Ci! Świetny rozdział naprawdę! 😃

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem!
    Ogroooomny plus za nasze kochane Bielsko, za Kamila, Martynę i w ogole. Nie powiem, obawiałam sie ich spotkania.
    Domek. Jezioro. Noc. Oni sami. Czego chcieć więcej? Czekam z nie cierpliwością na następny. Szykuje sie boom.
    Ps. Siedziałam za bandami, razem ze sztabem Skry, zaraz koło kwadratu, więc raczej nie było szans, żebyśmy sie gdzies spotkały :/ po meczu to się 'szlajałam' po boisku i okolicach, bo przeprowadzałam wywiad z Wojtkiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ten rozdział! <3
    Uwielbiam Włodiego. Wydaje mi się, że on oszukuje samego siebie mówiąc, że z Mają jest tylko po to by zaspokoić swoje pożądanie. Przecież to od razu widać, że on czuje do niej coś więcej i ona do niego chyba też. Najważniejsze, że stara się. :D Nawet nie próbuj ich skłócić, bo cię znajdziemy! :D
    Oni muszą być razem. Wojtek niech rzuci Kornelię, ona Przemka i wszystko będzie wspaniale. :3 Wiem, za piękne by było prawdziwe.
    Świetny pomysł z takim romantycznym wypadem. Będą mogli pobyć samemu i oczywiście aktywnie spędzić ten czas razem.
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ;3
    Proszę nie rozdzielaj ich! Jest im ze sobą tak dobrze i cholernie to widać :) No Wojtek! Postarałeś się nie powiem :D Jezioro, przytulny domek i sypialnia z łóżkiem dla dwojga <3 Jak ja bym chciała byc na miejscu Mai :3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ;3
    Proszę nie rozdzielaj ich! Jest im ze sobą tak dobrze i cholernie to widać :) No Wojtek! Postarałeś się nie powiem :D Jezioro, przytulny domek i sypialnia z łóżkiem dla dwojga <3 Jak ja bym chciała byc na miejscu Mai :3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny :D Wojtek tak się stara, że od razu widać, że coś do niej czuje. Świetny pomysł z tym wypadem. Taki romantyczny :D
    Teraz niech tylko będą razem i będę bardzo zadowolona :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń