- Co jest do kurw...- zaczęłam, ale urwałam kiedy zobaczyłam jak Przemek po prostu robi pompki.
- Dlaczego krzyczysz?- wstał z maty.
- Myślałam, że... Bo oddychałeś tak dziwnie i...- zaczęłam mówić bez ładu i składu, ale on tylko się cicho zaśmiał i posłał mi łagodne spojrzenie.
- Nie ma w moim życiu nikogo oprócz ciebie- podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. Zrobiło mi się głupio.
- To dobrze, bo było by z tobą źle- powiedziałam, wpierw odchrząkując.
- W ogóle, gdzie byłaś?- spytał.- Wróciłem godzinę temu. Martwiłem się.
- W pracy.
- Co?!- jego ton od od razu się zaostrzył.- Powiedziałem ci coś na ten temat rano, prawda?- skrzyżował ręce.
- Owszem- również przyjęłam wyzywającą pozę.- Ale ja nie straciłam mózgu i wolnej woli, tylko pamięć. Nikt nie będzie mi rozkazywał- rzuciłam ostro w jego kierunku.
- Jak tam trafiłaś?- zdziwił się.
- Poprosiłam Wojtka o pomoc. W końcu pracujemy w jednym miejscu- wzruszyłam ramionami, ale widziałam jak cały się spina.- Coś nie tak?
- W porządku. Po prostu martwię się o ciebie. Zachowujesz się dziwnie. Jesteś inna.
- Skąd wiesz, czy w środku nie byłam taka jak teraz?- zaskoczyłam go tym pytaniem, ale nie czekałam na odpowiedź tylko wyszłam.
Wieczorem z racji tego, że w naszej lodówce było tylko światło, pojechaliśmy na zakupy do supermarketu. Brałam wszystko intuicyjnie. Na szczęście pamiętałam, a raczej miałam nadzieję, że mój mózg nie zapomniał, co lubię jeść najbardziej. Weszłam w alejkę z szamponami i żelami pod prysznic.
- Zawsze bierzesz ten- wskazał Przemek na żel truskawkowy, ale moją uwagę przykuł inny- czekoladowy.
- Myślę, że tym razem wezmę ten- rzuciłam ów przedmiot do wózka i pojechałam dalej.
Potem, kiedy brałam prysznic, użyłam nowego kosmetyku. Gdy do moich nozdrzy doszedł czekoladowy zapach, moją głowę coś zaatakowało- wspomnienie.
Obudziłam się przed południem. Ktoś obok mnie spał. Podreptałam na paluszkach do łazienki tak, żeby tego kogoś nie obudzić. Za oknem rozciągało się jezioro. Brałam prysznic. Gorąca woda wprawiła mnie w rewelacyjny nastrój. Na półce znalazłam żel pod prysznic czekoladowy. Uniosłam lekko brwi, w zdziwieniu. Ktoś miał świetny gust. Otworzyłam tubkę i powąchałam zawartość. Zapach był zniewalający. Nalałam trochę żelu na rękę i zaczęłam wsmarowywać w ciało.
Otworzyłam oczy chwytając powietrze. Dopiero teraz zorientowałam się, że wstrzymuję oddech i mocno zaciskam powieki. Czy to był Przemek? Ale mężczyzna obok mnie miał ciemniejsze włosy. To nie mógł być on. Może to był mój jakiś były chłopak. Wracałam do tego wspomnienia, które było dla mnie iskierką nadziei. Uśmiechnęłam się szeroko, tuląc do ciała tą głupią tubkę, z żelem czekoladowym. Nie wiem kiedy tamto się wydarzyło, nie wiem kim był ten ktoś, ale wiem, że wtedy byłam cholernie szczęśliwa.
Skończyłam wieczorną toaletę. Nie wiedziałam, czy wspominać o tym małym zdarzeniu Przemkowi. Nie chciałam go denerwować. Na pewno liczył, że pierwsze przypomnę sobie o nim, może o dzieciństwie. Siedział w salonie, pracując na laptopie. Był naprawdę przystojny, ale ciekawość mnie zżerała, co w nim kochałam. Teraz nie żywiłam do niego żadnych uczuć prócz współczucia. Musiał się czuć okropnie, bo osoba, z którą chciał spędzić życie nie pamięta go w ogóle.
- Przemek?- spojrzał na mnie pytająco.- Coś sobie przypomniałam- powiedziałam z niewielkim uśmiechem. Może to go jakoś pocieszy? On momentalnie odłożył urządzenie i podszedł do mnie.
- Co sobie przypomniałaś?- popatrzył na mnie z nadzieją w oczach.
- To nic wielkiego. Pamiętam tylko jakieś jezioro i że brałam prysznic. Byliśmy kiedyś nad jakimś jeziorem?- spytałam, ale widziałam jak pobladł. Pokręcił przecząco głową.
- Zawsze coś- powiedział smutno.
- Dobranoc- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Zdziwił się, ale twarz rozjaśnił mu uśmiech.
- Dobranoc.
Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Chciałam go jakoś pocieszyć. Powinnam spróbować go poznać, a nie robiłam w tym kierunku kompletnie nic.
Następnego dnia do pracy pojechałam już sama. Bełchatów był małym miastem i nie miałam większego problemu z dojazdem. Cieszyłam się, choć to dziwnie brzmi, możliwością pracy. Kompletnie wyłączyłam myślenie o problemach osobistych. Ciekawe, czy przed wypadkiem też tak robiłam? Dlaczego chciałam zostać księgową? Czy naprawdę moje życie było aż tak nudne?
Jednak praca jaka by nie była, pochłonęła moje myśli. Z zadowoleniem przyznałam, że byłam dobra w tym co robię. Wszystko szło szybko i sprawnie. Może za szybko. Opamiętałam się dopiero, kiedy zadzwonił mój telefon. Przemek, no bo któż by inny.
- Słucham?
- Cześć, skarbie, wracaj za niedługo do domu dzisiaj kolacja u twoich rodziców.
- Ale dzisiaj piątek. Mam trening.
- Trening?
- Dobrze wiesz, że chodzę na boks. Szkoda, że nie dowiedziałam się tego od ciebie- rzuciłam pretensją w głosie.
- Maja, nie możemy się nie pojawić- zbeształ mnie jak dziecko. Nie podobał mi się ten ton.
- Maja, nie możemy. Maja nie wolno ci. Maja, Maja, Maja!- przedrzeźniałam go.- Przestań się do mnie odzywać jak rozkapryszonego bachora, którego trzeba wychować!- wkurzyłam się i rozłączyłam. Dlaczego do mnie "moi" rodzice nie zadzwonili z kolacją? Oni też stracili pamięć i nie wiedzą kto jest ich córką? Poczułam ukłucie w sercu. Nie miałam już ochoty na żaden trening. Znalazłam numer do klubu i powiedziałam, że dziś mnie nie będzie.
Pojechałam prosto do domu, gdzie Przemek wbijał się w jakiś garnitur. Czy on zawsze musi być taki oficjalny?
- Nareszcie jesteś. Zbieramy się za niedługo.
- Tak, panie i władco- rzuciłam z przekąsem. Dałam za wygraną i postanowiłam pójść na ten przeklęty posiłek. Nie fatygowałam się nawet, żeby się przebrać. Przy narzeczonym musiałam się marnie prezentować, ale miałam to gdzieś.
Zanim dojechaliśmy na miejsce, wstąpiliśmy do sklepu po wino i kwiaty. Zastanawiało mnie to, że Przemek zawsze musi zachowywać się wzorcowo. Z jednej strony było to godne podziwu, ale gdzie tu miejsce na spontaniczność?
- O, Maja, Przemek!- przywitała nas moja mama. Uśmiechnęłam się, próbując wykrzesać z siebie choć odrobinę entuzjazmu, ale rodzina skutecznie mi to uniemożliwiała. Przez cały wieczór oglądaliśmy stare zdjęcia, słuchałam przeróżnych opowieści, ale nie to mnie irytowało. Momentami rozmawiali jakby mnie tam nie było.
- Przemku, czy coś się polepsza?
- Tak, ma przebłysk jakiegoś wspomnienia.
- To świetnie, a co to konkretnie jest?- spytał mojego narzeczonego tata, a ja zaciskałam pięści ze złości.
- Moglibyście mnie na przykład zapytać, a nie pytacie się o wszystko jego!- gwałtowanie wstałam z krzesła.- Dziękuje, było mi bardzo miło!- rzuciłam na pożegnanie i poszłam w kierunku drzwi.
- Przepraszam za nią. Nie jest sobą po tym wypadku.
- Dobrze, że ciebie ma. Nic się nie stało. Rozumiemy, że...- nie usłyszałam bo wyszłam trzaskając drzwiami.
Przemek wyszedł za mną i mogliśmy pojechać do domu. Byłam mocno nie w humorze. Ta cała pokręcona sytuacja mnie przerastała. Chciało mi się płakać. Traktowali mnie jak niepełnosprawną. Straciłam pamięć, a nie mózg, czy uczucia.
- Dałaś popis, brawo!
- Tak, wszystko moja wina!
- A czyja?!- spytał się.
- Było nie rozmawiać tak jakby mnie tam nie było!
Ostra wymiana zdań trwała jeszcze kilka minut, a potem zamilkliśmy. W ciszy dojechaliśmy na nasze osiedle, ale nie miałam ochoty spędzać z nim kolejnej minuty. Musiałam się od tego oderwać.
- Gdzie ty idziesz?- spytał, gdy wyszłam z auta i oddałam się od naszej klatki.
- Przejść się- warknęłam. Usłyszałam jak mocno trzasnął drzwiami i jak zaklął pod nosem. Miałam dość tej chorej sytuacji. Wszyscy czegoś ode mnie oczekiwali. Każdy miał jakieś wymagania, a ja po prostu potrzebowałam wsparcia. Pozwoliłam łzom płynąć po policzkach, a nogom zaprowadzić mnie gdziekolwiek. Nie patrzyłam na drogę ani na porę. Chciałam uciec.
Doszłam pod jakieś osiedle. Nie wiem, czemu akurat tu przyszłam. Oparłam się o mur i zjechałam na dół. Objęłam rękoma nogi, chowając twarz w kolanach. Nie było to najlepsze miejsce, żeby płakać, ale nie mogłam już stłumić wydobywającego się ze mnie szlochu. Śnieg padał, było mi coraz zimniej. Czułam jak wibruje mi telefon. Nie miałam ochoty spojrzeć na wyświetlacz. Wiedziałam kto to.
- Maja?- usłyszałam nad sobą znajomy głos i podniosłam głowę.
- Wojtek? Co ty tu robisz?- spytałam, zdezorientowana.
- Mieszkam- zaśmiał się nerwowo.- A co ty tutaj robisz?- ukląkł przy mnie i posłał mi zmartwione spojrzenie.
- Nie mam pojęcia. Szłam przed siebie i tu się znalazłam.
- Trzęsiesz się z zimna, choć na górę- powiedział, po czym pomógł mi wstać. Czyżbym podświadomie pamiętała drogę do jego mieszkania? To było co najmniej dziwne. Jednak pozwoliłam mu poprowadzić się do ciepłego pokoju, otulić kocem i zrobić gorącej herbaty.
- Co się stało, że płakałaś?- spytał, a po policzkach znów pociekły mi łzy.
- To jest dla mnie za trudne...- dałam radę tylko powiedzieć. W jednej chwili przyciągnął mnie do siebie, przytulił i szeptał słowa pocieszenia. Jego ramiona wydawały mi się takie znajome. To było najdziwniejsze. Na dodatek to chłopak mojej siostry. Jednak nie miałam siły, żeby wstać z kanapy, nie miałam siły, żeby go odepchnąć. Wydawało mi się, że on jeden tylko mnie rozumiał. Byłam tym wszystkim tak bardzo zmęczona. Z czasem łzy przestały płynąć, ale nadal pozostawałam wtulona w jego ciało. Powieki zaczęły robić się coraz cięższe aż w końcu odpłynęłam.
Rano, kiedy się obudziłam, odkryłam, że leżę na kanapie z Wojtkiem, przyklejona do niego jak łyżeczka. Nie mogłam wstać, gdyż mocno obejmował mnie rękoma, a twarz miał schowaną w moich włosach. Leżeliśmy jak kochankowie. Zaczęłam panikować. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Musiałam wrócić do domu. Z tą myślą, uwolniłam się z ciasnego uścisku, co niemal natychmiast obudziło siatkarza.
- Maja, kochanie, gdzie idziesz?- spytał, a mnie wmurowało.
- Kochanie...?- powtórzyłam, a jego oczy zrobiły się wielkie z strachu. Podniósł się natychmiast z łóżka.
- Przepraszam.... Rano jestem trochę... Nieogarnięty- próbował wyjść z sytuacji. Nie był skrępowany, a raczej... Przestraszony? Wzruszyłam ramionami, ale to kolejna rzecz, która zwróciła moją uwagę.
- Ja już będę się zbierać. Przepraszam za wczoraj, to nie powinno mieć miejsca- pokręciłam głową.
- Nie ma o czym mówić. Odwiozę cię.
- Nie! Lepiej nie.
- Daj spokój. Zjemy coś i odstawię cię prosto pod twój blok.
Jak powiedział tak i zrobił. Jednak zastanawiało mnie jak na mnie patrzył. Z tęsknotą i wyczekiwaniem. Moje życie chyba nie było tak proste i oczywiste jak wszyscy próbowali mi wmówić. Co się wydarzyło zanim straciłam pamięć?
Weszłam do domu i zaparzyłam sobie kawę. Wtedy przypomniałam sobie swój sen. Może to prawdziwe wspomnienie? Musiałam o tym porozmawiać z Przemkiem. Jednak nie było go cały dzień. Byłam tym wszystkim przytłoczona. Próbowałam pojąć co się dzieje wokół mnie dzieje.
Wykrzesałam z siebie odrobinę zaangażowania i przygotowałam obiad. Kiedy mój narzeczony wrócił czekał na niego gorący posiłek.
- Musimy porozmawiać- zaczęłam, gdy już skończyliśmy jeść.
- O czym?
- O nas. A właściwie na razie nie ma żadnych nas...
- Jak to? O czym ty mówisz? W marcu bierzemy ślub!
- W marcu? Nie czerwcu?
- Chciałaś zmienić datę na wcześniejszą...
- Słuchaj- położyłam swoją rękę na jego.- Wiem, że mnie kochasz, ale postaw się w mojej sytuacji. Ja czuję się jakbym znała cię od kiedy obudziłam się w szpitalu. Twoje zapewnienia i innych jak bardzo się kochaliśmy się nie liczą, bo ja po prostu NIE PAMIĘTAM- podkreśliłam ostatnie słowa.- Jeśli sobie nie przypomnę to... Ślubu nie będzie...- powiedziałam wbijając wzrok w podłogę.
- O czym ty mówisz?- wyszeptał przerażony.
- Nie zrozum mnie źle, ale jest szansa, że sobie nie przypomnę, a w ciągu 4 miesięcy nie podejmę decyzji o tym z kim chcę spędzić resztę życia. Naprawdę chcę sobie przypomnieć. Wiem, że się starasz, ale tyle rzeczy już przede mną zataiłeś jakbyś chciał mnie zmienić. Pozwól mi cię poznać. Dlaczego mnie nigdzie nie zabierzesz? Żyjesz przeszłością, której nie pamiętam. Pamiętam tylko jak cię poznałam, jak podszedłeś do mnie w kawiarni.
- Naprawdę?- jego twarz rozjaśnił uśmiech. Pokiwałam lekko głową.- Stwórzmy nowe wspomnienia- powiedział, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na miasto. Pierwszy raz od wyjścia ze szpitala się nie kłóciliśmy i to dało mi nadzieję. Pierwsze pojechaliśmy do kina, potem byliśmy w kawiarni, w której przegadaliśmy kilka godzin. Kiedy wychodziliśmy nie chciałam kończyć tak wieczoru.
- Chodźmy do klubu!- poprosiłam.
- Maja, nie wiem czy to dobry pomysł.
- No proszę, proszę, proszę...- przytuliłam się i wlepiłam w niego błagalne spojrzenie.
- Dobrze- posłał mi zrezygnowany uśmiech.
W klubie było bosko. Namówiłam Przemka na kilka drinków. Tańczyliśmy niemalże cały czas. Alkohol sprawił, że straciłam samokontrolę. Potrzebowałam czyjeś bliskości więc z każdą piosenką tańczyłam coraz odważniej i coraz bliżej swojego partnera. Po którejś piosence wpiłam się w jego usta. Był zaskoczony, ale szybko zaczął odwzajemniać moje pocałunki. W sposobie jakim mnie całował była tęsknota, ale jego usta wydawały mi się takie obce.
- Wracamy do domu?- spytał na ucho, a ja energicznie pokiwałam głową. Szybko wyszliśmy z klubu i zamówiliśmy taksówkę. Nie mogliśmy się od siebie odkleić. Bardzo szybko znaleźliśmy się we wspólnym mieszkaniu, a następnie w sypialni, dając upust swoim emocjom.
- Już wstałaś? Śniadanie prosto do łóżka- powiedział, a ja się lekko uśmiechnęła. Czy tak było przed wypadkiem?
- Dziękuje- usiadłam, a on znalazł się przy mnie i obdarował mnie namiętnym pocałunkiem.
Całą niedzielę spędziliśmy razem. Byłam szczęśliwa, ale nie nadzwyczaj szczęśliwa. Wciąż zastanawiałam się z km byłam nad tamtym jeziorem i gdzie on teraz jest. Przypomniał mi się mój sen. To nie był Przemek... Więc kto? I kiedy to było. Musiało stosunkowo niedawno, gdyż wieczorem w szafie znalazłam tą samą sukienkę, w której byłam w tamtej toalecie.
W poniedziałek sielanka trwała w najlepsze. Przemek uparł się, że mnie zawiezie do pracy i z nie odbierze. Zaczął się bardziej starać i odpuścił ze swoją nadopiekuńczością. Postanowiłam również bardziej się zaangażować. Szybko dotarliśmy pod halę. Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
- Już tęsknię- powiedział, patrząc mi w oczy. Objął mnie w pasie i namiętnie pocałował.- Miłego dnia. Będę o 16- oznajmił. Połączył nasze usta ostatni raz i odjechał. To zdecydowanie nie były jego usta. Chciałam sobie przypomnieć, kto wtedy sprawiał, że serce biło mi szybciej. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam Wojtka, który stał przy swoim samochodzie z zaciśniętymi pięściami i wściekłością wymalowaną na twarzy. Pomachałam mu, ale on odwrócił się i poszedł w kierunku wejścia. A temu o co chodzi?
----------------------------------------------------------
No to Maja zaczyna sobie przypominać obu panów xd Nie zabijcie mnie za tę ich noc xd nie mogłam się powstrzymać xd nie będzie tak łatwo xd z resztą czy kiedykolwiek u mnie było łatwo? xd
I już odpisywałam na to czytelniczce, ale napiszę jeszcze raz. Nigdy, ale to przenigdy nie napiszę pod rozdziałem " Jeśli bedzie tyle komentarzy to będzie nowy rozdział/ dodam jutro" czy inne podobne rzeczy... Nikogo do komentowania nie będę zmuszać. Najbardziej cieszą mnie komentarze, kiedy same chcecie je dodawać :) Oczywiście to motywuje i jestem wdzięczna za każde zdanie, ale dla mnie to nie fair po prostu. Cieszę się, że nie możecie się doczekać nowego rozdziału, ale jestem w stanie dodawać tylko 1 w tygodniu i też nad tym ubolewam :( Piszę dla siebie i dla was. Dla mnie prowadzenie bloga to czysta przyjemność, a kiedy wy go czytacie i doceniacie moją pracę ta przyjemność jest jeszcze większa ;)
Dodawałabym wcześniej rozdziały, ale mam za mało czasu :( Ten jak i poprzedni rozdział jest prawie 2 razy dłuższy niż inne :) Jeśli napiszę jakiś rozdział wcześniej to go dodam, ale jak mówię czas mi nie pozwala na to :(
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Całuję i do następnego :)
Następnego dnia do pracy pojechałam już sama. Bełchatów był małym miastem i nie miałam większego problemu z dojazdem. Cieszyłam się, choć to dziwnie brzmi, możliwością pracy. Kompletnie wyłączyłam myślenie o problemach osobistych. Ciekawe, czy przed wypadkiem też tak robiłam? Dlaczego chciałam zostać księgową? Czy naprawdę moje życie było aż tak nudne?
Jednak praca jaka by nie była, pochłonęła moje myśli. Z zadowoleniem przyznałam, że byłam dobra w tym co robię. Wszystko szło szybko i sprawnie. Może za szybko. Opamiętałam się dopiero, kiedy zadzwonił mój telefon. Przemek, no bo któż by inny.
- Słucham?
- Cześć, skarbie, wracaj za niedługo do domu dzisiaj kolacja u twoich rodziców.
- Ale dzisiaj piątek. Mam trening.
- Trening?
- Dobrze wiesz, że chodzę na boks. Szkoda, że nie dowiedziałam się tego od ciebie- rzuciłam pretensją w głosie.
- Maja, nie możemy się nie pojawić- zbeształ mnie jak dziecko. Nie podobał mi się ten ton.
- Maja, nie możemy. Maja nie wolno ci. Maja, Maja, Maja!- przedrzeźniałam go.- Przestań się do mnie odzywać jak rozkapryszonego bachora, którego trzeba wychować!- wkurzyłam się i rozłączyłam. Dlaczego do mnie "moi" rodzice nie zadzwonili z kolacją? Oni też stracili pamięć i nie wiedzą kto jest ich córką? Poczułam ukłucie w sercu. Nie miałam już ochoty na żaden trening. Znalazłam numer do klubu i powiedziałam, że dziś mnie nie będzie.
Pojechałam prosto do domu, gdzie Przemek wbijał się w jakiś garnitur. Czy on zawsze musi być taki oficjalny?
- Nareszcie jesteś. Zbieramy się za niedługo.
- Tak, panie i władco- rzuciłam z przekąsem. Dałam za wygraną i postanowiłam pójść na ten przeklęty posiłek. Nie fatygowałam się nawet, żeby się przebrać. Przy narzeczonym musiałam się marnie prezentować, ale miałam to gdzieś.
Zanim dojechaliśmy na miejsce, wstąpiliśmy do sklepu po wino i kwiaty. Zastanawiało mnie to, że Przemek zawsze musi zachowywać się wzorcowo. Z jednej strony było to godne podziwu, ale gdzie tu miejsce na spontaniczność?
- O, Maja, Przemek!- przywitała nas moja mama. Uśmiechnęłam się, próbując wykrzesać z siebie choć odrobinę entuzjazmu, ale rodzina skutecznie mi to uniemożliwiała. Przez cały wieczór oglądaliśmy stare zdjęcia, słuchałam przeróżnych opowieści, ale nie to mnie irytowało. Momentami rozmawiali jakby mnie tam nie było.
- Przemku, czy coś się polepsza?
- Tak, ma przebłysk jakiegoś wspomnienia.
- To świetnie, a co to konkretnie jest?- spytał mojego narzeczonego tata, a ja zaciskałam pięści ze złości.
- Moglibyście mnie na przykład zapytać, a nie pytacie się o wszystko jego!- gwałtowanie wstałam z krzesła.- Dziękuje, było mi bardzo miło!- rzuciłam na pożegnanie i poszłam w kierunku drzwi.
- Przepraszam za nią. Nie jest sobą po tym wypadku.
- Dobrze, że ciebie ma. Nic się nie stało. Rozumiemy, że...- nie usłyszałam bo wyszłam trzaskając drzwiami.
Przemek wyszedł za mną i mogliśmy pojechać do domu. Byłam mocno nie w humorze. Ta cała pokręcona sytuacja mnie przerastała. Chciało mi się płakać. Traktowali mnie jak niepełnosprawną. Straciłam pamięć, a nie mózg, czy uczucia.
- Dałaś popis, brawo!
- Tak, wszystko moja wina!
- A czyja?!- spytał się.
- Było nie rozmawiać tak jakby mnie tam nie było!
Ostra wymiana zdań trwała jeszcze kilka minut, a potem zamilkliśmy. W ciszy dojechaliśmy na nasze osiedle, ale nie miałam ochoty spędzać z nim kolejnej minuty. Musiałam się od tego oderwać.
- Gdzie ty idziesz?- spytał, gdy wyszłam z auta i oddałam się od naszej klatki.
- Przejść się- warknęłam. Usłyszałam jak mocno trzasnął drzwiami i jak zaklął pod nosem. Miałam dość tej chorej sytuacji. Wszyscy czegoś ode mnie oczekiwali. Każdy miał jakieś wymagania, a ja po prostu potrzebowałam wsparcia. Pozwoliłam łzom płynąć po policzkach, a nogom zaprowadzić mnie gdziekolwiek. Nie patrzyłam na drogę ani na porę. Chciałam uciec.
Doszłam pod jakieś osiedle. Nie wiem, czemu akurat tu przyszłam. Oparłam się o mur i zjechałam na dół. Objęłam rękoma nogi, chowając twarz w kolanach. Nie było to najlepsze miejsce, żeby płakać, ale nie mogłam już stłumić wydobywającego się ze mnie szlochu. Śnieg padał, było mi coraz zimniej. Czułam jak wibruje mi telefon. Nie miałam ochoty spojrzeć na wyświetlacz. Wiedziałam kto to.
- Maja?- usłyszałam nad sobą znajomy głos i podniosłam głowę.
- Wojtek? Co ty tu robisz?- spytałam, zdezorientowana.
- Mieszkam- zaśmiał się nerwowo.- A co ty tutaj robisz?- ukląkł przy mnie i posłał mi zmartwione spojrzenie.
- Nie mam pojęcia. Szłam przed siebie i tu się znalazłam.
- Trzęsiesz się z zimna, choć na górę- powiedział, po czym pomógł mi wstać. Czyżbym podświadomie pamiętała drogę do jego mieszkania? To było co najmniej dziwne. Jednak pozwoliłam mu poprowadzić się do ciepłego pokoju, otulić kocem i zrobić gorącej herbaty.
- Co się stało, że płakałaś?- spytał, a po policzkach znów pociekły mi łzy.
- To jest dla mnie za trudne...- dałam radę tylko powiedzieć. W jednej chwili przyciągnął mnie do siebie, przytulił i szeptał słowa pocieszenia. Jego ramiona wydawały mi się takie znajome. To było najdziwniejsze. Na dodatek to chłopak mojej siostry. Jednak nie miałam siły, żeby wstać z kanapy, nie miałam siły, żeby go odepchnąć. Wydawało mi się, że on jeden tylko mnie rozumiał. Byłam tym wszystkim tak bardzo zmęczona. Z czasem łzy przestały płynąć, ale nadal pozostawałam wtulona w jego ciało. Powieki zaczęły robić się coraz cięższe aż w końcu odpłynęłam.
Jestem w trakcie studiów. Idę do kawiarni po wykładach na swoją ulubioną kawę. Składam zamówienie i siadam w samym kącie, by mi nikt nie przeszkadzał. Czekając na swój napój, wgapiona w notatki dostrzegam kątem oka jak ktoś się zbliża. Podnoszę wzrok i dostrzegam przystojnego chłopaka który zbliża się do mojego stolika.
- Cześć- uśmiecha się do mnie.- Nazywam się Przemek- poddaje mi rękę. Jestem onieśmielona. Z trudem przełykam ślinę i ściskam jego dłoń.
- Maja.
- Mogę się dosiąść.
- Jasne.
Rano, kiedy się obudziłam, odkryłam, że leżę na kanapie z Wojtkiem, przyklejona do niego jak łyżeczka. Nie mogłam wstać, gdyż mocno obejmował mnie rękoma, a twarz miał schowaną w moich włosach. Leżeliśmy jak kochankowie. Zaczęłam panikować. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Musiałam wrócić do domu. Z tą myślą, uwolniłam się z ciasnego uścisku, co niemal natychmiast obudziło siatkarza.
- Maja, kochanie, gdzie idziesz?- spytał, a mnie wmurowało.
- Kochanie...?- powtórzyłam, a jego oczy zrobiły się wielkie z strachu. Podniósł się natychmiast z łóżka.
- Przepraszam.... Rano jestem trochę... Nieogarnięty- próbował wyjść z sytuacji. Nie był skrępowany, a raczej... Przestraszony? Wzruszyłam ramionami, ale to kolejna rzecz, która zwróciła moją uwagę.
- Ja już będę się zbierać. Przepraszam za wczoraj, to nie powinno mieć miejsca- pokręciłam głową.
- Nie ma o czym mówić. Odwiozę cię.
- Nie! Lepiej nie.
- Daj spokój. Zjemy coś i odstawię cię prosto pod twój blok.
Jak powiedział tak i zrobił. Jednak zastanawiało mnie jak na mnie patrzył. Z tęsknotą i wyczekiwaniem. Moje życie chyba nie było tak proste i oczywiste jak wszyscy próbowali mi wmówić. Co się wydarzyło zanim straciłam pamięć?
Weszłam do domu i zaparzyłam sobie kawę. Wtedy przypomniałam sobie swój sen. Może to prawdziwe wspomnienie? Musiałam o tym porozmawiać z Przemkiem. Jednak nie było go cały dzień. Byłam tym wszystkim przytłoczona. Próbowałam pojąć co się dzieje wokół mnie dzieje.
Wykrzesałam z siebie odrobinę zaangażowania i przygotowałam obiad. Kiedy mój narzeczony wrócił czekał na niego gorący posiłek.
- Musimy porozmawiać- zaczęłam, gdy już skończyliśmy jeść.
- O czym?
- O nas. A właściwie na razie nie ma żadnych nas...
- Jak to? O czym ty mówisz? W marcu bierzemy ślub!
- W marcu? Nie czerwcu?
- Chciałaś zmienić datę na wcześniejszą...
- Słuchaj- położyłam swoją rękę na jego.- Wiem, że mnie kochasz, ale postaw się w mojej sytuacji. Ja czuję się jakbym znała cię od kiedy obudziłam się w szpitalu. Twoje zapewnienia i innych jak bardzo się kochaliśmy się nie liczą, bo ja po prostu NIE PAMIĘTAM- podkreśliłam ostatnie słowa.- Jeśli sobie nie przypomnę to... Ślubu nie będzie...- powiedziałam wbijając wzrok w podłogę.
- O czym ty mówisz?- wyszeptał przerażony.
- Nie zrozum mnie źle, ale jest szansa, że sobie nie przypomnę, a w ciągu 4 miesięcy nie podejmę decyzji o tym z kim chcę spędzić resztę życia. Naprawdę chcę sobie przypomnieć. Wiem, że się starasz, ale tyle rzeczy już przede mną zataiłeś jakbyś chciał mnie zmienić. Pozwól mi cię poznać. Dlaczego mnie nigdzie nie zabierzesz? Żyjesz przeszłością, której nie pamiętam. Pamiętam tylko jak cię poznałam, jak podszedłeś do mnie w kawiarni.
- Naprawdę?- jego twarz rozjaśnił uśmiech. Pokiwałam lekko głową.- Stwórzmy nowe wspomnienia- powiedział, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na miasto. Pierwszy raz od wyjścia ze szpitala się nie kłóciliśmy i to dało mi nadzieję. Pierwsze pojechaliśmy do kina, potem byliśmy w kawiarni, w której przegadaliśmy kilka godzin. Kiedy wychodziliśmy nie chciałam kończyć tak wieczoru.
- Chodźmy do klubu!- poprosiłam.
- Maja, nie wiem czy to dobry pomysł.
- No proszę, proszę, proszę...- przytuliłam się i wlepiłam w niego błagalne spojrzenie.
- Dobrze- posłał mi zrezygnowany uśmiech.
W klubie było bosko. Namówiłam Przemka na kilka drinków. Tańczyliśmy niemalże cały czas. Alkohol sprawił, że straciłam samokontrolę. Potrzebowałam czyjeś bliskości więc z każdą piosenką tańczyłam coraz odważniej i coraz bliżej swojego partnera. Po którejś piosence wpiłam się w jego usta. Był zaskoczony, ale szybko zaczął odwzajemniać moje pocałunki. W sposobie jakim mnie całował była tęsknota, ale jego usta wydawały mi się takie obce.
- Wracamy do domu?- spytał na ucho, a ja energicznie pokiwałam głową. Szybko wyszliśmy z klubu i zamówiliśmy taksówkę. Nie mogliśmy się od siebie odkleić. Bardzo szybko znaleźliśmy się we wspólnym mieszkaniu, a następnie w sypialni, dając upust swoim emocjom.
Byłam w toalecie w jakimś klubie. Miałam na sobie wyzywającą sukienkę. Kiedy z niej wyszłam ktoś chwycił mnie za rękę i poprowadził do jakiegoś ciemnego korytarza, zakrywając mi ręką usta. Następnie siłą wciągnął do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Dlaczego nie krzyczałam.\? Powoli wpadałam w panikę, ale gdy poczułam na sobie TE usta, kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Odwzajemniałam pocałunki z zapałem i zaangażowaniem. Jednak rozsądek podpowiadał mi, że pora to skończyć.
Rano, kiedy otworzyłam oczy, nie docierały do mnie wydarzenia poprzedniej nocy. Czułam się odrobinę jakbym zrobiła coś złego. Nie wiedziałam dlaczego, przecież był moim narzeczonym i seks to część związku. Zatem czemu miałam wrażenie jakbym zdradzała? Nie mam pojęcia. Przeciągnęłam się leniwie w łóżku, w którym byłam sama. Jednak do moich nozdrzy doszedł zapach gorącej kawy. Usłyszałam ciche krzątanie w kuchni. Nie chciało mi się wychodzić z sypialni. Po kilkunastu minutach pojawił się w niej Przemek.- Już wstałaś? Śniadanie prosto do łóżka- powiedział, a ja się lekko uśmiechnęła. Czy tak było przed wypadkiem?
- Dziękuje- usiadłam, a on znalazł się przy mnie i obdarował mnie namiętnym pocałunkiem.
Całą niedzielę spędziliśmy razem. Byłam szczęśliwa, ale nie nadzwyczaj szczęśliwa. Wciąż zastanawiałam się z km byłam nad tamtym jeziorem i gdzie on teraz jest. Przypomniał mi się mój sen. To nie był Przemek... Więc kto? I kiedy to było. Musiało stosunkowo niedawno, gdyż wieczorem w szafie znalazłam tą samą sukienkę, w której byłam w tamtej toalecie.
W poniedziałek sielanka trwała w najlepsze. Przemek uparł się, że mnie zawiezie do pracy i z nie odbierze. Zaczął się bardziej starać i odpuścił ze swoją nadopiekuńczością. Postanowiłam również bardziej się zaangażować. Szybko dotarliśmy pod halę. Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
- Już tęsknię- powiedział, patrząc mi w oczy. Objął mnie w pasie i namiętnie pocałował.- Miłego dnia. Będę o 16- oznajmił. Połączył nasze usta ostatni raz i odjechał. To zdecydowanie nie były jego usta. Chciałam sobie przypomnieć, kto wtedy sprawiał, że serce biło mi szybciej. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam Wojtka, który stał przy swoim samochodzie z zaciśniętymi pięściami i wściekłością wymalowaną na twarzy. Pomachałam mu, ale on odwrócił się i poszedł w kierunku wejścia. A temu o co chodzi?
----------------------------------------------------------
No to Maja zaczyna sobie przypominać obu panów xd Nie zabijcie mnie za tę ich noc xd nie mogłam się powstrzymać xd nie będzie tak łatwo xd z resztą czy kiedykolwiek u mnie było łatwo? xd
I już odpisywałam na to czytelniczce, ale napiszę jeszcze raz. Nigdy, ale to przenigdy nie napiszę pod rozdziałem " Jeśli bedzie tyle komentarzy to będzie nowy rozdział/ dodam jutro" czy inne podobne rzeczy... Nikogo do komentowania nie będę zmuszać. Najbardziej cieszą mnie komentarze, kiedy same chcecie je dodawać :) Oczywiście to motywuje i jestem wdzięczna za każde zdanie, ale dla mnie to nie fair po prostu. Cieszę się, że nie możecie się doczekać nowego rozdziału, ale jestem w stanie dodawać tylko 1 w tygodniu i też nad tym ubolewam :( Piszę dla siebie i dla was. Dla mnie prowadzenie bloga to czysta przyjemność, a kiedy wy go czytacie i doceniacie moją pracę ta przyjemność jest jeszcze większa ;)
Dodawałabym wcześniej rozdziały, ale mam za mało czasu :( Ten jak i poprzedni rozdział jest prawie 2 razy dłuższy niż inne :) Jeśli napiszę jakiś rozdział wcześniej to go dodam, ale jak mówię czas mi nie pozwala na to :(
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Całuję i do następnego :)
No Pata, byle szybciej odzyskała pamięć :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/
Wspaniały :)
OdpowiedzUsuńświetny ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńUps chyba Wojtek jest zazdrosny :D
Mam nadzieję, że Majka szybko odzyska pamięć :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;****
http://ironiaa-losu.blogspot.com/
Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że Majka niedługo odzyska pamięć.
Do następnego ;)
/Ola
Jak zawsze znakomity rozdział :)
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda Wojtka , że Majka nie pamięta tego co się miedzy nimi działo :(
Czekam z utęsknieniem na następny pozdrawiam :D
Zapraszam też do siebie :)
http://mylifeisvolleyball.bloog.pl/
Cudowny rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńTęsknie za Wojtkiem i Mają... za ich relacją. Już nie mogę się doczekać, aż Maja wreszcie sobie wszystko przypomni, bo wolę czytać o przyjmującym, a nie o Przemku. Irytuje mnie ten człowiek i jego zachowanie :P
Niecierpliwie czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam i zapraszam na 11 u mnie :)
http://pelniawyobrazni.blogspot.com
Kocham te długie rozdziały :* Dziękuje za to <3 No no robi się ciekawiej :D. Mam już pewną przyszłość tego opowiadania w głowie i chciałabym aby się spełniła :D. Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńWojtka spala zazdrość, noc z Przemkiem i jego starania... mam nadzieję, że nie dojdzie do ich ślubu ;) Co do rozdziału to był świetny i nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńKtoś tu jest zazdrosny 😃. Mam nadzieje ze w końcu przypomni sobie Wojtka! Rozdział jest świetny! Zaskoczyłaś mnie z tymi pompkami 😉 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to opowiadanie może trwać wiecznie ważne żebyś to Ty je pisała bo robisz to naprawdę GENIALNIE no i żeby Maja była z Wojtkiem :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że Przemek ją zdradza, a tu takie zaskoczenie :D
OdpowiedzUsuńWojtuś jest taki słodki, gdy jest zazdrosny :D
Dobrze, że Majka zaczyna sobie coś przypominać. Tylko żeby Wojtka sobie przypomniałw, Przemka nie musi :D
Zapraszam do siebie na rozdział 7 http://malzenska-loteria.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam :*
Ahhh... Przypuszczam, że następnym razem Maja sobie przypomni jak Kornelia jej oświadczyła, że kocha Wojtka ;P
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
Od dzisiaj nie słucham już swojej intuicji. Byłam wręcz w 100% pewna, że on ją zdradza, a tu taka niespodzianka. Potrafisz zaskoczyć. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Maja zaczyna coś sobie przypominać. Oby jak najwięcej wspomnień było związanych z Wojtusiem. W końcu przez przypadek nie przyszła na jego osiedle. To przeznaczenie. :3
Nawet, jak Przemek tak się stara, to czuję do niego wstręt i obrzydzenie. Nie lubię go, on coś kombinuje.
Aaa no i Wojtuś i Majeczka muszą być razem! <3
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Świetny <3
OdpowiedzUsuńMaja nieco odzyskuję pamięć :) Oby tych wspomnień, które sb przypomina były związane z Wojstkiem :3 Ach! Nnienawidzę Przemka nawet jak się stara! :P To parszywa gnida i szuja podstępna xd Biedny Włodarczyk :( Cierpi na tym najbardzej xd Krew mnie zalewa jak pomyslę, że Przemek wykorzystał ją w łóżku xd
Pozdrawiam i weny ;*
Rozdział przeczytany już wczoraj późnym wieczorem, ale komentuję dopiero teraz, bo byłam tak zmęczona, że.. zasnelam gdy tylko przeczytałam ostatnie zdanie.
OdpowiedzUsuńJak dobrze że Maja zaczyna sobie coś przypominać. Oby bylo tych wspomnień jak najwięcej. Jak najwięcej z Wojtkiem :) odnośnie Wojtka: uważam że powinien szczerze pogadać z Mają i powiedzieć jej co tak naprawdę ich łączyło, ale wiem że i tak mnie nie posłuchasz :p
Za jedno mam tylko ochotę Ci coś zrobić. Za tę wspólną noc Mai i Przemka..
Dobra, przedwcześnie się na nic nie cieszę bo znając Ciebie to i tak coś znów między nimi spieprzysz :D
Pozdrawiam! :)