- Maja! Jezuie przenajświętszy!- usłyszałam za sobą, gdy wyszłam z biura. Odwróciłam się i zobaczyłam przerażoną Olę. W oczach stanęły jej łzy, a ręka drżała jej z przerażenia. Podeszła do mnie.- Co ty ze sobą zrobiłaś?- spytała szeptem i przytuliła mnie. Nagle miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zdawałam sobie sprawę, że wyglądam potwornie. Moją niedowagę było widać z daleka.
- Ola, co ty tu robisz?
- Nie myśl, że nie mam ludzi, którzy by mnie nie informowali jak jest naprawdę u ciebie- powiedziała, odrywając się ode mnie.- Wyglądasz nawet nie jak swój cień! Pojedźmy gdzieś usiąść i porozmawiać.
Dziesięć minut później siedziałyśmy w jakiejś kawiarni.
Dziesięć minut później siedziałyśmy w jakiejś kawiarni.
- Mów co się dzieje!- zażądała blondynka.
- Nie radzę sobie. Nie mogę się pogodzić z tym, że pozwoliłam mu odejść. Gdyby nie ten cholerny wypadek- wysyczałam przez zęby.
- Nie radzę sobie. Nie mogę się pogodzić z tym, że pozwoliłam mu odejść. Gdyby nie ten cholerny wypadek- wysyczałam przez zęby.
- Dlaczego nie jesteś z nim teraz?
- Przemek ma podejrzenie o białaczkę. Nie ściemnia. Chodzimy na konsultacje do lekarzy. Jeszcze nigdy nie był tak zdruzgotany...
- I co z tego?
- Jak to co z tego?!- oburzyłam się.
- Nie chcę być okrutna, ale myślisz, że swoim brakiem miłości mu pomożesz? Przecież jeśli jest chory to kiedyś może...
- Umrzeć wiem! I mam go tak zostawić?
- A czy ty chcesz umrzeć? Bo to tego doprowadzasz.
- Nie ma już sposobu, żebym była szczęśliwa- oznajmiłam.
- Jak nic nie pamiętałaś jak się czułaś przy Przemku, a jak przy Wojtku?
- Gdy Przemek mnie dotykał, chciałam go odtrącić, czułam się jakbym kogoś zdradzała, nie mogłam go znieść. A przy Wojtku to zupełnie coś innego... Nie mogłam się trzymać od niego z daleka.
Ola posłała mi tajemniczy uśmiech, jakby coś kombinowała. Powinnam już wtedy zwęszyć podstęp.
Ola posłała mi tajemniczy uśmiech, jakby coś kombinowała. Powinnam już wtedy zwęszyć podstęp.
- Słucham?- odebrałam pewnego dnia telefon.
- Hej, dasz radę wziąć w piątek i w poniedziałek urlop w pracy?- usłyszałam Olę.
- Hej, dasz radę wziąć w piątek i w poniedziałek urlop w pracy?- usłyszałam Olę.
- Raczej tak. Mam nadgodziny wyrobione. A czemu pytasz?
- To bierz. Zabieram cię do Zakopanego i bez wymówek!
- Mam jakiś wybór?
- Hm, niech pomyślę... Nigdy w życiu!- zaśmiała się.- Mam nadzieję, że nie pożałujesz- usłyszałam jej zbyt poważny ton i to dało mi do myślenia. Zachowywała się zbyt podejrzanie.
- Coś kręcisz, ale nieważne. Kiedy wyjeżdżamy?
- W ten czwartek.
- Ale to za dwa dni!
- Oj, nie narzekaj. Wierzę w ciebie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia- pożegnałam się i rozłączyłam.
- Kto to?- obok mnie zmaterializował się Przemek.
- Ola, chce ze mną jechać do Zakopanego. Właściwie nie miałam się jak wykręcić- uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
- Trochę odpoczynku ci si przyda- uśmiechnął się ciepło do mnie.
W pracy bez większych przeszkód udało mi się załatwić urlop. Pojechałam z Przemkiem do Decathlonu kupić odpowiednie obuwie do chodzenia po górach. Dlatego w czwartek po pracy byłam zwarta i gotowa, żeby wyruszyć.
- Baw się dobrze- powiedział Przemek i czule pocałował na pożegnanie.
- A ty się nie martw tymi wynikami. Na pewno będziesz zdrowy- próbowałam jakoś go pocieszyć.
- Miejmy nadzieję. No, jedźcie ostrożnie.
Wsiadłam do auta Oli i odjechałyśmy spod naszego bloku.
- Naprawdę źle się czuję z tym, że jutro on odbiera te wyniki, a mnie nie będzie.
- Musisz odpocząć. Z resztą znowu schudłaś! Z tyłu mam sałatkę i kanapki. Natychmiast coś zjedz!- zażądała. Zrezygnowana zrobiłam co mi kazała. Nie miałam się co z nią kłócić. Z resztą wyglądała jakby się czymś stresowała.
- U ciebie wszystko gra?- spytałam. Ona zawsze martwiła się moimi problemami.
- Mam nadzieję. Z resztą wszystko okaże się na miejscu.
- O czym ty mówisz?
- No jak będzie wyglądał... Nasz hotel- zaczęła coś kręcić. Dałam spokój tematowi. I siłą bym z niej nic nie wyciągnęła. Po kilku godzinach dotarłyśmy na miejsce. Było już ciemno.
- No i jesteśmy!- odezwała się z ulgą. GPS to dobra rzecz. Wiesz co zamelduj się już w pokoju. Jest na twoje nazwisko a ja skoczę do sklepu, ok? Rozbolała mnie głowa.
- Jechać z tobą?
- Nie idź się rozpakuj, zajmij łazienkę. Pójdzie nam wszystko potem sprawniej.
- No dobrze- zgodziłam się niepewnie. Wyciągnęłam z bagażnika walizkę. Gdy go zamknęłam, dopiero stwierdziłam, że nie widziałam walizki Oli. Co ona kombinuje? Muszę z nią koniecznie pogadać jak wróci. Nie byłam w hotelu a raczej pensjonacie. Właścicielem był góral, który pomógł mi z bagażem i dał klucze do pokoju. Weszłam i niemal od razu padłam na łóżko. Dziewczyna Kłosa dość długo nie wracała. Jednak po pół godzinie zadzwoniła.
- No, gdzie ty jesteś? Zgubiłaś się czy jak?- zaśmiałam się lekko.
- Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła... Ja naprawdę chciałam dobrze. Po prostu nie mogę patrzeć jak cierpicie- powiedziała przepraszająco do słuchawki. W tle usłyszałam Kłosa i podniosłam się z łóżka.
- O czym ty mówisz?- spytałam. W tym samym momencie do pokoju wszedł Włodarczyk, gdy mnie zobaczył stał jak skamieniały. Rozłączyłam się i wpatrywałam przerażona w osobnika, stojącego przede mną.
- Maja, co ty tu robisz?- spytał zszokowany.
- Przyjechałam z Olą. Co ty tu robisz?- zaatakowałam jego.
- Przyjechałem z Karolem, ale poszedł po coś do sklepu.
- Chyba jest ze swoją dziewczyną w samochodzie- wskazałam na telefon. Usiadłam na łóżku. Wojtek zaraz znalazł się obok mnie.
- Schudłaś, znowu- warknął oskarżycielsko.
- Takie życie.
- Na dole jest restauracja, chodź- wziął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju.
Zjedliśmy kolejny raz w milczeniu. Nie mogłam uwierzyć w to co bełchatowska para zaplanowała. Z jednej strony byłam oburzona, ale z drugiej moje serce biło szybciej, kiedy on siedział obok. Po niecałej godzinie wróciliśmy do naszego WSPÓLNEGO pokoju. Gdy zamknęły się za nami drzwi coś we mnie pękło.
- Przepraszam, ale ja już tego dłużej nie zniosę- wyszeptałam, a Włodarczyk posłał mi pytające spojrzenie. Wręcz rzuciłam mu się na szyję, wpijając się w jego usta. Nie mogłam już się powstrzymać. Tak bardzo mi go brakowało. Bez dalszej zwłoki zaczęłam ściągać z niego bluzkę. Nie wiem skąd u mnie narosła taka żądza. Wojtek nie pozostał mi dłużny i również zaczął pozbawiać mnie części garderoby. Nim się spostrzegłam wylądowaliśmy w łóżku, gdzie daliśmy upust naszej tęsknocie, zasypiając dopiero nad ranem.
Już dawno nie spałam tak dobrze. Budząc się czułam się wypoczęta jak nigdy. Spojrzałam na drugą stronę łóżka, która była pusta. Czyżby to był tylko piękny sen? Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam swój biustonosz i męską koszulkę. Uśmiechnęłam się pod nosem, czyli on tutaj naprawdę był. Założyłam czystą bieliznę i koszulkę przyjmującego. Po kilku sekundach zobaczyłam w drzwiach jej właściciela. Posłał mi niepewne spojrzenie. Bał się mojej reakcji? Niepotrzebnie. Chciałam się nim nasycić, wiedząc, że po powrocie będę jeszcze bardziej cierpieć. Pragnęłam wykorzystać każdą chwilę, dlatego z tą myślą, podeszłam do Wojtka i obdarowałam go namiętnym pocałunkiem. Czułam jak jego usta układają się w uśmiech.
- Nie mogę uwierzyć w to, że tu jesteś- powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Jestem i nigdzie się nie wybieram.
- Wybierasz- oznajmił stanowczo i odepchnął mnie lekko od siebie. Spojrzałam na jego rozgniewaną twarz i zalała mnie fala paniki.- Na śniadanie, Muszę cię podtuczyć- oznajmił, a ja odetchnęłam z ulgą.- A ty myślałaś, że co?- spytał, a mnie zatkało. Zaśmiał się cicho.- Nigdzie cię nie puszczę- obiecał przyciągając mnie do siebie i całując w czubek głowy.
-------------------------------------------------------------
Proszę na poprawę humoru <3 Rozdział słodki macie tylko dzięki mojej przyjaciółce Bystrej, która przekonała, żebym Wam trochę odpuściła, także wiele jej zawdzięczacie bo szykowałam katastrofę xd Ale wszystko w swoim czasie. Dlatego ten rozdział dedykowany właśnie jej, Mrówce i Pati :) Kocham Was <3
Powodzenia jutro bo w końcu poniedziałek ;)
Przepraszam za błędy
Jeszcze raz zapraszam na http://only-i-want-is-you.blogspot.com/2015/03/prolog.html
Moje nowe opowiadanie o Wojtku Ferensie, mam nadzieję, że będziecie ze mną :)
Do soboty ;)
- Nie mogę uwierzyć w to, że tu jesteś- powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Jestem i nigdzie się nie wybieram.
- Wybierasz- oznajmił stanowczo i odepchnął mnie lekko od siebie. Spojrzałam na jego rozgniewaną twarz i zalała mnie fala paniki.- Na śniadanie, Muszę cię podtuczyć- oznajmił, a ja odetchnęłam z ulgą.- A ty myślałaś, że co?- spytał, a mnie zatkało. Zaśmiał się cicho.- Nigdzie cię nie puszczę- obiecał przyciągając mnie do siebie i całując w czubek głowy.
-------------------------------------------------------------
Proszę na poprawę humoru <3 Rozdział słodki macie tylko dzięki mojej przyjaciółce Bystrej, która przekonała, żebym Wam trochę odpuściła, także wiele jej zawdzięczacie bo szykowałam katastrofę xd Ale wszystko w swoim czasie. Dlatego ten rozdział dedykowany właśnie jej, Mrówce i Pati :) Kocham Was <3
Powodzenia jutro bo w końcu poniedziałek ;)
Przepraszam za błędy
Jeszcze raz zapraszam na http://only-i-want-is-you.blogspot.com/2015/03/prolog.html
Moje nowe opowiadanie o Wojtku Ferensie, mam nadzieję, że będziecie ze mną :)
Do soboty ;)