Następnego dnia wiedziałam, że muszę stawić czoło swoim problemom. Nie mogłam tak żerować na dobroci Oli i Karola.
- Dziękuje wam za pomoc.
- Co teraz zrobisz?- spytała zmartwiona blondynka.
- Na razie wrócę do domu... Dzięki jeszcze raz. Do zobaczenia.
- Dzwoń w razie czego- dziewczyna przytuliła mnie na pożegnanie.
- Odwiozę cię- zaoferował się Kłos, a ja posłałam mu wdzięczne spojrzenie. Nie miałam chęci pałętać się taksówkami albo autobusami. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. Nie miałam siły nawet prowadzić rozmowy z grzeczności, a środkowy to uszanował.
- Dziękuje za podwózkę- powiedziałam cicho.
- Maja- zatrzymał mnie chłopak, gdy naciskałam klamkę.- Jeśli mogę coś powiedzieć to, że Wojtek nigdy by cię nie uderzył. Wiesz o tym, prawda?
- Przepraszam, ale mam mętlik w głowie. Ja muszę się z tym uporać.
Kiedy weszłam do mieszkania wiedziałam, że czeka mnie kolejny trudny moment. Sama nawarzyłam sobie tego piwa.
- Gdzie byłaś?- spytał Przemek.
- U Oli i Karola- zdjęłam kurtkę i buty.
- Jak mogłaś tak zniknąć? Wiesz na jakiego idiotę wyszedłem?
- Cóż... Było mnie posłuchać. Nie będę twoją zabawką, którą możesz sterować. Chyba musimy poważnie porozmawiać- oznajmiłam i poszłam do salonu, wiedząc, że ruszy za mną.
- Wszystko pamiętasz?- spytał cicho.
- Nie pamiętam ostatniego dnia przed wypadkiem. Jakim prawem mnie okłamywałeś, że między nami wszystko w najlepszym porządku?!
- Popatrz jak ty się zachowujesz. Myślałem, że sobie wszystko przypomniałaś i...
- I będę bez zająknięcia się podporządkowywać? Nie wydaje mi się. Ja się zmieniłam. Nie będę już nigdy więcej twoją kukiełką.
- O czym ty mówisz w ogóle? Zachowujesz się nieracjonalnie. W najlepszym wypadku się ze mą kłócisz, a inaczej wychodzisz nie wiadomo, gdzie i wracasz jak dobrze pójdzie na następny dzień! Tak ma wyglądać nasze małżeństwo?
- Nie zwalaj całej winy na mnie! Ty niby jesteś idealny?
- A co ja takiego robię? Próbuje ratować, to co budowaliśmy tyle lat!
- Ta rozmowa nie ma sensu, póki nie zobaczysz, że też nie jesteś nieskazitelny- wstałam z kanapy i poszłam do sypialni.
- No tak, jak zwykle. Wyjdź...- usłyszałam jeszcze za sobą.
Kolejnego dnia musiałam zmierzyć się z następnym osobnikiem, który czekał na parkingu. Specjalnie zaparkowałam po drugiej stronie i szybkim krokiem udałam się do budynku. Nie byłam przygotowana na tę konfrontację. Wpadłam jak szalona do biura, zamykając za sobą drzwi. Próbowałam uspokoić oddech. Musiałam wziąć się w garść. Byłam w pracy i na tym powinnam się skupić. Ściągnęłam kurtkę i usiadłam za biurkiem. Nie mogłam zawalić jedynej stałej części mojego życia. Z tą myślą wzięłam się za swoje obowiązki. Czas nieubłaganie płynął. Ani się obejrzałam, a musiałam opuścić biuro. Zamknęłam drzwi i poszłam do wyjścia. Na szczęście udało mi się go nie spotkać. Musiałam dokładnie przemyśleć sobie wszystko.
- Już jestem- zawołałam w przestrzeń własnego mieszkania.
- Chodź, już nakładam obiad- usłyszałam z kuchni. Zrobił obiad? Coś nowego. Zjedliśmy w ciszy, która była niezwykle mi ciążyła.
- Dziękuje- powiedziałam po skończonym posiłku i wstałam z miejsca, by posprzątać na stole.
- Zostaw to i usiądź. Chciałbym porozmawiać- oznajmił.- Wiem, że kogoś masz- powiedział, a mi zmroziło krew w żyłach.- Nie próbuj zaprzeczać... Powiedziałaś mi przed wypadkiem. Przyznałaś się, że miałaś romans, ale chcesz go skończyć i wszystko między nami naprawić. Zmieniliśmy dlatego datę i ślubu i dlatego też cię okłamywałem, żeby wszystko było jak kiedyś. Ale to się znowu dzieje, a ja nie mam na to siły. Nie chce wiedzieć kto to, ale sam sobie z tym nie poradzę. Nie, kiedy ty nie chcesz współpracować. Możemy to naprawić- przekonywał mnie,- Ale sami nie damy rady. Chodźmy na terapię, na cokolwiek, byleby to uratować- mówił patrząc mi w oczy, z których płynęły łzy. Nie miałam siły nawet zaprzeczać. A więc wtedy wybrałam jego...- Musisz mi pomóc, dobrze?- spytał, a ja jedynie pokiwałam głową. Po chwili podszedł do mnie i przytulił mnie, a ja zaniosłam się szlochem. Mój "związek" z Wojtkiem był skazany na porażkę od samego początku.
Przez kolejne dni starałam się jak mogłam, by stare czasy wróciły. Znaleźliśmy nawet terapeutę. Było to niezmiernie dziwne, opowiadać o naszych relacjach. Czułam się jak na spowiedzi. Mieliśmy od nowa budować zaufanie. Musieliśmy ponownie siebie poznać. Udawałam, że wszystko jest okej, ale z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Nic mnie nie cieszyło. Były dni, kiedy przychodziłam z pracy i wpatrywałam się w sufit, leżąc na łóżku. To nie oznaczało nic dobrego. Wiedziałam że jest ze mną coraz gorzej.
- Maja!- usłyszałam za sobą, gdy wychodziłam z pracy. Przymknęłam na chwilę oczy i przyśpieszyłam kroku. Rzuciłam szybkie do widzenia ochroniarzowi i prawie pobiegłam do samochodu.- Maja!- ktoś szarpnął moją rękę, a moją głowę po raz kolejny zaatakowało wspomnienie.
Byłam na swojej klatce schodowej. Cała we łzach. Nie wiedziałam czy postąpiłam dobrze, ale w końcu podjęłam decyzję.
- Maja, stój!- ktoś szarpnął mnie. Potknęłam się i spadłam ze schodów. Ogromny ból zaatakował moją głowę. Popatrzyłam na twarz osobnika, ale nie mogłam jej rozpoznać. Była cała zamazana.
- Maja, stój!- ktoś szarpnął mnie. Potknęłam się i spadłam ze schodów. Ogromny ból zaatakował moją głowę. Popatrzyłam na twarz osobnika, ale nie mogłam jej rozpoznać. Była cała zamazana.
Nabrałam powietrza do płuc. Spojrzałam na Wojtka, oczyma pełnymi strachu, Czy to on mnie zepchnął?
- Puść mnie- poprosiłam. Byłam cała roztrzęsiona.
- Maja, nigdy bym cię nie skrzywdził!
- Czyżby? Nawet gdybym ci powiedziała, że wybieram Przemka?
- Nawet wtedy...
- Nie wierzę ci. Zepchnąłeś mnie z tych schodów?
- Co?! Jak możesz tak myśleć?
- To nie odpowiedź... Przed wypadkiem prosiłam Przemka, żebyśmy przełożyli datę ślubu na wcześniejszą... Musiałam go wybrać i ktoś mnie zepchnął.
- Jak możesz myśleć, że to ja?- w jego oczach widziałam cierpienie, ale dla mnie wszystko ułożyło się w logiczną całość.
- Daj mi spokój. Zerwałam z tobą. Muszę nauczyć się żyć bez ciebie- powiedziałam, a ona zamarł w bezruchu.
- Nie zostawiaj mnie...- jego prośba poruszyła moje serce, które krzyczało " Nie zostawiaj go! Nie zostawiaj go!"
- Przykro mi, ale tak musi być...- wyrwała rękę z jego lekkiego uścisku. Wsiadłam szybko do samochodu i odjechałam. Nie ruszył się nawet o centymetr. Westchnęłam głośno. Podjęłam decyzję i musiałam się jej trzymać. Nie mogłam po raz kolejny zepsuć wszystkiego.
- Przykro mi, ale tak musi być...- wyrwała rękę z jego lekkiego uścisku. Wsiadłam szybko do samochodu i odjechałam. Nie ruszył się nawet o centymetr. Westchnęłam głośno. Podjęłam decyzję i musiałam się jej trzymać. Nie mogłam po raz kolejny zepsuć wszystkiego.
Dni mijały, a mój stan się pogarszał. Przestałam mieć ochotę na cokolwiek. Nikogo to nie obchodziło. Tylko Ola pytała się o przyczynę mojego nastroju, ale co ja jej mogłam odpowiedzieć? Kazałam przyjmującemu odejść i widziałam jak go to załamało i przy okazji sama wpadałam w depresję. Jednak tak musiało być. Nigdy nie miałam prawa go mieć. Był chłopakiem mojej siostry i powinnam się trzymać od nich z daleka. Ale nie spodziewałam się, że Wojtek zrobi coś czego ja nie zdołam przewidzieć. Pewnego wieczoru, ktoś zapukał do naszych drzwi. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam zdruzgotaną Kornelię.
- Co się stało?- spytałam, wpuszczając ją do mieszkania.
- Wojtek ze mną zerwał- powiedziała i zaniosła się szlochem. Zmroziło mi krew w żyłach. Zaprowadziłam siostrę na kanapę. Zbierało mi się na płacz, wiedząc, że to ja jestem przyczyną jej nieszczęścia. - Powiedział mi, że nie może ze mną być, bo kocha inną- wyrzuciła z siebie i zaczęła przeraźliwie płakać. Nie mógł tego zrobić! Nie panowałam już nad sobą i po moich policzkach również pociekły słone krople. Dlaczego ja jej to zrobiłam?
------------------------------------------
Przepraszam za jakość i długość, ale po pierwsze nie miałam czasu po drugie jakoś mi nie szło pisanie tego rozdziału ;/ Kompletnie nie jestem z niego zadowolona.
Przepraszam za błędy.
Możliwe, że w przyszłym tygodniu rozdział pojawi się nie w sobotę, a w niedzielę. Mam strasznie dużo nauki i nie wiem czy zdążę go napisać, dlatego uprzedzam wcześniej, że może się tak zdarzyć, aczkolwiek nie musi.
Z kim widzę się jutro na hali pod Dębowcem? ;)
------------------------------------------
Przepraszam za jakość i długość, ale po pierwsze nie miałam czasu po drugie jakoś mi nie szło pisanie tego rozdziału ;/ Kompletnie nie jestem z niego zadowolona.
Przepraszam za błędy.
Możliwe, że w przyszłym tygodniu rozdział pojawi się nie w sobotę, a w niedzielę. Mam strasznie dużo nauki i nie wiem czy zdążę go napisać, dlatego uprzedzam wcześniej, że może się tak zdarzyć, aczkolwiek nie musi.
Z kim widzę się jutro na hali pod Dębowcem? ;)
Jeszcze raz przepraszam za jakość...
Pozdrawiam i do przyszłego tygodnia ;)
czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńjest świetny! tylko dlaczego ich relacje są takie na minus? ;cc napraw to szybko :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Rozdział bardzo dobrze się czytało, szkoda tylko, ze tak mało Wojtka w tej części. Za to końcowy ruch siatkarza bardzo mi się podoba - czas znaleźć odwagę i przerwać tę farsę. Wierzę, że Wojtek nie mógłby jej zepchnąć i na pewno tego nie zrobił. Mam nadzieję, że Majka w końcu zrozumie, że już dawno w ich relacji zagościły poważne uczucia, a Wojtek w końcu otwarcie się do nich przyznał.
OdpowiedzUsuńWiem, że ciężko jej z sytuacją, gdy siostra po raz pierwszy chyba pokochała i została zraniona, ale niestety takie sytuacje się zdarzają. Na uczucia nic nie da się poradzić. Może Przemek by ją pocieszył, jakoś bardziej do siebie pasują jak dla mnie :p
Już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju wydarzeń. Pozdrawiam :)
nie wiem co o tym wszystkim myśleć, bo znając Ciebie to zaraz się coś spieprzy jeszcze bardziej :D
OdpowiedzUsuńw każdym razie czekam na następny :*
i zapraszam do siebie :)
http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/
Ze mną przed meczem ;)
OdpowiedzUsuńZe mną w trakcie meczu ;)
Ze mną po meczu ;)
#samozachwyt
Ale się zadziało! 😊
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńPo prostu zakochałam się w tym opowiadaniu ;3
Wojtek dobrze zrobił zrywając z Kornelią.
Weny!!
No to się dzieje...
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem co mam o tym myśleć.
Z jednej strony żal mi Kornelii - widać, że chyba naprawdę zakochała się w Wojtku, lecz z drugiej strony cieszę się, bo Majka nie będzie miała "konkurencji"
Przemek... Nie mam pojęcia dlaczego, ale wydaje mi się, że to nie Majka mu powiedziała o tym, że ma romans, ale on przez przypadek (albo od osób trzecich się o tym dowiedział)
Co do wypadku - naprawdę myślę, że to Przemek...
Błagam niech Wojtek ogarnie się i walczy o Majkę - już zrobił mały (a może i duży?) krok w przód zrywając z Kornelią :)
Pisz, pisz koniecznie, bo jestem ciekawa co będzie dalej :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;***
Mam nadzieję, że to naprawisz, musisz. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńSmutny ten rozdział :( Aż mi się zebrało na słuchanie smutnych piosenek :/ Niech oni do siebie wrócą. Oboję tak cholernie cierpią, a to wszystko przez tego cholernego Przemka :P Nienawidzę go! Co za drań! A do tego Kornelia...Tylko by nie zacząła czegos podejrzewac :d Świetny :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :*
Strasznie smutny rozdział. :(
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem, no! Ja innej opcji nie widzę.
Kocham Twoje opowiadanie, uwielbiam. <3
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Aż się popłakałam jak to czytałam :(
OdpowiedzUsuńOn musi jej to wszystko wyjaśnić ... Mam nadzieję , ze to nie on ją wtedy zepchnął :)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
Dodawaj szybko :D
Pozdrawiam :)
Jest cudownie! Czytam Twojego bloga od samego początku i zostanę do jego końca! Maja nie może być z Przemkiem, dla mnie to oschły gbur... Tylko i wyłącznie Wojtuś! :D Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńPopłakałam sie przez ciebie!!!
OdpowiedzUsuńNie wierze...oni muszą być razem, przecież się kochają!
Kornelia jest sama sobie winna, zmieniała facetów jak rękawiczki i dopadła ją karma...Jestem pewna, że Maję ze schodów zepchnął Przemek...
Jejku Maja i Wojtuś muszą być razem!!!
Pozdrawiam i czekam na następny :D
Jak ona mogła sobie wkręcić to, że Wojtek zepchnął ją ze schodów? Przecież to jakaś paranoja! Chłopak w ogień by za nią wskoczył. A wprost pewna jestem tego, że to Przemek ! Zadufany w sobie, oschły palant !
OdpowiedzUsuńMaja musi być z Wojtkiem. Po prostu nie widzę innej opcji.
A jeżeli Kornelia kocha i jedno i drugie, to nie stanie im na drodze !
Czekam niecierpliwie na kolejny !
Buziaki :*
[http://rebelliousboy.blogspot.com/]
http://nostalgiczne-horyzonty.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOna kopiuje twoje pomysły!
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńKurdę, mam nadzieje ,że to nie Wojtek ją zepchnął z tych schodów.
Do następnego ;*
/Ola
Bardzo dobrze, że Wojtek zerwał z Kornelią. Na początku trochę było mi jej szkoda, ale mogła nie zmieniać chłopaków jak rękawiczki.
OdpowiedzUsuńJestem na 100% pewna, że to Przemek przyczynił się do tego wypadku. Jak taki niewinny Wojtuś mógłby to zrobić? :D
Ciekawe jak Przemek dowiedział się o tym romansie...
Pozdrawiam :*